Spis treści
- Stanowiska w Unii: Donald Tusk optymistą
- Nie wszystko idzie bez oporów
- Polska ma silniejszą pozycję w Unii
- Jaka jest siła polskich ugrupowań w Europarlamencie?
- Von der Leyen i Kallas w gronie faworytów
- Co z innymi urzędami w Unii?
- Ważny kontekst rosyjskiej inwazji na Ukrainę
- Szybkie porozumienie w sprawie stanowisk jest konieczne
Stanowiska w Unii: Donald Tusk optymistą
To początek brukselskiej walki o najważniejsze stanowiska w Unii Europejskiej. W poniedziałek do stolicy Belgii zjechali przywódcy 27 państw członkowskich. Rozmawiali o nowym unijnym rozdaniu. Po wyborach do europarlamentu, do ponownego obsadzenia są najwyższe stanowiska w Unii, w tym te najważniejsze – szefów Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i unijnej dyplomacji. I to o nich dyskutowano w poniedziałek.
- Pragnę zapewnić, że razem z partnerami w Radzie Europejskiej i Parlamencie Europejskim jesteśmy naprawdę bliscy osiągnięcia porozumienia. Jest bardzo prawdopodobne, że Ursula von der Leyen i Kaja Kallas zajmą kluczowe stanowiska. Jestem pewien, że liderzy podejmą finalną decyzję w najbliższym tygodniu - powiedział Donald Tusk, komentując efekty negocjacji.
- Proces naprawdę idzie szybko i gładko w porównaniu do poprzednich kadencji. Mamy dobre podstawy do większego optymizmu niż kiedykolwiek wcześniej. Jesteśmy bliscy osiągnięcia kompromisu w zakresie priorytetów oraz decyzji osobowych pomimo tego, że czasami bywaliśmy konkurentami – dodał premier polskiego rządu.
Nie wszystko idzie bez oporów
Ale już Charles Michel, obecny przewodniczący Rady Europejskiej nie był po poniedziałkowym spotkaniu aż takim optymistą, w każdym razie ostrożniej wyrażał się o możliwym kompromisie. Stwierdził, że „rozmowy były dobre i zmierzały we właściwym kierunku”, ale „nie udało się osiągnąć porozumienia”.
Frakcje w PE przedstawiły swoje kandydatury na najważniejsze stanowiska i, jak stwierdził Michel, „potrzeba więcej pracy, by osiągnąć porozumienie”. Przewodniczący Rady Europejskiej nie rozwinął jednak tej myśli.
Ale po kolei: czerwcowe wybory nie zmieniły układu sił w PE, ale z pewnością osłabiły pozycję kanclerza Niemiec, Olafa Scholza i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, których partie przegrały europejskie wybory.
Polska ma silniejszą pozycję w Unii
Wzmocniła się za to pozycja Polski i samego Donalda Tuska - Koalicja Obywatelska, nieznacznie, bo nieznacznie, ale jednak wygrała wyścig do Brukseli.
„Donald Tusk jest w tym momencie najsilniejszym szefem rządu we frakcji Europejskiej Partii Ludowej" – pisał nawet przed poniedziałkowym spotkaniem „Deutsche Welle” dodając, że to polski premier może odegrać kluczową rolę negocjatora w „podziale łupów”.
„To właśnie Donald Tusk - jak informują już media, m.in. RMF FM, Euronews i Politico - zaproponuje 17 czerwca w Brukseli Ursulę von der Leyen na drugą kadencję przewodniczącej Rady. To też nie będzie przypadek. Tusk jest w tym momencie najsilniejszym szefem rządu we frakcji Europejskiej Partii Ludowej” - czytamy na dw.com.
Jaka jest siła polskich ugrupowań w Europarlamencie?
Tymczasem największą frakcją w Parlamencie Europejskim pozostaje właśnie chadecka Europejska Partia Ludowa (EPP), która wraz z socjaldemokratami i liberałami dysponuje większością w PE i tworzy tak zwaną wielka koalicję. Podział poszczególnych stanowisk w Brukseli musi odzwierciedlać układ grup politycznych w PE, zachować balans między interesami poszczególnych państw członkowskich, starej i nowej Unii, na czele unijnych instytucji muszą stać zarówno kobiety jak i mężczyźni - to skomplikowana układanka.
Z polskich ugrupowań do EPP należą PO i PSL, w S&D jest polska Lewica, a w RE - Polska 2050. Do czwartej w europarlamencie grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów należy PiS. W skrajnie prawicowej Tożsamości i Demokracji jest francuskie Zjednoczenie Narodowe związane z Marine Le Pen i holenderska Partia Wolności Geerta Wildersa.
Serwis internetowy „DW” wskazuje, że to politycy z Polski mają teraz wyższą pozycję w EPP niż Niemcy. Mimo tego, że CDU/CSU ma więcej „szabel” w Europejskiej Partii Ludowej.
Von der Leyen i Kallas w gronie faworytów
Oczekiwania przed poniedziałkowym spotkaniem były rzeczywiście spore.
- Mamy silną pozycję po 15 października, mamy sporo do powiedzenia. Teraz chodzi o to, by to przekuć w konkretne miejsca i stanowiska, jakie będziemy mogli uzyskać po tej turze negocjacji - powiedział w Programie 1 Polskiego Radia senator PO Grzegorz Schetyna.
Sam premier Donald Tusk napisał przed wyjazdem do Brukseli: „Polska chce Europy zdecydowanej i silnej w sprawach bezpieczeństwa, migracji, praworządności i obrony. Gotowej finansować te potrzeby. Tego chcą nasi wyborcy. To moje priorytety w rozpoczynających się właśnie negocjacjach.”
