Hannibal Lecter, piekielnie inteligentny morderca dokonujący z zimną krwią kolejnych makabrycznych zabójstw, już dawno stał się bohaterem masowej wyobraźni. Jako mały chłopiec przeżył piekło w czasie wojny, kiedy to był świadkiem zabójstwa rodziców i został nakarmiony szczątkami swojej młodszej, ukochanej siostry, o czym dowiedział się dopiero po latach. Pozbawiony człowieczeństwa, przerażający, nie dający się zrozumieć. Budzący grozę.
Taki jest bohater książek Thomasa Harrisa. O ile jednak Hannibal Lecter jest postacią dobrze znaną na całym świecie, to jego twórca Thomas Harris pozostaje zagadką. Rzadko występuje publicznie, nie lubi udzielać wywiadów i dopiero niedawno opowiedział publiczności, kto był pierwowzorem Hannibala Lectera.
Kim jest psychopata?
Teraz pisarz po raz pierwszy wyznał, że sylwetkę bohatera powieści Hannibala Lectera - fenomenalnie zagranego przez Anthony'ego Hopkinsa w słynniejszym niż sama książka filmie z 1991 r. - wzorował na postaci pewnego nader przerażającego chirurga, którego spotkał w jednym z meksykańskich więzień w latach 60. ubiegłego wieku. Przypomnijmy, że postać Hannibala Lectera Harris wprowadził już w 1981 r. w powieści "Czerwony smok". Nigdy jednak, aż do dnia dzisiejszego, nie wypowiadał się na temat tego, co stanowiło inspirację dla stworzenia takiego, a nie innego typu bohatera kanibala.
Przez ponad trzy dekady koledzy autora po piórze i dziennikarze spekulowali na temat tego, kto mógł stanowić pierwowzór legendarnego już pożeracza ludzkiej wątroby - i nie tylko.
Tymi historiami kryminalnymi żyła cała Polska. Scenariusze h...
Jedni wskazywali na Alberta Fisha - działającego w Nowym Jorku w czasach wielkiego kryzysu gwałciciela i kanibala. Drudzy mówili o niejakim Williamie Coyne'u, który w latach 30. ubiegłego wieku siał postrach w całym dorzeczu Mississippi.
Zalążek postaci Hannibala Lectera pojawił się w wyobraźni Harrisa w latach 60., kiedy odwiedził pewne meksykańskie więzienie
Thomas Harris swoim zwyczajem w ogóle nie komentował tego typu spekulacji. Obecnie jednak w przedmowie do specjalnej edycji powieści wydanej z okazji 25-lecia pierwszej publikacji "Milczenia owiec" przyznał, że pierwowzorem postaci Lectera stał się pewien lekarz, którego spotkał podczas wizyty w więzieniu stanowym Nuevo Leon w Monterrey w Meksyku. Wizyta miała miejsce zapewne w 1964 r. Harris był wtedy początkującym 23-letnim dziennikarzem.
Fragmenty przedmowy autora do własnej powieści opublikował ostatnio "The Times". Autor jednego z najsłynniejszych thrillerów wszech czasów wyjaśnia w niej, że jako zaczynającego dopiero pracę żurnalistę wysłano go, aby przeprowadził w więzieniu wywiad z pewnym Amerykaninem skazanym na karę śmierci za zabójstwo trzech młodych osób.
Na miejscu Thomasowi Harrisowi przedstawiono pewnego lekarza, który ocalił życie temu samemu Amerykaninowi, gdy ten został postrzelony podczas próby ucieczki z więzienia. Doktor Salazar - bo tak brzmiało jego nazwisko - okazał się postacią wyjątkową.
- Był niskim i niepozornym człowieczkiem o ciemnorudych włosach. Zawsze stał bardzo spokojnie. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jest w nim jakieś poczucie elegancji.
Spotkanie pisarza i lekarza jako żywo przypominało pełną grozy scenę z filmu, gdzie Hannibal Lecter wypytuje agentkę FBI Clarice Starling - w tej roli równie doskonała, co Hopkins, Jodie Foster - o traumy wyniesione z dzieciństwa.
Podobnie postąpił właśnie dr Salazar - zaczął pytać Harrisa o wspominanego Amerykanina i przeżyte przez niego chłopięce traumy, które mogły doprowadzić go do zamordowania trzech osób.
10 najbardziej przerażających seryjnych morderców w historii...
Przypomnijmy, że Lecter potrafił oczarowywać swoje ofiary własnym, ogrywanym z niezwykłym sprytem, wdziękiem.
Podobnie Harris wyznaje, że tak zwany dr Salazar - był też zapewne, jak przypuszcza sam pisarz, lekarzem więziennym - skrywał w sobie pewną głęboką i mroczną tajemnicę. - To właśnie dzięki Salazarowi stworzyłem postać jego kolegi i praktykanta w morderczo-kanibalskim fachu Hannibala Lectera - powiedział w wywiadzie Thomas Harris.
Jeśli liczył, że dzięki temu uspokoi fanów swoje twórczości, którzy do tej pory sądzili, że Hannibal Lecter jest wytworem lubującej się w potwornościach wyobraźni autora - pomylił się. Myśl, że gdzieś kiedyś istniał ktoś, kto choć odrobinę przypominał bohatera "Milczenia owiec", budzi dreszcze grozy.
POLECAMY: