Powyżej miejscowości Dubne w gminie Muszyna, na polanie, niedaleko granicy ze Słowacją, od blisko miesiąca stacjonuje obóz harcerski z Krakowa. Dziewięciu wychowawców ma pod swoją opieką harcerzy w wieku od 10 do 18 lat.
- Ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze, dlatego zdecydowaliśmy się na profilaktyczną ewakuację obozu, gdy otrzymaliśmy alert pogodowy - podkreśla podharcmistrzyni Anna Sułkowska ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej Okręgu Małopolskiego Szczep Słowiki.
Meteorolodzy w niedzielę (28 lipca) w całej Małopolsce zapowiadali możliwość wystąpienia burz II stopnia oraz silnego wiatru. Informację taką harcerze otrzymali od straży pożarnej, z którą są w stałym kontakcie. To efekt zmiany procedur, które były konsekwencją tragicznych wydarzeń sprzed dwóch lat w Szuszku na Pomorzu. W nocy z 11 na 12 sierpnia nawałnica odcięła od świata obóz harcerski. Na jeden z namiotów wiatr powalił drzewo. Zginęły wówczas dwie nastolatki, a poszkodowanych było 38 osób.
- Nie chcieliśmy ryzykować, choć nasz obóz nie znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie drzew - zaznacza Sułkowska.
Było tuż przed godz. 20, gdy harcerze zaczęli schodzić do Dubnego. Tam najpierw zgromadzili się w stodole właściciela terenu, na którym obozują. Po tym, jak deszcz ustał, mieli wrócić na górę, jednak było już za ciemno na wędrówkę.
- Następnie pani sołtys pomogła nam i zaproponowała nocleg w miejscowej świetlicy, a jedna z rodzin w prywatnym budynku - relacjonuje krakowianka. - Harcerze od prawie miesiąca śpią w namiotach, więc cieszyli się z możliwości przenocowania w ciepłych i komfortowych warunkach. Dla nich po tylu dniach spędzonych w lesie to był luksus - dodaje.
W poniedziałek rano harcerze wrócili na teren obozowiska. Okazało się, że burza minęła jego teren, a namioty nie ucierpiały. Do piątku będą się cieszyć ciszą i pięknymi widokami.
Profilaktyczną ewakuację obozu chwalą sądeccy strażacy. - To prawidłowe zachowanie. Przed rozpoczęciem obozu, instruowaliśmy wychowawców o zasadach postępowania i powiadamiania w sytuacjach kryzysowych - przyznaje st. bryg. Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu. - Otrzymaliśmy od niej wiadomość, że podejmują się ewakuacji i że nie potrzebują w tym naszej pomocy - dodaje.
FLESZ - Dlaczego nie należy jeść owoców prosto z krzaka
