A wszystko dzięki słabej pozycji złotego do euro, które obowiązuje od stycznia, naszych południowych sąsiadów.
Stanisław Gracjasz, twórca ludowy z Bukowiny Tatrzańskiej robiący skórzane elementy stroju góralskiego, ma liczne zamówienia ze Słowacji. - Chcą u mnie kupować paski góralskie, które u nich są bardzo podobne do naszych. Robiłem też im torebki - zaznacza pan Stanisław. - Niektórzy kupują, żeby w nich chodzić, a niektórzy dla ozdoby - dodaje twórca.
Słowaków przyciąga do polskich wyrobników nie tylko wysoka jakość produktów, ale także niższa cena. - Teraz, gdy euro jest u was tak drogie, nam się bardziej opłaca tu zamówić pasek - tłumaczy Vojtech Malic, mieszkaniec słowackiej Jaworiny, niedaleko polskiej granicy. Za pas góralski w Polsce zapłaci 700-800 zł, podczas gdy na Słowacji, w przeliczeniu na polską walutę, może go to kosztować ok. 1000 zł.
- Poza tym zauważyłem, że polskie wyroby są bardzo dobrej jakości. Czemu więc mam tutaj nie kupić, skoro jest taniej i dobrze zrobione? - dodaje.
Nie tylko Słowacy odwiedzają góralskich krawców i twórców ludowych. Okazuje się, że pluszowe owieczki, ciupagi czy zdjęcia z niedźwiedziem na Gubałówce to już przeżytek. Teraz rarytasem wśród pamiątek z gór stał się tradycyjny strój regionalny. Góralskie serdaki, koszule, pasy, spinki, torebki czy chusty coraz częściej kupują turyści z różnych zakątków Polski. Do góralskiej garderoby chętniej zaglądają też Europejczycy i Amerykanie.
- Bardzo dużo rzeczy wysyłamy w Polskę. I tych tradycyjnych elementów stroju góralskiego, i tych stylizowanych na górlaszczyznę - potwierdza Maria Fedro, właścicielka pracowni Hafcik w Poroninie. - Ostatnio wysyłaliśmy nawet stroje za ocean, dokładnie do Arizony w Stanach Zjednoczonych. Górale, którzy tam mieszkają, chcą w nich iść na święta. Mamy też zamówienie z Austrii - wymienia.
Jak dodaje Fedro, wśród zamawiających stroje góralskie lub poszczególne elementy są także.. polskie szkoły, które chcą mieć u siebie strój góralski, aby go wykorzystać na jasełka.
Nazywany góralskim Versace Andrzej Siekierka, projektant z Suchego (gm. Poronin), zauważa, że amatorów regionalnej konfekcji stale przybywa, jednak w większości jego klientkami są kobiety. - Dużym powodzeniem wśród pań cieszą się kożuchy ekologiczne, katanki stylizowane na XIX wiek, gorsety, koszule czy też ozdobne chusty - opisuje Siekierka.
Jego stroje przypadły nawet do gustu polskim gwiazdom. Marylę Rodowicz projektant zaopatrywał w chusty, natomiast Kayah wystąpiła w jego kreacji podczas występów w Zakopanem, w ramach Tatrzańskiej Jesieni.
Z kolei Stanisław Gracjasz wspomina klienta, który tak zakochał się w góralszczyźnie, że postanowił sobie zrobić izbę regionalną w swoim mieszkaniu w Krakowie. - Zamówił kilka elementów stroju, które chciał sobie powiesić na ścianie - opowiada twórca ludowy.
Rosnące zainteresowanie góralskimi kreacjami Andrzej Siekierka tłumaczy modą na folk, który już od kilku sezonów jest jednym z obowiązujących na całym świecie trendów.
Moda ta jednak do tanich nie należy. Kompletny strój górala ze Skalnego Podhala to wydatek rzędu 5 tys. zł dla mężczyzny, a dla kobiety nawet do 6 tys. zł. W stroju męskim najdroższe są tradycyjne bukowe portki (600-900 zł) i cucha, czyli koszula (1100-1500 zł). W stroju pań najwięcej wydamy na gorset (nawet 2500 zł) i serdak (1200 zł).
