Kinga i Boguś chcą stanąć na nogi. Nie uda im się bez naszej pomocy

Małgorzata Trzcionkowska
Boguś bardzo lubi sport. Chciałby sam byc sportowcem
Boguś bardzo lubi sport. Chciałby sam byc sportowcem Małgorzata Trzcionkowska
Boguś Jania z Żagania ma 14 lat, cierpi na rozszczep kręgosłupa i jest podopiecznym stowarzyszenia Uśmiech Dziecka. Kinga z Żar ma 17 lat i uległa ciężkiemu wypadkowi komunikacyjnemu. Jej leczenie i rehabilitacja będą długie i kosztowne.

To dzień, którego Kinga Woźniak nie zapomni do końca życia. 27 października. Wystarczyło kilka chwil, by beztroskie życie nastolatki zmieniło się w piekło. Wracała ze szkoły. Promienie jesiennego słońca smagały po twarzy. Było wyjątkowo ciepło. Szła w kierunku domu. Słyszane z daleka wycie silnika, potem huk... silne uderzenie i ból nie do opisania.
Według naocznych świadków samochód wlókł ją na masce jeszcze przez kilka metrów. - Oskalpowane ze skóry udo, zmiażdżone biodro, stercząca kość udowa, szok, pełno krwi i jedno pytanie zadawane w kółko ratującym ją lekarzom karetki: czy jeszcze będzie mogła sama chodzić. Wciąż przytomna, choć pewnie nie do końca świadoma, co się z nią dzieje...
- Siostra pamięta z wypadku prawie wszystko, ale staramy się o tym nie rozmawiać, bo wtedy oczy robią się wilgotne od łez i mnie i jej - opowiada Anna Pleciak, najstarsza siostra 17-letniej Kingi. - Dobrze, że cały czas jest przy niej mama. Bez niej chyba by tego nie przeżyła. Wiemy, że musimy być silni dla niej. Każda z sióstr ma własne rodziny, a mama pomaga jej we wszystkich czynnościach.

Od wypadku nastolatka wciąż przebywa w szpitalu. Z SOR-u 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach, trafiła na leczenie do oddziału chirurgii dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze. Miała oskalpowaną skórę z całej nogi, otwarte złamanie kości udowej, zmiażdżone mięśnie, naczynia. Po założeniu wyciągu, do ustabilizowania złamania, rozpoczęto intensywne leczenie.

Osiem ciężkich operacji

Ranna dziewczyna przeszła już osiem ciężkich operacji. Od złożenia złamanego podudzia, po kilka przeszczepów skóry nogi. Żywe tkanki pobierane są z innych części ciała, z drugiej nogi z pośladków.
- Każdą operację ma pod pełnym znieczuleniem, ale potem, gdy leki puszczają, ból jest nie do zniesienia - tłumaczy A. Pleciak. -Ile bym dała, by jej ulżyć. Od 19 grudnia krewni, przyjaciele, znajomi dziewczyny ze szkoły zbierają pieniądze na leczenie i rehabilitację nastolatki. Rodzina Kingi żyje skromnie, a wydatki na leczenie są ogromne. W tej chwili na uregulowanie długu za „łóżko”, dla mamy, która opiekuje się córką potrzeba ok. 1200 zł.

- Razem z siostrami wzięłyśmy się w garść. Z przyjaciółmi doszliśmy do wniosku, że trzeba zorganizować zbiórkę - mówi A.Pleciak.- Nigdy tego nie robiłam, nie miałam pojęcia jak się do tego zabrać. Popytałam, podzwoniłam, złożyłam odpowiednie wnioski. Kilka dni temu dostałam telefon z ministerstwa, że mam pozwolenie na kwestę W kilka dni wszystko załatwiliśmy. Do chodzenia z puszkami od razu zgłosili się jej rówieśnicy z klasy, ale i dzieci naszych znajomych z innych szkół. Każdy miał identyfikator.

