Obniżanie emerytur funkcjonariuszom totalitarnego państwa powinno być oceniane na podstawie indywidualnych czynów, a nie wyłącznie z powodu pełnienia w tym państwie służby- wynika z orzeczenia sędziów Izby Pracy Sądu Najwyższego
- SN uważa, że trzeba wreszcie rozstrzygnąć te wątpliwości, bo sprawa tej ustawy i jej stosowania toczy się już kilka ładnych lat i brak jest jakiś jednoznacznych wytycznych, w jakim kierunku rozumieć te przepisy i jak je stosować" - powiedział w uzasadnieniu uchwały siedmiu sędziów SN prezes Izby Pracy Józef Iwulski.
Jak tłumaczył, "ten wyrok będzie miał znaczenie w wielu tysiącach spraw".
- Dzisiejszy wyrok SN i wczorajszy WSA pokazują coraz silniejszą anarchizację polskiego sądownictwa i świadome podważanie konstytucyjnej zasady trójpodziału władzy. Sądy nie tworzą prawa, lecz je stosują. Dokończenie reformy to konieczność, bez oglądania się na UE- skomentował wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
- Sztandarowy projekt PiS upadł. Sąd Najwyższy orzekł, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa powinno być oceniane na podstawie indywidualnych czynów, a nie przynależności do formacji z okresu PRL- skomentowała wyrok za pośrednictwem Twittera wiceprzewodnicząca Parlamentu europejskiego Ewa Kopacz.
Sprawa do SN została skierowana z Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, który zajmował się odwołaniem 96- letniego dziś emeryta "policyjnego" Aleksego T.
Ustawa jest określana jako jedna z bardziej kontrowersyjnych projektów PiS. Na jej podstawie obniżono emerytury funkcjonariuszom Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wywiadu, kontrwywiadu, CBA, Biura Ochrony Rządu czy Służby Więziennej, którzy nawet przez chwilę pracowali w komunistycznej bezpiece. W sumie ustawa dotknęła ponad 40 tys osób.
