To, że zdewastowano w ten sposób mural z motywami Śląska Wrocław nie jest przypadkiem. Patriotyczne środowisko związane z ruchem kibicowskim WKS-u wielokrotnie manifestowało swoją niechęć do UPA. Kibice wywieszali też antyukraińskie hasła na meczach Śląska, m.in. "Stop ukrainizacji Polski" oraz "To nie nasza wojna". Ewidentnie ktoś chce zaognić sytuacje między dwoma grupami. Stąd też przypuszczenia, że całe zdarzenie to jakiś rodzaj prowokacji.
Tydzień wcześniej alarmowało o tym na Facebooku Stowarzyszenie Wielki Śląsk, które napisało, że tego typu prowokacji jest we Wrocławiu coraz więcej. W ten sposób zniszczono m.in. Pomnik Pomordowanych na Kresach na ul. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego. Kibice postanowili więc... wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie interesuje nas to, czy tych haniebnych aktów dokonują sami niedouczeni Ukraińcy czy zdrajcy, którzy za ruskie pieniądze są w stanie sprzedać własną matkę. Każda osoba, która ma związek z tymi podłymi działaniami powinna zostać przykładnie ukarana. Kiedy nie działa państwo znów musimy brać sprawy w swoje ręce - napisano na profilu Stowarzyszenia Wielki Śląsk na Facebooku.
Kolejny fragment wpisu: "Niestety do takich zuchwałych prowokacji przyczynili się polscy politycy, którzy pomagają bezwarunkowo Ukrainie przymykając oczy na rozwijający się za naszą wschodnią granicą kult Bandery i morderców z UPA".
Jednocześnie stowarzyszenie obiecało 2 tys. zł nagrody każdemu, kto "przyczyni się do odnalezienia miłośników ludobójców z UPA".
Jak do tego typu deklaracji podchodzi wrocławska policja?
- Nie będziemy się odnosić do wpisów publikowanych na portalach społecznościowych - powiedziała nam st. asp. Aleksandra Freus z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Freus dodała jednocześnie, że chociaż nikt oficjalnie nie zgłosił aktu wandalizmu z ul. Rogowskiej, to jednak policja zajęła się sprawą i chce znaleźć sprawców. - Wrocławscy policjanci prowadzą czynności w sprawie kilku zdarzeń na terenie miasta, które to wyczerpują znamiona czynu zabronionego z art. 256 Kodeksu Karnego. Pod koniec sierpnia publikowaliśmy również wizerunki osób podejrzewanych o nanoszenie tego rodzaju grafik. W tej sprawie dotąd nie udało się zatrzymać sprawców tych przestępstw - wyjaśnia.
Artykuł 256 Kodeksu Karnego mówi: "Kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
- Po naszym wpisie dotyczącym poszukiwania sprawców tych haniebnych i prowokacyjnych czynów, zgłosiło się do nas kilka osób. Większość z nich jednak nie odnosiła się do istoty sprawy, ale do problemów związanych z mniejszościami narodowymi. Jedna osoba znająca gramatykę wschodnią zwróciła uwagę na zapisane w cyrylicy litery, których sposób pisowni charakterystyczny jest dla mieszkańców wschodniej Ukrainy i Rosji - napisali kibice ze Stowarzyszenia Wielki Śląsk. Dodali też, że sprawcy mogli przyjechać z innych miast i przemieszczać się po kraju pociągami.
"Dla nas jako społeczności fanatyków Śląska nie ma znaczenia, kto jest sprawcą tych haniebnych czynów - czy będą to ukraińscy nacjonaliści, miłośnicy UPA czy pachołki Rosji, spotka ich taka sama kara" - czytamy.
Jak to będzie "kara"? Tego już się nie dowiedzieliśmy.
Murale piłkarskiego Śląska - WIELKA GALERIA graffiti WKS-u w...
