Heroiny polskiego wywiadu. Piękne, inteligentne, niebezpieczne

Paweł Stachnik
Krystyna Skarbek wyróżniała się urodą
Krystyna Skarbek wyróżniała się urodą archiwum
II WOJNA ŚWIATOWA. Trzy Polki zapisały się podczas wojny w dziejach alianckiego wywiadu. Dwie z nich los ciężko doświadczył. Trzecia miała więcej szczęścia.

Ich dokonania były naprawdę niezwykłe, ale dziś mało kto o nich pamięta. Przypomnijmy postacie i dorobek trzech arystokratek polskiego wywiadu: Władysławy Srzednickiej Macieszy, Krystyny Skarbek i Klementyny Mańkowskiej.

Władysława Srzednicka urodziła się w 1888 r. w dzierżawionej przez jej ojca wsi Karwin koło Proszowic. Nie dla niej było jednak nudne ziemiańskie życie. Sława (bo tak ją nazywano w rodzinie), skończyła gimnazjum, a potem studia w prywatnej Polskiej Szkole Nauk Politycznych w Krakowie. Tam też zaangażowała się w działalność niepodległościową w ruchu strzeleckim. Jako że wyróżniała się inteligencją i urodą interesowało się nią wielu mężczyzn. Był wśród nich młody absolwent UJ Feliks Młynarski, późniejszy ekonomista i szef Banku Emisyjnego w czasie okupacji.

W Legionach i POW

Sława wolała jednak Stanisława Długosza, przystojnego prawnika i zdolnego poetę. Oboje zaangażowali się w tworzenie Polskich Drużyn Strzeleckich. Sława współzakładała pierwszy krakowski kobiecy oddział Drużyn i ukończyła żeńską szkołę podoficerską. A gdy wybuchła wojna oboje podjęli służbę w Legionach Polskich. Stanisław trafił do 1. Pułku Piechoty, a Sława do Żeńskiego Oddziału Wywiadowczego kierowanego przez Aleksandrę Szczerbińską (późniejszą żonę Józefa Piłsudskiego). Taki był początek jej wywiadowczej kariery.

- Było to nowatorskie podejście, bo w tamtym czasie wywiad uznawano za zajęcie wyłącznie męskie. Członkinie oddziału wykorzystywały swoje naturalne umiejętności (bo przecież nikt w wywiadzie ich nie szkolił) – spryt, spostrzegawczość, umiejętność zapamiętywania rzeczy, które mogą być ważne. Dzięki temu dokonywały niezwykłych czynów w służbie Legionów i POW - mówi Jerzy Rostkowski, autor książki „Piękne i niebezpieczne”, w której opisał losy polskich agentek.

Wywiadowczynie pełniły służbę rozpoznawczą i łącznikową. Przenikały przez linię frontu na rosyjską stronę, przenosząc dokumenty i rozkazy dla tworzącej się właśnie Polskiej Organizacji Wojskowej. Sława Srzednicka zasłynęła wyprawą dokonaną w grudniu 1914 r. Razem z koleżanką i psem (!) przedostała się przez front, oczarowując Rosjan swoją urodą i opowieścią, że zdąża do Warszawy do chorej matki… A w ukryciu udało jej się przenieść rozkazy i dużą sumę pieniędzy dla POW.

Po tej udanej misji, którą pochwalił sam Piłsudski, Sławę wysłano do Kijowa, by tam tworzyła struktury POW. Z kolei podczas wojny 1920 r. pracowała jako sanitariuszka w obozie dla jeńców bolszewickich w Wado­wicach. Za wojenne zasługi odznaczono ją Krzyżem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych.

W 1922 r. polski wywiad wysłał ją do Niemiec, do Zagłębia Ruhry. Pracowała tam wśród Polaków zatrudnionych w kopalniach, hutach i fabrykach, tworząc wśród nich siatkę wywiadowczą II Oddziału Sztabu Generalnego. Po powrocie do kraju wyszła za mąż (Stanisław Długosz zginął w 1915 r. na froncie) za dr. Adolfa Macieszę, przybocznego lekarza marszałka Piłsudskiego.

