Katastrofa smoleńska. TVN 24: Piloci mieli sfałszowane uprawnienia do sterowania TU-154M

Damian Dragański (AIP)
Sfałszowano uprawnienia załogi lecącej tupolewem 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska. Z ekspertyzy biegłych Wojskowej Prokuratury Okręgowej, do których dotarł TVN 24, wynika, że nie mieli wystarczającego doświadczenia, uprawniającego do sterowania TU-154M. Biegli uznali, że to wina złej sytuacji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który źle wyszkolił pilotów odpowiadających za transport najważniejszych osób w państwie.

Załoga Tu-154M, który 10 kwietnia 2010 roku leciał do Smoleńska, nie powinna zostać dopuszczona do pilotowania rządowego samolotu. Z opinii biegłych wynika, że w dniu katastrofy za sterami tupolewa zasiadła niedoświadczona załoga, której uprawnienia sfałszowano. Dowódca, kapitan Arkadiusz Protasiuk miał minimalne doświadczenie jako pierwszy pilot. Natomiast major Robert Grzywna, jako drugi pilot, odbył zaledwie trzy loty tupolewem. Z kolei zero godzin i zero minut wynosił czas nalotów, jakie wykonał na Tu-154M nawigator Artur Ziętek. Biegli nie mieli jedynie zarzutów do kompetencji technika pokładowego, Andrzeja Michalaka, który zdobył pełen zestaw uprawnień i miał prawo pracować podczas lotów najważniejszych osób w państwie.

W ekspertyzie biegłych z WPO odtworzono przebieg kariery pilotów. Dowódca, kapitan Protasiuk, trafił do elitarnego 36. Pułku Lotnictwa wprost ze szkoły pilotów wojskowych w Dęblinie, co biegli uznali za błąd. Co więcej, po przeniesieniu odbył on zaledwie krótsze szkolenie. - Okrojony program zawiera tylko 30 proc. ćwiczeń przewidywanych w pełnym szkoleniu - stwierdzili biegli.

To nie koniec wykroczeń, do jakich doszło w wyszkoleniu Protasiuka. Okazuje się, że nie miał on nawet prawa podejść do przyśpieszonego szkolenia. Nie zdobył drugiego stopnia pilota wojskowego, uprawniającego do podjęcia przyśpieszonego szkolenia. Co więcej, podczas okrojonego kursu nie wykonał wszystkich przewidzianych w programie ćwiczeń. - Mogło to skutkować słabymi nawykami w zakresie pilotowania samolotu i dowodzenia załogą - uznali biegli cytowani prze TVN 24.

Protasiukowi nadano uprawnienia do sterowania tupolewem, chociaż podczas lotu egzaminacyjnego miał bardzo dobre warunki atmosferyczne, m.in. bezchmurne niebo. Warunki sfałszowano, zmieniając m.in. widzialność z 10 km. do 800 m. W ten sposób pilot otrzymał bezprawnie uprawnienia.

Podobną drogą jak Protasiuk przebył drugi pilot, Robert Grzywna, który nie odbył nawet minimalnej liczby lotów, co powinno go dyskwalifikować jako członka załogi tupolewa. Z kolei nawigator Robert Ziętek w dniu feralnego lotu nie powinien pracować jako nawigator. Po odbyciu szkolenia na ziemi, został skierowany przez dowódcę 36. pułku na ćwiczenia w powietrzu, których jednak nie rozpoczął i od razu zaczął latać jako nawigator.

Ekspertyza z wojskowej prokuratury jest dowodem na rozkład elitarnego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Pułk od 2007 roku podlegał Dowódcy Sił Zbrojnych, generałowi Andrzejowi Błasikowi, który również zginął pod Smoleńskiem. Biegli postawili mu zarzut niewykrycia nieprawidłowości w szkoleniu załogi, a także niewprowadzenie planu naprawczego po katastrofie samolotu CASA w 2008 roku.