W puszkach lądowały nawet 20-stki

Odbywający się przed żarskim ratuszem i na deptaku Jarmark Bożonarodzeniowy był doskonałą okazją do kwesty. Ludzie chętnie wspierali akcję, czasem tylko ktoś pytał o szczegóły wolontariuszy chodzących z puszkami.
- Wzruszało mnie, gdy podbiegały do mnie malutkie dzieci, krzyczały: “pomogę pani” - opowiadała na gorąco A. Pleciak. - Wiele osób mówiło, że same nie mają zbyt wiele, ale gotowe są podzielić się z potrzebującymi. - Ludzie chętnie wrzucali i bilon i papierowe nominały. Kręciliśmy się wokół ratusza, ale i po deptaku. Dopisała pogoda, mnóstwo osób pomagało, choć większość wiedziała o celu zbiórki. Aleksandra Markulak i Olga Baran, koleżanki z klasy Kingi same zgłosiły się na niedzielny dyżur.
Pomagamy, bo tak trzeba...
- To bardzo sympatyczna dziewczyna, zawsze lubiła się pośmiać, teraz najważniejsze, czego jej życzy, to powrót do zdrowia - mówiły. - Cieszymy się, że możemy jej pomóc. Proszę zobaczyć jaka ciężka puszka, a to dopiero pierwszy dzień.
-Kinga to świetna kumpela trzymamy za nią kciuki, inaczej by nas tu dziś nie było- mówili Patryk Świesiulski i Rafał Poźniak, koledzy z klasy. Przez dwa dni datki na leczenie nastolatki zbierało kilkanaście osób.
Mariusz Wiesion przyszedł kwestować z dziewczyną.
- Czemu to robimy? Bo wiemy że tak trzeba, nam zajmie to kilka godzin, a Kindze może pomóc stanąć na nogi- dodaje nastolatek. W kweście przez dwa dni brali udział:Mateusz Wiesion, Kamil Stefański, Agata Krawiec, Kacper Zielonka, pomagała też jego mama Barbara Zielonka.

Zbiórka potrwa do 19 stycznia. Wolontariusze będą kwestować w szkołach, na ulicach Żar. - Wiem, że to mocno trzyma siostrę na duchu. -Fakt, że tyle osób o niej myśli, nie tylko jej współczuje, ale robi wszystko, by stanęła na nogi. To teraz jej największe marzenie. Właściwie jedyne. Dla siostry gotowa jestem nawet żebrać. W takim przypadku to nie żaden wstyd.
Boguś z Żagania jest bardzo pogodnym i wesołym chłopcem. Uczy się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym. Jego największym marzeniem jest zadowolenie rodziny i przyjaciół. O sobie nie myśli. - Lubię samochody i interesuję się sportem - mówi.

Jego najlepszym kolegą jest Mateusz, z którym uczy się w jednej klasie. Ale bardzo lubi też Kacpra i Kingę oraz resztę dzieci.- Wszyscy są bardzo mili i grzeczni - zaznacza Monika Nowotna, trenerka i nauczycielka w-f. - To fajna klasa.
Czy Boguś chciałby samodzielnie chodzić? Z pewnością, chociaż dla chłopca to jest całkowita abstrakcja, ponieważ urodził się z rozszczepem kręgosłupa i końską stopą szpotawą. Jako maluch przeszedł kilka operacji, które z pewnością poprawiły jakość jego życia, ale wciąż był skazany na wózek inwalidzki.

- W tym roku po raz pierwszy miał jechać na turnus rehabilitacyjny - opowiada Wojciech Olejarz, nauczyciel w ośrodku i prezes stowarzyszenia Uśmiech Dziecka. - Tuz przed wyjazdem jego stary wózek, który był dla niego zbyt mały, dosłownie się rozleciał. Boguś z rezygnacją stwierdził, że nie będzie mógł jechać, ale zrobiliśmy wszystko, żeby to się stało możliwe.
Specjalnie dla niego, na turnus przyjechał nowy wózek z górnej półki, wart ok. 8 tys. zł. To była dla Bogusia wielka radość. Pojazd jest przystosowany do umocowania specjalnego napędu, na przykład pedałów ręcznych, żeby chłopiec mógł się samodzielnie przemieszczać. Jednak na to potrzebne są kolejne pieniądze.
W tym roku pojawiła się też szansa, że będzie mógł stanąć na nogi. Jego mama była z nim w klinice w Poznaniu, gdzie jeden z lekarzy przekonał ją, że to jest możliwe. Jednak do tego potrzebna jest orteza i bardzo intensywna rehabilitacja. Przydałby się też pionizator. To wszystko jest bardzo drogie. Podobnie jak pneumatyczna poduszka do wózka, która kosztuje ok. 10 tys. zł.

Od dłuższego czasu zbieramy nakrętki na rzecz naszych podopiecznych - opowiada Wojciech Olejarz, szef stowarzyszenia Uśmiech Dziecka. - W tym roku zbieramy na rzecz Bogusia. Naszą akcję rozpropagowaliśmy w szkołach, ale zapraszamy też do pomagania wszystkich mieszkańców.
Nakrętki można przynosić do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Żaganiu.
Można też wesprzeć dzieciaki kupując ich wyroby na świątecznych kiermaszach lub wpłacać pieniądze na rzecz stowarzyszenia: Uśmiech Dziecka KRS: 0000285814, REGON: 080213179, NIP: 924-18-48-067, numer konta BZWBK S.A. 61109025580000000108015136
Tel. 600 914 993 Fax. 68 478 77 77 .

Wróć na i.pl Portal i.pl