Według wstępnych założeń, na czele Komisji Europejskiej na drugą kadencję ma pozostać Ursula von der Leyen, która już przed wyborami do PE była oficjalną kandydatką Europejskiej Partii Ludowej na to stanowisko. Chadecy zdobyli najwięcej mandatów, a to największemu ugrupowaniu powinna przypaść teka szefowej Komisji.
Stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej ma trafić do Antonio Costy (S&D), byłego premiera Portugalii. Wysokim przedstawicielem Unii do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, inaczej szefem unijnej dyplomacji ma zostać obecna premier Estonii Kaja Kallas, przedstawicielka liberałów, trzeciej siły w europarlamencie.
- Kaja Kallas jest bardzo dobrą kandydatką. Rozumie realia ukraińskie i rosyjskie. Prezentuje stanowisko jeden do jednego takie jak polskie - powiedział Tusk dziennikarzom, wchodząc na poniedziałkowe spotkanie.
Tusk stwierdził także, że obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen „ma pełne zrozumienie dla polskich spraw”. Wiadomo więc, za kim optował podczas poniedziałkowych negocjacji szef polskiego rządu.
Co z innymi urzędami w Unii?
Brukselską układankę, przynajmniej dotyczącą tych najważniejszych funkcji, dopełnia Roberta Metsola (EPP), obecna przewodnicząca Parlamentu Europejskiego, która ma pozostać na stanowisku.
Nie wiadomo jednak, czy ostatecznie taki podział wpływów zostanie zachowany, negocjacje wciąż trwają. Jest też kwestia innych stanowisk, o które walczą przedstawiciele poszczególnych frakcji. W tym kontekście pojawia się często nazwisko szefa polskiej dyplomacji, Radosława Sikorskiego.
„Czy potwierdzą się doniesienia, że planowany urząd komisarza ds. obrony mógłby dostać szef polskiego MSZ Radosław Sikorski? Tu warto podkreślić, że mimo prestiżowego brzmienia kompetencje w sprawie obrony są w gestii państw członkowskich. Sprawowanie tego urzędu tak, by efektywnie wpływać na unijną obronność, wymagałoby kontroli nad unijnym budżetem" – pisze dw.com.
Sam zainteresowany dystansuje się od tych spekulacji.
- Takie stanowisko nie istnieje w Unii Europejskiej, a nawet gdyby istniało i zostałoby mi zaproponowane - nie aspiruję do niego i nigdzie się nie wybieram - stwierdził Radosław Sikorski, dopytywany czy zostałby komisarzem UE ds. obronności, gdyby mu to zaproponowano.
Ważny kontekst rosyjskiej inwazji na Ukrainę
Niby tak, ale o stworzeniu takiego stanowiska szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła już pięć miesięcy temu. Według niej, komisarz ds. obronności i bezpieczeństwa miałby odpowiadać m.in. za przemysł obronny w UE, badania i rozwój, jak i bezpieczeństwo w szerszym wymiarze. Kwestie bardzo ważne biorąc pod uwagę agresywną politykę Rosji i jej inwazji na Ukrainę. Zresztą, w mediach już od jakiegoś czasu pojawiały się sugestie, że potencjalnym kandydatem na to stanowisko mógłby zostać właśnie Sikorski.
Z kolei Grzegorz Schetyna dopytywany w „Sygnałach dnia”, czy wiceszefem KE mógłby zostać obecny szef MSZ, stwierdził, że „to oczywiście możliwe, bo to kandydatura bardzo poważna”.
Z kolei serwis internetowy „DW” podaje, że według spekulacji medialnych „Polska mogłaby objąć portfolio ds. rozszerzenia, a komisarzem miałby zostać Piotr Serafin”. Zaznacza jednocześnie, że „od plotek do nominacji daleka droga”.
W poprzedniej kadencji EPP sprawowała przewodnictwo w dziewięciu komisjach, po czerwcowych wyborach może być podobnie, ale teraz to Polacy mają większe szanse na to, aby im szefować. Tyle tylko, że te kwestie będą pewnie uzgadniane w dalszej kolejności.
Szybkie porozumienie w sprawie stanowisk jest konieczne
Decyzja w sprawie obsady najważniejszych stanowisk w UE ma zapaść na szczycie 27-28 czerwca, ale jak pokazuje życie, plany nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością. Gdyby jednak przywódcy poszczególnych państw członkowskich doszli do porozumienia, Parlament Europejski mógłby przegłosować te kandydatury już na pierwszym posiedzeniu po ostatnich eurowyborach, które rozpocznie się 16 lipca.
Politycy Europejskiej Partii Ludowej, zwłaszcza Donald Tusk i Emmanuel Macron, uważają, że szybkie porozumienie jest konieczne – za wschodnią granicą Unii trwa wojna, nie wiadomo też, kto za kilka miesięcy wprowadzi się do Białego Dom. Wyzwań, przed którymi stoi UE jest naprawdę sporo. Pytanie, czy liderzy EPP przekonają do swoich propozycji przedstawicieli innych unijnych frakcji.
Wiadomo, że w czasie szczytu zaplanowanego na 27-28 czerwca przywódcy państw UE mają zatwierdzić „strategiczną agendę” Unii Europejskiej na najbliższych pięć lat. Jak mówią w Brukseli, trudnych i ważnych lat dla europejskiej wspólnoty.