Emil Rau od lat tropi nieprawidłowości na polskich drogach. Mieszkaniec Zielonej Góry zwracał szczególną uwagę na działania straży miejskiej oraz sposoby ustawiania przez nie fotoradarów.
Urządzenia do mierzenia prędkości często były ukrywane. Zdarzało się, że były ustawiane w nieprawidłowy sposób. Spostrzeżenia Emila Rau potwierdził raport Najwyższej Izby Kontroli. NIK zauważył, że zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy.
W raporcie NIK stwierdził, że strażnicy kontrolują, jak tego prawo wymaga - w miejscach uzgodnionych z policją, ale dzieje się tak tylko na początku i na końcu służby. W trakcie wykonywania zadań strażnicy z fotoradarem mobilnym przenoszą się w miejsca nieuzgodnione z policją, za to przynoszące większe wpływy do budżetu gminy. Aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych czy miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów. Skalę nieprawidłowości rząd uznał za wystarczająco dużą, by z początkiem bieżącego pozbawić straże gminne możliwości korzystania z fotoradarów.
Emil Rau nie rezygnuje z działań mających na celu poprawę ładu na polskich drogach. Założył fundację, która stawia na pracę u podstaw i bezpośrednie działanie, a nie rozwiązania, które mają pośredni wpływ na bezpieczeństwo. Jednym z pierwszych działań FERR, czyli Fundacji Emila Rau Refleks, był zakup kamizelek dla dzieci z miejscowości Włodarka. Fundacja będzie finansowana ze sprzedaży kamizelek odblaskowych oraz z przychodów generowanych przez filmy zamieszczane w sieci przez Emila Rau. Rau wątpi w efektywność biernych systemów.
W jego ocenie są nimi zamaskowane fotoradary na drogach wylotowych z miejscowości czy ukryte w krzakach radiowozy. – Czy możemy uznać je za działanie podnoszące bezpieczeństwo w ruchu drogowym? – zadaje sobie pytanie Emil Rau?