
Czy to był pomysł Patryka Załęcznego, aby zaproponować pracę Marcinowi Torzowi?
- Nie. Z całą mocą stwierdzam, że sam tego nie wymyślił - mówi Piotr Janas, który zajmował się całą sprawą w Gazecie Wrocławskiej. - Tu nie chodziło o znakomite kompetencje naszego byłego, redakcyjnego kolegi, tylko o to, żeby zamknąć mu usta. Marcin Torz ujawnił wiele afer związanych z prezydentem Jackiem Sutrykiem i miejskimi spółkami. Okres też nie jest przypadkowy - za pół roku mamy wybory samorządowe.
Czy prowokacja Marcina Torza była od początku do końca zaplanowana?
- Nie. Nie była to zaplanowana prowokacja. Dla mnie oburzająca jest druga propozycja, jaką dostał Marcin Torz. (...) Miasto postanowiło zaproponować mu inną pracę w miejskiej spółce, we Wrocławskim Parku Technologicznym, za te same pieniądze. Mnie to oburza. Moje źródła wskazują, że taka propozycja padła. Potwierdziły mi to trzy osoby - mówi Piotr Janas. - Denerwuje mnie skala tej politycznej korupcji, bo ja to tak nazywam - mówi Piotr Janas.