Biegli za początek zaniżenia standardów w elitarnych 36. pułku datują na rok 2004. To wtedy ówczesny minister obrony narodowej, Jerzy Szmajdziński, wprowadził nowe etaty, co wpłynęło na obniżenie zarobków oraz możliwości rozwoju samych pilotów.

Konsekwencją tego był odpływ kadr z jednostki. - Dowództwo 36 SPLT, mając akceptację dowódcy sił powietrznych, łamiąc przepisy i zasady szkolenia lotniczego, podjęło się realizacji oczekiwań przełożonych kosztem bezpieczeństwa lotów - napisali biegli w swojej ekspertyzie.
W ich ekspertyzie pojawiają się również kolejni szefowie MON, Bogdan Klich i Aleksander Szczygło. Mieli oni wiedzieć, że w jednostce szkolenie przebiega nieprawidłowo, a nawet naciskali, żeby piloci byli szkoleni w szybszym trybie. Biegli Prokuratury łącznie znaleźli sześć przyczyn katastrofy. Dwie dotyczą pracy rosyjskich kontrolerów, z kolei cztery obwiniają załogę polskiego samolotu.

Póki co zarzuty w tej sprawie usłyszeli pułkownik Ryszard Raczyński i podpułkownik Bartosz S., byli członkowie 36. SPLT. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła im zarzuty związane z wyznaczeniem załogi do lotu o statusie HEAD, czyli dotyczącym transportu najważniejszych osób w państwie. Nie wiadomo, czy prokuratura postawi jeszcze komuś zarzuty. Obecne badają oni opinie biegłych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 29

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

g
gość
Żałosne bywają skutki zamroczenia "logicznym" myśleniem. Myślisz, że ten TU-154 M, po niefortunnym, bezpośrednim kontakcie z niewydolną brzozą zerwał się do tańca na jednym skrzydle? Daj sobie spokój z dalszym "logicznym" rozumowaniem, bo wyjdziesz na barana.
g
gość
Czy słyszałeś te "kłótnie pijanych generałów"? A nie była to przypadkiem PANIKA PASAŻERÓW, którzy spostrzegli, że z samolotem dzieje się coś "dziwnego"? Czy ty w takim momencie przypiąłbyś się pasem do fotela, czy zerwałbyś się z niego ODRUCHOWO? Pilot sygnalizował podchodzenie do lądowania? A co miał powiedzieć, aby opanować panikę? Czy może powinien powiedzieć: "proszę Państwa nic takiego, my TYLKO SPADAMY"? Czy ty, na jego miejscu, tak byś się starał opanować panikę?
g
gość
Chyba coś ci się pomyliło. Tusk z Putinem spotkał się kilka dni po katastrofie (chyba 14 kwietnia), gdy ciało naszego Prezydenta WALAŁO się jeszcze w błocie. Wraz z Prezydentem, tym TU 154-M miało lecieć około 40 dziennikarzy, których w ostatniej chwili wysłano nieprzewidywanym wcześniej samolotem - dlaczego? Przecież w samolocie "prezydenckim" było wolnych ponad 50 miejsc - po co wyrzucono pieniądze, ponosząc ZBĘDNE, DODATKOWE KOSZTY? Samolot z dziennikarzami doleciał do celu w całości, godzinę wcześniej.
c
członek sekty
Jasne, prawie 100-tonowy samolot o rozpiętości skrzydeł 37,9m, mocniejszych od tych które przecinały stalowe konstrukcje WTC, uderzył na wysokości 5m w brzozę na której odłamał się fragment skrzydła po czym zaczął się wznosić w górę i dopiero tam wyżej zrobił beczkę bo przecież inaczej zahaczyłby tym skrzydłem o ziemię.
A napis „TNT” który pojawił się na profesjonalnych wykrywaczach materiałów wybuchowych oznaczał po prostu „To Nie Trotyl” (tylko zapewne pasta do butów).
G
Gość
Kampania wyborcza w toku, a "śledztwo" zostało przedłużone do .... no, no... do kiedy ?
Do jesiennych wyborów, wy zaczadzone lemingi z pancernej brzozy.

