Strajk na lotniskach w Tunezji. Ślązacy wrócili do Katowic. "Wyrzucili nas z pokoju"
Turyści, którzy planowali lot do Tunezji 16 czerwca, utknęli na polskich lotniskach. Ci, którzy chcieli znów wrócić do Polski, nie mogli. Powodem był strajk wszystkich tunezyjskich pracowników transportu. Byliśmy w piątek, 17 czerwca na lotnisku w Pyrzowicach, gdy wracały pechowe wycieczki.
- Jestem w stanie sobie wyobrazić co przeżywali ci ludzie - mówi nam jedna z pań, która właśnie wysiadła z samolotu. Była na urlopie w Grecji. - Jak wylatywaliśmy z lotniska w Pyrzowicach na Rodos 6 czerwca, miał być wylot o godz. 16.25 liniami LOT. Połowa ludzi już była jedną nogą w samolocie, natomiast został wstrzymany. Stwierdzili, że jest awaria samolotu, przyjechała ekipa, ale nie potrafili tego naprawić. Przełożyli nam lot na drugi dzień na czwartą rano - opowiada. - Nie było zapewnionych noclegów, były jakieś dwa posiłki, woda, napój dla dziecka. Batonik, rogalik i tyle. W nocy o północy dali nam makaron. Będziemy wnosić o odszkodowanie, bo to jest granda. Te dzieci na tych krzesłach… Straciliśmy jedną dobę w hotelu, przylecieliśmy na drugi dzień - dodaje.
Zobacz także
Strajk w Tunezji: „Myśleliśmy, że to kolejny lokalny żart”
Tak właśnie większość wyobraża sobie, że w takich warunkach turyści musieli spędzić noc na lotniskach w Tunezji. Tymczasem było zupełnie inaczej.
- Myśleliśmy, że to kolejny lokalny żart - opowiada nam Maksymilian Tarnowski, który właśnie wrócił z Tunezji - Tam lubili tak sobie żartować, ale okazało się, że to prawda! W zasadzie dowiedzieliśmy się po zdaniu pokoju, że loty zostały odwołane przez strajki. Nie wiedzieliśmy wtedy co będzie. W ciągu pół godziny dostaliśmy nasz pokój z powrotem. Dostaliśmy informację od rezydenta, że jednak zostajemy w hotelu. Byliśmy o tyle w dobrej sytuacji, że mieliśmy dzień dłużej urlop. O tyle dobrze, że nie wyjechaliśmy z hotelu jeszcze. Tak to byśmy cały dzień na lotnisku spędzili, a warunki tam do najłatwiejszych nie należą - dodaje.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Wszyscy wysiadający na lotnisku w Pyrzowicach byli zgodni. - Wszystko działało bardzo sprawnie - opowiada nam Krystyna Respondek. - Wiem, że były przypadki, że ci, którzy mieli wylatywać w nocy musieli wracać do hoteli, ale trudno. Nie czekali na lotnisku. Tak się zdarza - dodaje. - My dowiedzieliśmy się od razu, że jest strajk i lot jest odwołany, zostaliśmy poinformowani już przy śniadaniu. Powiedzieli nam, że możemy sobie spokojnie iść na plażę i korzystać ze wszystkiego - dopowiada jej mąż Andrzej.
„Wyrzucili nas z pokoju”
Inni nie mieli tyle szczęścia co Państwo Respondek.
- Wyrzucili nas z pokoju… - mówi nam pani Patrycja. - Nasze biuro podróży nie dogadało się z hotelem w recepcji. Nikogo nie wyrzucili tylko nas, tylko dlatego, że zapytaliśmy się co mamy robić! Inni się nie zapytali, więc siedzieli w pokoju!
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
- Nie pozostało nam nic innego, jak po prostu pójść do baru - dodaje Grzegorz. Wraz z Patrycją wrócili z Tunezji. - Jedynym problemem było to, że jak chcieliśmy odpocząć w pokoju, to nie mogliśmy tego zrobić. Na szczęście dostaliśmy pokój z powrotem i skończyło się dobrze.
