Było to pierwsze spotkanie przywódców krajów UE od czasu wyborów europejskich, z dużymi nadziejami, że 27 państw członkowskich może poczynić postęp w podziale stanowisk przewodniczącego Komisji Europejskiej, przewodniczącego Rady Europejskiej, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i szefa unijnej dyplomacji.
Jednak obecny przewodniczący Rady, Charles Michel, powiedział dziennikarzom około północy, że "nie ma porozumienia", nalegając, by przywódcy uznali swój "obowiązek" podjęcia decyzji do końca czerwca.
- Muszą bardzo ciężko pracować, aby zapewnić, że dojdzie do porozumienia - powiedział Michel.
Formalny szczyt UE zaplanowano na 27-28 czerwca.
Walka o najważniejsze fotele w UE
Liderzy omawiali konkretny zestaw nazwisk. Szefową Komisji Europejskiej miałaby pozostać na drugą kadencję Ursula von der Leyen, a szefową Parlamentu Europejskiego – także na drugą kadencję Roberta Metsola. Te dwa stanowiska pozostałyby więc w posiadaniu Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która wygrała wybory europejskie.
Estońska premier, należąca do liberałów (Renew Europe) Kaja Kallas miałaby zostać szefową unijnej dyplomacji, a socjaldemokrata i były premier Portugalii Antonio Costa w grudniu miałby zastąpić Michela w fotelu szefa Rady Europejskiej.
Portugalczyk kością niezgody?
Przywódców podzieliła kwestia tego, na jak długo Costa ma objąć urząd przewodniczącego Rady Europejskiej. Kadencja trwa dwa i pół roku i może być przedłużona o kolejne dwa i pół. Jak dowiedziała się PAP, niektórzy liderzy z EPL nie chcieli zgodzić się na "automatyzm", co oznacza, że Costa nie miałby zapewnionej drugiej kadencji. Z kolei socjaldemokraci nie chcą, by EPL "zgarnęła" dwie kadencje szefa PE.
Premier Donald Tusk, który wraz z szefem greckiego rządu Kyriakosem Micotakisem reprezentuje EPL w negocjacjach z liderami z innych grup politycznych, poparł zarówno kandydaturę von der Leyen i Metsoli, jak i Kallas. Nie chciał jednak przesądzić o swoim poparciu dla nominacji Costy na przewodniczącego Rady Europejskiej.
źr. Euronews, PAP