Incydent z udziałem śmigłowca Black Hawk. Jeden z członków załogi został wcześniej skazany za wypadek lotniczy
W niedzielę podczas pikniku z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą koło Ciechanowa startujący śmigłowiec Black Hawk zerwał linię energetyczną w pobliżu osób obserwujących przelot. Incydent wyjaśnia policja, śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
Tymczasem w sprawie pojawiają się nowe, zaskakujące informacje. Jak wynika z ustaleń RMF FM, jednym z członków trzyosobowej załogi maszyny był pilot, który przed 14 laty spowodował śmiertelny wypadek. Tragiczne zdarzenie miało miejsce w 2009 roku podczas przygotowań do misji w Afganistanie.
"Sterując Mi-24, wbrew procedurom bezpieczeństwa zbytnio obniżył lot maszyny, która zahaczyła najpierw o wierzchołki drzew na poligonie, a potem uderzyła w ziemię" – czytamy.
Za katastrofę, w której zginął drugi pilot, a technik pokładowy został ranny, dowódca samolotu usłyszał wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Dziennikarze rozgłośni ustalili ponadto, że pilot jest bardzo ceniony przez swoich przełożonych. Po przejściu z wojska do policji w 2016 roku był m.in. szefem szkolenia lotniczego policji, brał udział w wielu misjach zagranicznych, w tym ubiegłorocznej akcji gaśniczej w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria na północnym zachodzie Czech, a także transportował organy do przeszczepów.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Kto siedział za sterami maszyny?
Na razie nie jest jasne, kto w chwili niedzielnego incydentu siedział za sterami Black Hawka. Odpowiedź na to pytanie przyniosą zapewne postępowania prowadzone przez policję, prokuraturę oraz Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji.
Za podstawę wszczętego śledztwa prokuratorskiego przyjęto artykuł Kodeksu karnego mówiącego o sprowadzeniu niebezpieczeństwa w ruchu lądowym. Czyn ten zagrożony jest karą do 8 lat więzienia.

dś