To jeszcze bardziej zbliżyło ją do obozu piłsudczykowskiego. Działała w Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, a w 1935 r. została senatorem z ramienia prorządowego Związku Naprawy Rzeczypospolitej. Zajmowała się m.in. oświatą, równouprawnieniem kobiet i sprawami rolnictwa.

W konspiracji

Po wybuchu wojny zgłosiła się do pracy w Dowództwie Obrony Warszawy, w którym współpracowała z prezydentem Stefanem Starzyńskim. Tuż przed kapitulacją stolicy wzięła udział w spotkaniu w podziemiach banku PKO przy ul. Świętokrzyskiej, na którym inny jej znajomy, gen. Michał Karaszewicz-Toka­rzewski, utworzył konspiracyjną organizację Służba Zwycięstwu Polski. Maciesza objęła w niej funkcję łączniczki między Komendą Główną a stronnictwami politycznymi.

Po przekształceniu SZP w Związek Walki Zbrojnej Sławą zainteresował się szef Oddziału II mjr Wacław Berka. Oddział II organizował wtedy siatkę głębokiego wywiadu pod kryptonimem „Stragan”, obejmującą obszar Rzeszy. Maciesza ze swoją prezencją, wywiadowczym doświadczeniem oraz dobrą znajomością języka niemieckiego była świetną kandydatką.

- „Stragan” był wywiadem wojskowym, przemysłowym, ale też politycznym i og ólnym. Była to bardzo efektywna siatka, najważniejsza w tamtym rejonie - wyjaśnia Jerzy Rostkowski.

Pod pseudonimami „Sława”, „Margaret Wagner” oraz „Y-59”, wyposażona w fałszywe dokumenty, jeździła do Heidelbergu i Wiednia, gdzie powstały komórki wywiadowcze „Straganu”. Do Niemiec zawoziła instrukcje i pieniądze, do kraju przywoziła meldunki wywiadowcze zebrane przez siatkę założoną wśród polskich robotników przymusowych. To ona dostarczyła do Warszawy pierwsze informacje o produkcji nowej, nieznanej broni na wyspie Uznam na Bałtyku.

Misja Macieszy trwała do 8 kwietnia 1943 r. Tego dnia została aresztowana w Wiedniu. W wyniku zdrady (jej okoliczności dokładnie opisał Jerzy Rostkowski w swojej książce) cała wiedeńska siatka „Straganu” została zniszczona przez Niemców. W pierwszym rzucie zatrzymano prawie 100 osób, z czego kilkadziesiąt stracono.

Sławę poddano ciężkim przesłuchaniom w Wiedniu. Nie mogąc znieść bicia postanowiła popełnić samobójstwo przegryzając sobie żyły. Odratowano ją, a w lutym 1945 r. skazano na karę śmierci. Po wyroku zachorowała na tyfus, a jako że niemieckie prawo przewidywało egzekucję jedynie na zdrowym więźniu, więc śmierć odsunęła się na jakiś czas. Potem więzienie nie mogło się doczekać na przyjazd kata i gilotyny i w ten sposób Maciesza doczekała zajęcia miasta przez Armię Czerwoną.

Wróciła do kraju i przez lata żyła w biedzie, w ciężkich warunkach materialnych. Dopiero dzięki pomocy Stefana Kisielewskiego, dostała kawalerkę w Warszawie i rentę. Zmarła w zapomnieniu po długiej walce z chorobą w 1967 r. w wieku 79 lat.

Miss Agent

Życie równie barwne, choć chyba tragiczniej zakończone, miała druga nasza bohaterka.

- Krystyna Skarbek. Urodziła się w 1908 w Warszawie. Jej rodzicami byli ziemianin Jerzy Skarbek oraz Stefania z domu Goldfeder. Krystyna od młodych lat wyróżniała się urodą, inteligencją i żywym usposobieniem. Kochała jazdę konną i narty. Często bywała w Zakopanem, gdzie znana była wśród bywalców zimowej stolicy Tatr. W 1930 r. zajęła tam czwarte miejsce w finale konkursu Miss Polonia, a w 1932 r. została Miss Nart.