Dziki taniec na grobach ofiar będzie trwał jeszcze długo.
g
gość
Skąd w zapijaczonych z nienawiści do BRZOZY głowach, mogłyby się wziąć jakieś "prawa fizyki"? Tylko dla myślących posiadaczy ELEMENTARNEJ wiedzy z zakresu fizyki, jest oczywiste, że żadne skrzydło, żadnego samolotu NIE MUSI być zaprojektowane na działanie SIŁY SKUPIONEJ od spodu; nagłe wystąpienie takiej, nieprzewidzianej siły doprowadziło do odpadnięcia znacznej części skrzydła, powodując utratę równowagi i ODWRÓCENIE SIĘ samolotu kołami do góry, na stronę, po której utracił on swoją naturalną podporę, czyli skrzydło, które się złamało. Uderzenie przednią krawędzią skrzydła w przeszkodę, w czasie PRAWIDŁOWEGO lotu samolotu (nawet przy lądowaniu), ścięłoby tę marną brzozę, czyli samolot nie leciał, ALE SPADAŁ wskutek utraty pędu. Prędkość spadania rośnie z powodu przyśpieszenia, spowodowanego grawitacją, a wraz z nią ROŚNIE SIŁA UDERZENIA OD SPODU, dlatego UDERZONE skrzydło "było bez szans."
g
gość
Kto jest odpowiedzialny za należyte, bezpieczne przygotowanie lotu dla Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej? "KTOŚ", CZY NIKT?
c
członek sekty smoleńskiej
Nie ma już wątpliwości, że oficjalny scenariusz katastrofy ma się nijak do praw fizyki.
To kolejna prowokacja służb specjalnych przed wyborami rozpowszechniania przez szczujnie przychylne obecnej mafii. Oni już srają w portki ze strachu.
Należy ignorować takie artykuły i programy.
Jak władza się zmieni to kameleony w NPW zmienią barwę i pogrążą sporą gromadkę POlszewików
G
Gość
Poczynając od pancernej brzozy, naciskach, helu, kłótni generałów, pijanych generałów,
niekompetencje pilotów, brak znajomości j. rosyjskiego, etc, etc, .....
aż po kontrolowane wycieki z prokuratury głupców do innych głupców.
g
gość
Kto normalnie odpowiada za należyte przygotowanie "transportu" dla Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej?
g
gość
Jak swoją polejesz sam, to wystarczy. Jak często rządowymi samolotami latał Kwaśniewski i czym zaspokajał "pragnienie"? Nieważne, bo się NIE WYDAŁO? Może dość już tych ZMYŚLANYCH oskarżeń człowieka, który był CZŁOWIEKIEM! Kto wymyśla te niestworzone bzdury - "przyjaciele", czy IDIOCI?
g
gość
Kompromituje NIE prawda, ale FAŁSZ i prawdy ukrywanie. "Piwko i piwko", a dlaczego w zwykłym samolocie go nie brakuje? "Kiosku z piwem" nawet tam nie było na pewno! Czy "specjaliści od piwka" znają się na tym z praktyki osobistej?
p
paragraf
kolesiom to w niczym nie przeszkodzi.....
P
Picasso
jasne jest nie od dzisiaj, że każdy polak(i nie tylko) który miał wpływ na ten lot w mniejszym lub większym stopniu spartolił sprawę. Od A do Z. Przykre, ale prawdziwe. Żyjemy w kraju w którym większość obywateli nie przykłada się rzetelnie do wykonywanej profesji, poczynając do prezydenta (byłego i obecnego) a kończąc na sprzątaczce.
g
gość
Nie popisuj się głupotą, bo tej nie brakuje. Polscy ludzie byli niedostatecznie przeszkoleni, a za stan techniczny samolotu po generalnym remoncie - kto odpowiadał? Dlaczego tam różne urządzenia "wysiadały", czy dlatego, że załoga nie miała tak podstawowych wiadomości, aby je obsługiwać? To jest NAJWAŻNIEJSZE!
Wróć na i.pl Portal i.pl