Polskie drogi i jeżdżące po nich pojazdy stają się coraz bezpieczniejsze, ale to nie wystarczy, jeżeli użytkownicy dróg nie będą przestrzegać przepisów ruchu drogowego i zachowywać zdrowego rozsądku.
Włos jeży się na głowie
Wystarczy krótka przejażdżka po drogach od najniższej do najwyższej kategorii, by przekonać się, że głupota kierowców jest piramidalna - potrafią wyprzedzać auto jadące z maksymalną dozwoloną prędkością nawet na wąskiej, pełnej wybojów drodze, w skrajni której rosną wiekowe drzewa. To prosta droga, by przenieść się do wieczności, a przy okazji pociągnąć do niej za sobą tych, którzy przestrzegają przepisy.
Z oglądu autora artykułu, który w ostatni weekend przejechał szmat drogi z Bydgoszczy na Kaszuby i z powrotem, wynika że przodują w tym młodzi, niedoświadczeni kierowcy, za to zasiadający za kierownicami nowoczesnych i szybkich aut. To, że chodzi o młodych „mistrzów kierownicy” potwierdzają zresztą jednoznacznie policyjne statystyki wypadków śmiertelnych – „mistrzowie” powodują tragiczne wypadki i często w nich giną.
Gdzie jest policja?
Tu wszakże przygana w stosunku do policji, bowiem na całej trasie autor nie zauważył ani jednego patrolu. - A to właśnie obecność policji na drodze, jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na ograniczenie zapędów krewkich kierowców - uważa dr inż. Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych bydgoskiego ratusza, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Nie chodzi nawet o akcje kontrolne, a o zwykłą obecność mundurowych na drogach, co działa prewencyjnie - kierowcy zdejmują nogę z gazu.
Ruch się nasila
Po ograniczeniach epidemicznych ruch na polskich drogach wraca do normy, a nawet - w związku z otwarciem sezonu turystycznego - rośnie. Wzrasta też liczba wypadków.
- Nowoczesna i bezpieczna infrastruktura drogowa oraz inteligentne pojazdy mogą uratować życie, pod warunkiem przestrzegania przepisów - przestrzegają eksperci z Biura Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Przypominają też, iż bezmyślność, brawura, a czasami alkohol skutkują niepowetowanymi stratami dla rodzin ofiar i całego społeczeństwa. Większości tych zdarzeń można zapobiec. Wystarczy spokój, opanowanie, zdrowy rozsądek, ostrożność i poszanowaniem pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Generalna Dyrekcja prosi też, by zwracać uwagę na komunikaty wyświetlane na znakach zmiennej treści i bezwzględnie stosować się do nich.
Olbrzymie koszty
Wypadki drogowe to również olbrzymie koszty dla państwa i zarządców dróg. Zgodnie z raportem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wypadki na wszystkich drogach w Polsce (również tych, które nie są zarządzane przez GDDKiA) pochłonęły w 2018 roku 56,6 mld złotych.
Na naszych drogach ginie coraz więcej ludzi! Jak jeździć, żeby było bezpieczniej?
Na koszty wypadków składa się wiele czynników, w tym te związane z akcjami ratunkowymi, leczeniem i rehabilitacją ofiar, wypłatami odszkodowań. Bólu ofiar, które przeżyły i ich rodzin nikt wycenić nie zdoła.
Ale są wyliczenia oficjalne: koszt jednostkowy ofiary śmiertelnej - 2,4 mln zł; osoby ciężko rannej - 3,3 mln zł; lekko rannej - 48,2 tys. zł; koszt jednostkowy wypadku drogowego - 1,4 mln zł; koszt jednostkowy kolizji drogowej - 26,7 tys. zł.
Zniszczenia na drogach
Podczas zdarzeń drogowych uszkodzeniu ulegają nie tylko pojazdy biorące w nim udział, ale również elementy infrastruktury drogowej. Skalę niech zobrazują dane statystyczne z ubezpieczenia infrastruktury drogowej zarządzanej przez GDDKiA oraz OC sprawców wypadków.
W 2018 roku odnotowano nieco ponad 12 tys. szkód na kwotę ponad 41 mln złotych. W 2019 roku było to już blisko 13 tys. szkód o wartości prawie 49 mln zł.
Uszkodzeniu ulegają nie tylko znaki drogowe, bariery energochłonne, bramownice czy ekrany akustyczne - na skutek pożarów pojazdów lub wycieku substancji niebezpiecznych uszkodzeniu ulega czasami nawierzchnia. W 2019 roku koszt naprawy nawierzchni dróg zarządzanych przez GDDKiA i uszkodzonych w wyniku wypadków drogowych wyniósł blisko 900 tys. zł.
