Mimo wieku pan Józef Galla jest niezwykle sprawny. O mieszkanie na Janowie sam dba. Na półkach ma sporo pamiątek i figurek, wszystkie je na urodziny sam odkurzył. Chwali się, że serwetki, a ma ich w domu całe mnóstwo, też sam dzierga. Sąsiadka, która w trakcie naszej rozmowy, wpada sprawdzić, czy wszystko w porządku, dyskretnie kiwa głową: to prawda. Sąsiadki pomagają, ale tyle, ile trzeba, jedna myje okna, inna pilnuje, żeby nikt obcy jubilata nie nachodził. Z resztą pan Józef radzi sobie sam.
Urodził się w Szopienicach. Z czasem rodzina przeniosła się do Nikiszowca, a dziś pan Józef mieszka w Janowie. Pamięć ma doskonałą. Doskwiera mu jedynie słaby słuch. Przeprasza też podczas spotkania, że niewyraźnie mówi.
Tajemnica jego długowieczności? - Ja jestem od początku nie palący, nie pijący, żadnej wódki, za to dużo mięsa królików – opowiadał. Sportów pan Józef nie uprawiał. - Tylko robota. My za Niemca nie znali co to niedziela, co to sobota. Jak się Związek Radziecki pojawił, to samo było – wspomina.
Pracował w sumie 45 lat. Cały ten czas na kopalni, na dole. Najdłużej na kopalni Wieczorek w Nikiszowcu, zanim poszedł na emeryturę dorabiał jeszcze na pół etatu na kopalni Staszic. W 1952 roku miał zresztą pod ziemią wypadek, został przysypany węglem. - 8,5 miesiąca leżałem w szpitalu, ale potem wróciłem na kopalnię – dodaje.
*Wybierz się na wycieczkę do nowego Muzeum Śląskiego ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO]
*Dopalacz Mocarz zabija kolejne ofiary. Jest najsilniejszy i najgroźniejszy
*Przepis na leczo SPRAWDZONY I NAJSZYBSZY
*Śląska STREFA AGRO - nie tylko dla rolników. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląska STREFA BIZNESU - wszystko o pieniądzach. ZOBACZ KONIECZNIE
*Śląsk Plus. Górny Śląsk jest piękny ZDJĘCIA INTERAKTYWNE