W Zakopanem poznała starszego od siebie o prawie 20 lat Jerzego Giżyckiego, podróżnika, dyplomatę i pisarza, za którego wyszła (był to jej drugi mąż). Tam też poznała Harolda B. Perkinsa, oficera wywiadu brytyjskiego, działającego incognito w Polsce. Być może już wtedy wciągnął ją do współpracy z angielskimi służbami.

Po wybuchu II wojny światowej Krystyna wyjechała do Londynu, gdzie - jak się podejrzewa - oficjalnie wstąpiła w szeregi brytyjskiego wywiadu SIS. Wysłano ją do Budapesztu, gdzie pod przykryciem dziennikarki zbierała informacje wśród polskich uchodźców. Spotkała tam Andrzeja Kowerskiego, z którym się uczuciowo związała.

Z Budapesztu odbyła trzy podróże szlakiem tatrzańskim do Warszawy. Nawiązała kontakt z organizacją wywiadowczą Muszkieterzy, pracującą dla wywiadu brytyjskiego. Dostarczyła jej radiostację, zapewniającą łączność z Londynem. W stolicy Węgier Skarbek i Kowerski organizowali przerzut polskich żołnierzy do Francji, zbierali też informacje wywiadowcze.

W Budapesztu wrócili do Londynu, gdzie włączono ich do nowej organizacji SOE, mającej prowadzić antyniemiecką dywersję w okupowanej Europie. Przerzucono ich na Bliski Wschód, gdzie przebywali półtora roku. Nie jest jasne, co tam robili. Jerzy Rostkowski na podstawie rozmaitych przesłanek twierdzi, że Krystyna mogła pracować jako instruktorka w obozach szkoleniowych żydowskiej organizacji bojowej Hagana organizowanych przez SOE.

W lipcu 1944 r. przełożeni wysłali ją do Francji. Tam miały miejsce najbardziej spektakularne osiągniecia Krystyny. Zrzucono ją na płaskowyż Vercors w południowej Francji, gdzie działały miejscowe oddziały partyzanckie. Razem z innymi oficerami brytyjskimi pomagała w ich szkoleniu, a następnie wzięła udział w walkach z niemieckimi ekspedycjami, które miały zlikwidować zgrupowanie. Gdy partyzanci zostali rozbici, Krystyna z grupką ocalałych przedarła się w Alpy w rejon granicy z Włochami. Tam jej oddział wysadzał mosty i pociągi, atakował małe garnizony, zbierał dane wywiadowcze.

Do Francji wróciła na wieść, że jej dowódca z Vercors, ppłk Francis Cammaerts, razem z dwoma oficerami SOE został schwytany przez Niemców. Krystyna udała się więc do miejscowości Digne-les-Bains, gdzie ich przetrzymywano. Dotarła do niemieckiego oficera łącznikowego w prefekturze policji kpt. Alberta Schencka, przedstawiła się jako brytyjska agentka i zażądała uwolnienia towarzyszy. Zagroziła srogą zemstą ze strony rzekomo zbliżających się już do miasta sił alianckich, a w zamian za zwolnienie zaproponowała wysoką łapówkę. Schenck po namyśle zgodził się i Brytyjczycy za 2 mln franków łapówki wyszli na wolność. Historia nieprawdopodobna, tyle że prawdziwa.

Po wojnie nie mogła sobie znaleźć miejsca. Przyzwyczajona do ryzyka i adrenaliny czuła pustkę nowego życia. Pracowała jako pokojówka w hotelu, telefonistka, sprzedawczyni, a wreszcie stewardesa na statkach pasażerskich. Poznała tam stewarda Dennisa Muldowneya, który zakochał się w niej bez pamięci. Gdy odrzuciła jego oświadczyny Muldowney zamordował ją nożem 15 czerwca 1952 r. w londyńskim hotelu.

