Wielu mieszkańców Dolnego Śląska ze zdziwieniem przyjmuje informację, że na ich terenie podczas okupacji niemieckiej działał batalion Armii Krajowej. Przecież AK funkcjonowała w granicach II Rzeczpospolitej. A na dzisiejszym Dolnym Śląsku trwała wówczas III Rzesza Niemiecka. A jednak. Mowa o batalionie Armii Krajowej „Giewont”, który powstał 6 lutego 1942 roku.
Działania Armii Krajowej w czasie II wojny światowej przekraczały bowiem granice ówczesnej Polski, docierając na teren Rzeszy. Zwłaszcza w te rejony, gdzie pracowali zdemobilizowani żołnierze wojska polskiego.
Utworzony przez por. Tadeusza Kempę, a potem dowodzony przez por. Józefa Młynarza, batalion AK „Giewont” działał na ziemi sycowskiej, kępińskiej, namysłowskiej, ostrzeszowskiej i oleśnickiej. Mógł funkcjonować dzięki wsparciu miejscowych Polaków z pogranicza polsko-niemieckiego, od wieków wynaradawianych przez niemieckich zaborców, oraz dzięki polskim pracownikom przymusowym zwożonym przez Niemców.
- Głównymi kierunkami konspiracyjnej walki były w „Giewoncie” wywiad, sabotaż, samokształcenie, tajne nauczania, kolportowanie prasy podziemnej, aprowizacja i wsparcie oddziałów leśnych Armii Krajowej. Integralną częścią batalionu stała się sekcja sabotażowo-egzekucyjna, czyli po prostu żołnierze Kedywu Armii Krajowej – mówi Jacek Śródka, działacz antykomunistyczny w PRL, społecznik, który zebrał informację o batalionie „Giewont” i zainicjował jego upamiętnienie.
Walczyli z Niemcami, a potem z komunistami
Batalion „Giewont” rozrósł się do pięciu kompanii i kilku placówek w Dziadowej Kłodzie, Gronowicach, Międzyborzu, Twardogórze, Sycowie, Parzynowie, Oleśnicy, Dobroszycach, Bukowicach, a nawet w Zakrzowie pod Wrocławiem.
W marcu 1944 roku batalion liczył 816 żołnierzy. Latem przetoczyła się przez niego fala aresztowań, która objęła m.in. wspomnianego dowódcę por. Młynarza. Część zginęła w obozach koncentracyjnych. Część była szykanowana później, w czasie zniewolenia komunistycznego.
W końcowym okresie okupacji niemieckiej batalion skupiał się na przygotowaniu kadr do obsadzenia posterunków Milicji Obywatelskiej oraz tymczasowych władz gminnych. Już w styczniu 1945 roku, zaraz po przejściu frontu, powstała lokalna władza AK-owska. Prawie we wszystkich miejscowościach na terenie działania „Giewontu” tworzone były służby porządkowe. Masowe represje ze strony urzędu bezpieczeństwa zmusiły jednak AK-owców do ukrywania się w powojennych leśnych bunkrach.
Po II wojnie światowej placówki „Giewontu” współpracowały z Konspiracyjnym Wojskiem Polskim pod dowództwem kpt. Stanisława Sojczyńskiego „Warszyca” i oddziałami partyzanckimi. Udzielały informacji wywiadowczych, zabezpieczały żywność dla żołnierzy oraz dostarczały lewe dokumenty tożsamości.
Siatka poakowska działająca na bazie „Giewontu” funkcjonowała w Dziadowej Kłodzie do początku lat 50. XX wieku. Nigdy nie została rozpracowana przez reżim komunistyczny mimo rozlicznych działań i prowokacji.
Polskie ślady na niemieckiej niegdyś ziemi
4 stycznia 2023 roku w Dziadowej Kłodzie przy ośrodku kultury odsłonięto pamiątkowy obelisk ku czci żołnierzy batalionu Armii Krajowej „Giewont”. Data nie jest przypadkowa, bo to dokładnie 80. rocznica rozpoczęcia na Kresach Wschodnich akcji „Burza”.
- Ziemia oleśnicka i sycowska mają tradycję walki żołnierzy Armii Krajowej, którzy sprzeciwiali się okupantowi niemieckiemu, a potem sowieckiemu. Akcje przeprowadzane tutaj może nie miały z militarnego punktu widzenia znaczenia strategicznego. Ale wpływały jednak destrukcyjnie na morale ludności niemieckiej i jej żołnierzy, a podnosiły na duchu Polaków i polską partyzantkę. Dawały wiarę w zwycięstwo – mówi prof. Stanisław Ułaszewski, prezes dolnośląskiego oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Upamiętnienie żołnierzy AK z „Giewontu” to ważny krok w poszukiwaniu polskiej tożsamości Dolnego Śląska, który w czasie II wojny światowej i przed nią był terenem niemieckim. Co nie oznacza, że pozbawionym polskich śladów.
- Mamy tutaj dużo do zrobienia w kwestii identyfikacji i tradycji. Nie raz odwoływaliśmy się poprzez groby, postacie i życiorysy do 1918 roku, czyli odzyskania niepodległości. Teraz dotykamy wyjątkowej historii. Armia Krajowa walczyła na terenach III Rzeszy, gdzie przebywali Polacy, których wojenny los rzucił np. do Dziadowej Kłody i okolic. Chcemy to podkreślić. To nie tylko ważne wydarzenie dla lokalnej społeczności, ale również dla mieszkańców Dolnego Śląska – przyznaje Wojciech Trębacz, naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa z wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Dumne z historii batalionu AK „Giewont” są lokalne władze.
- Odsłonięcie obelisku to bardzo ważny dzień na kartach naszej gminy. Jestem wyrazicielem dumy naszych mieszkańców, iż na terenie ziemi sycowskiej i oleśnickiej pojawili się ludzie, którzy stawili czoła nazistowskim okupantom. Podejmowali próby walki o wyzwolenie Polski – stwierdza Robert Fryt, wójt gminy Dziadowa Kłoda.
Podkreśla odwagę walki w konspiracji. Codzienne ryzykowanie życia.
- Taka postawa powinna przyświecać Polkom i Polakom. To właśnie takie wartości musimy przekazywać młodemu pokoleniu. Zobaczmy, jak zachowali się dawniej Polacy, dla których biało-czerwona flaga i wolna ojczyzna były największym dobrem i wartością. Dzisiaj oddajemy im hołd i zapewniamy pamięć na następne długie lata.– dodaje wójt.
Jego zdaniem pomnik będzie właściwą pamiątką po żołnierzach Armii Krajowej, którzy w imię wolnej i niepodległej Polski walczyli z niemieckim najeźdźcą.
