Groził, podpalił i nadal groził. Prześladowca rodziny z Ustki aresztowany

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Doprowadzenie Łukasza W. do Sądu Rejonowego w Słupsku
Doprowadzenie Łukasza W. do Sądu Rejonowego w Słupsku Krzysztof Piotrkowski
W piątek Sąd Rejonowy w Słupsku aresztował Łukasza W., którego prokuratura podejrzewa o zniszczenie mienia i trwające miesiącami groźby. Małżeństwo z Ustki razem z dziećmi przeżyło koszmar.

6 czerwca w nocy w Orzechowie pod Ustką spaliła się przyczepa gastronomiczna, drewniany podest, na którym stała, krzesła, stoliki i toi toi.

- Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 2.23. Na miejsce pojechały dwa zastępy Państwowej Straży Pożarnej, w sumie siedmiu strażaków. Pożar ugaszono, a miejsce zdarzenia zabezpieczono. Przyczepa uległa prawie całkowitemu zniszczeniu. Brak osób poszkodowanych. Nie jest znana przyczyna powstania pożaru – tyle wówczas było wiadomo z meldunku, który przekazuje Piotr Basarab, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku.

W otwartym w 2019 roku barze Andzia w Orzechowie głównie sprzedawano gofry, lody, hot-dogi. Właściciele – małżeństwo z Ustki - pracowali tam ze swoimi dziećmi. Wszystko było nowe, utrzymane w świetnym stanie, a liczni klienci, zadowoleni ze smakołyków i obsługi, dzielili się dobrymi opiniami w Internecie.

Cały ten dobytek poszedł z dymem na początku sezonu. Dla właścicieli to był szok. Od razu podejrzewali, kim jest podpalacz, ale nie było dowodów, że to właśnie ten człowiek podłożył ogień, niszcząc miejsce pracy całej rodziny.

„Spłoniesz żywcem”

Jak się dowiadujemy, koszmar, który zgotował im 35-letni pracujący za zachodnią granicą kierowca TIR-a Łukasz W., trwał od ubiegłego roku. I dotyczył nie tylko właścicieli baru w nadmorskim Orzechowie, lecz także mieszkającej w Niemczech jego własnej – żony, z którą właśnie się rozwodzi, i siostry. Łukasz W. cały czas je stalkował i mścił się zupełnie bez powodu na wszystkich przyjaciołach tych kobiet. A jedną z nich jest właścicielka baru Andzia. Łukasz W. groził jej bezpośrednio, ale cała rodzina czuła się zagrożona. „Spłoniesz żywcem” – czytała w wiadomościach przysyłanych z różnych numerów telefonów. Wiedziała jednak, że zostały napisane przez człowieka, który przecież kiedyś bywał w jej domu, któremu nie zrobiła żadnej krzywdy, a który sterroryzował całą jej rodzinę.

Podpalenie, najprawdopodobniej po oblaniu benzyną kół przyczepy, było realizacją pogróżek. I wcale nie przerwało gróźb kierowanych w stronę właścicieli baru. Nie ustawały aż do chwili, gdy prześladowca trafił w ręce policji.

Prokuratura Rejonowa w Słupsku w czwartek przedstawiła mu zarzuty.

- Zniszczenie mienia wielkiej wartości, bo straty wynoszą ponad 300 tysięcy złotych, oraz kierowanie gróźb karalnych w stronę właścicieli baru w czasie od października 2021 roku do sierpnia 2022 roku, czyli także po pożarze – mówi Magdalena Gadoś, słupska prokurator rejonowa. - Łukasz W. groził pokrzywdzonym spaleniem i pozbawieniem życia, wysyłając SMS-y, również poprzez komunikatory internetowe, czy podjeżdżając do ich miejsca zamieszkania. Groźby miały podłoże osobiste, nie zawodowe. Pokrzywdzeni bali się, czuli się zastraszani, cała ta sytuacja wzbudzała w nich uzasadnioną obawę. Podczas przesłuchania podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Biegły z zakresu pożarnictwa w swojej opinii stwierdził, że bar spłonął w wyniku podpalenia. Skierowaliśmy do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na dwa miesiące.

Część materiału dowodowego to zapis elektroniczny. Prokurator rejonowa nie ujawnia dowodów, które pozwoliły na powiązanie Łukasza W. z podpaleniem.

- Prowadzący tę sprawę funkcjonariusz z wydziału kryminalnego słupskiej komendy wykonał gigantyczną pracę – dodaje Magdalena Gadoś. - Dzięki niej mogliśmy przedstawić podejrzanemu zarzuty i skierować wniosek o aresztowanie do sądu. Materiał dowodowy był dla nas zupełnie jasny. Cieszę się, że sąd uwzględnił nasz wniosek w całości.

Bar Andzia w Orzechowie działa. Choć szkody zapewne są wyższe niż je wstępnie oszacowano. Spaliła się między innymi nowa maszyna gastronomiczna o wartości 160 tysięcy złotych. To także stracony czas, gdy właściciele byli pozbawieni dochodów.

- Sezon jest ciężki, ale mamy nadzieję, że koszmar się skończył – mówią po aresztowaniu Łukasza W. - Cały czas współpracowaliśmy z policją. Jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy funkcjonariuszy z Ustki i Słupska. Dzięki nim możemy spać spokojnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Groził, podpalił i nadal groził. Prześladowca rodziny z Ustki aresztowany - Głos Pomorza

Wróć na i.pl Portal i.pl