Jej śmierć wywołała spekulacje, że tak naprawdę nie był to akt zazdrości, ale likwidacja zlecona przez brytyjski wywiad, który chciał usunąć osobę wiedzącą zbyt wiele. Ta wiedza była dla wielu niebezpieczna - mówi Jerzy Rostkowski.

Hrabina z Winnej Góry

Najłaskawiej los obszedł się z trzecią bohaterką - Klementyną Mańkowską. Przyszła na świat w 1910 r. w Wysuczce na Ukrainie, w arystokratycznej rodzinie powiązanej z wieloma znanymi rodami. Słynąca z urody Klementyna wyszła za hrabiego Andrzeja Mańkowskiego, właściciela dóbr Winna Góra pod Poznaniem, praprawnuka gen. Jana Henryka Dąbrowskiego.

Szczęśliwe życie Klementyny przerwał wybuch wojny. Wyrzucona z pałacu z Winnej Górze przeniosła się do Warszawy, gdzie za pośrednictwem hrabiny Teresy Łubieńskiej weszła do organizacji Muszkieterzy. Dzięki znajomości z dwoma życzliwymi jej oficerami Wehrmachtu dowiedziała się o planowanym ataku na Francję, a wiadomość tę przekazała do Londynu.

Gdy w Muszkieterach nastąpiła wpadka Mańkowską z dziećmi wyekspediowano do Francji.

15 marca 1941 r. aresztowało ją gestapo. Została przewieziona do Paryża i poddana przesłuchaniu, ale zachowywała się tak swobodnie i uroczo, że zachwycony nią oficer gestapo podpisał zwolnienie, a następnie zaprosił ją na wieczór do opery… Gdy Mańkowska uzyskała informacje na temat szykowanego ataku Niemiec na ZSRR pojechała do Warszawy i przekazała je Muszkieterom.

Po powrocie do Francji kontakt z nią nawiązała… Abwehra. Nie po to jednak, by ją aresztować, ale zwerbować do służby. Mańkowska w porozumieniu z szefem Muszkieterów Stefanem Witkowskim wyraziła zgodę, przeszła przeszkolenie i otrzymała zadanie - Wielką Brytanię. Miała zostać tam przerzucona i zbierać informacje dla Niemców. Przed wyjazdem na Wyspy spotkał się z nią wysoki oficer Abwehry kmdr von Bonin. Ten dystyngowany oficer rozmawiał z nią długo. Poinformował, że polecił mu ją ich wspólny znajomy, gen. von Rothkirch, którego Mańkowska znała z Polski. Otwarcie skrytykował też Hitlera i nazizm. Na koniec zaś nakazał, by zaraz po przybyciu do Anglii… oddała się w ręce tamtejszych służb.

Po tej dziwnej rozmowie Klementyna przez Lizbonę dotarła do Londynu. Tam skontaktowała się z brytyjskim wywiadem i złożyła obszerny meldunek. Podczas któregoś ze spotkań w SIS pokazano jej zdjęcie szefa Abwehry adm. Canarisa. Mańkowska rozpoznała na nim komandora Bonina…

Po wojnie mieszkała z mężem w Kongo, a potem osiadła w Noirmoutier, gdzie spędziła 15 szczęśliwych lat, ciesząc się szacunkiem mieszkańców. W wieku ponad 80 lat napisała wspomnienia, po których świat dowiedział się o jej wojennych wyczynach. Zmarła w 2003 r.

- Mańkowska miała arystokratyczną klasę. Po prostu budziła respekt i onieśmielenie, a w ludziach wywoływała odruch podporządkowania się. Dochodziła do tego inteligencja i umiejętność znalezienia się w każdej trudnej sytuacji. To był klucz do jej powodzenia – wyjaśnia Jerzy Rostkowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Heroiny polskiego wywiadu. Piękne, inteligentne, niebezpieczne - Plus Gazeta Krakowska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl