Przez ponad trzy miesiące kenijska dziewczynka miała krwotoki z nosa i dusił ją potworny kaszel. Matka i potem lekarzy nie byli jednak w stanie jej pomóc. Nikt nie wiedział, co się z nią dziej,mimo że poddawano ją specjalistycznym badaniom.
Wszystko wyjaśniło się pewnego dnia, kiedy trzylatka zakasłała tak głęboko, że jej przerażona matka zajrzała jej głęboko w jej gardło i zdębiała. Okazało się, że do ścianki był „przylepiony” jakiś czarny przedmiot.
Szybka wizyta u lekarza w szpitalu rozwiązała w końcu zagadkę. Okazało się, że była to sporych rozmiarów… pijawka, która została natychmiast wyciągnięta z gardła przerażonego dziecka.
Dr Jason Brotherton, który oglądał dziewczynkę po przyjęciu jej do szpitala, powiedział, że pijawka prawdopodobnie dostała się do jej gardła, gdy mała wypiła skażoną wodę. Na początku pijawka była malutka, kiedy jednak przyczepiła się do jej organizmu, żywiła się nim i osiągnęła osiem centymetrów długości, tłumaczył medyk.
Jego zdaniem to było przyczyną jej dolegliwości, które zaczęły szybko ustępować po pozbyciu się intruza. Jednak chroniczny kaszel męczył ją przez ponad trzy miesiące.
Co ciekawe, małą poddawano przeróżnym badaniom, które nie wykryły jednak nic szczególnego i niepokojącego. Krwawienie z nosa jest dość częstym objawem u tych pacjentów, którym gdy pijawki „przyklejają się” do górnych dróg oddechowych. Jeśli spadną do żołądka, zabija je kwas.
Pijawka musiała zostać usunięta z górnego przełyku dziecka za pomocą endoskopii i dziecko zostało wypisane ze szpitala po czterech dniach i oczekuje się, że całkowicie wyzdrowieje.
