
Dalszy ciąg sprawy tekstu Kąckiego
"Gazeta Wyborcza" zareagowała na tekst Marcina Kąckiego, w którym dziennikarz opisywał swoją przeszłość, a na który bardzo negatywnie zareagowały kobiety, które miały doświadczenia z Kąckim. "GW" w opublikowanym oświadczeniu zapewnia, że sprawa będzie wyjaśniona, a w tekście znajdziemy również krótki opis sytuacji.
W oświadczeniu "Gazety Wyborczej" czytamy: W sobotę dziennikarka "Newsweeka" Karolina Rogaska zamieściła na Facebooku wpis, ujawniając, że była jedną z kobiet, o których napisał Marcin. "Jestem jedną z ofiar, nie jest wszystko w porządku" - napisała."
"Oświadczenia te traktujemy bardzo poważnie, sprawę wyjaśnimy na naszych łamach" - podkreśla w oświadczeniu "GW".
Zgodnie z najnowszymi informacjami, w niedzielę popołudniu redaktorzy naczelni "Gazety Wyborczej" podjęli decyzję o zawieszeniu Marcina Kąckiego.
"Marcin Kącki, oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja "Gazety Wyborczej" opublikowała jego "spowiedź" nieświadoma, że może mieć drugie dno - wyprzedzające usprawiedliwienie własnych występków" - czytamy w najnowszym oświadczeniu "GW".
Informacje o dalszych krokach w stosunku do Marcina Kąckiego mają być przekazywane na bieżąco. Naczelni "GW" zapewniają również, że wcześniej nie docierały do nich "żadne skargi na niewłaściwe zachowania wobec kobiet podczas pracy w "Gazecie Wyborczej".
Internauci krytykują oświadczenie "Gazety Wyborczej"
Do oświadczenia opublikowanego na łamach "Gazety Wyborczej" odnieśli się internauci i dziennikarze, podkreślając, że "zamiast złożyć zawiadomienie do prokuratury, dali sprawcy lamy".
"Romek. Wiedzieliście od wielu tygodni. Zamiast złożyć zawiadomienie do prokuratury, daliście sprawcy lamy. Jesteście współsprawcami. Art. 304. [Obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa]
§ 1. Każdy, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym prokuratora lub Policję. Przepisy art. 148a oraz art. 156a stosuje się odpowiednio" - napisał Cezary Gmyz.
"To najlepsza publikacja w mediach od czasów wrocławskiej libacji na skwerku" - zwraca z kolei uwagę Krzysztof Stanowski.
Pan Kącki wplótł do tekstu postać Marka Edelmana i zbudował wokół niej pewną figurę retoryczną o piekle człowieka. Tylko że na Marka Edelmana piekło sprowadzili Niemcy i wywołana przez nich wojna. A piekło na pana Kąckiego sprowadził pan Kącki - i jego własne wybory. -zwrócił z kolei uwagę Jakub Wiech.
Dziennikarka "Gazety Wyborczej Dominika Wielowieyska pisze z kolei, że żadna kobieta nigdy nie zwracała się do niej ws. Kąckiego.
"Nigdy żadna kobieta nie zwracała się do mnie w sprawie podobnych zarzutów pod adresem Marcina Kąckiego. Nie, nie miałam żadnych sygnałów. Dowiedziałam się o tym wczoraj, uważam, że szefowie redakcji postąpili słusznie" - pisze Wielowieyska.
"Czy pani prokurator Wrzosek i Adam Bodnar zajmą się sprawą ustawki Kąckiego? Czy sprawdzą, dlaczego wierchuszka Gazeta Wyborcza nie zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstw na tle seksualnym? To są naprawdę proste pytania" - pisze redaktor Wojciech Biedroń.
rs