Wygrają ci, którzy wakacje zarezerwowali tuż po ubiegłorocznym urlopie. Jeszcze przed podwyżkami spowodowanymi rosnącymi cenami energii i gazu.
- Przyjmując rezerwację zawieramy umowę i wprowadzona później podwyżka jej nie zmieni – mówi Mariusz Ławro, szef Ośrodka Sanatoryjno - Wypoczynkowego Posejdon w Kołobrzegu, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno – Uzdrowiskowego, zrzeszającego przedstawicieli branży turystycznej w Kołobrzegu.
W jego hotelu, pierwsza niewielka podwyżka miała miejsce jesienią. W grudniu do cen wprowadzono kolejne poprawki. W stosunku do ubiegłorocznego sezonu jest drożej o 20 – 30 procent. W większości kołobrzeskich podmiotów jest podobnie.
Za bardzo przyzwoitą cenę można uznać dwuosobowy pokój, w dobrej lokalizacji, w cenie 350 – 400 zł (tę wyższą cenę, z większym prawdopodobieństwem usłyszymy w wysokim sezonie, czyli w lipcu i sierpniu). Za pokój dla dwojga w hotelu, który od plaży dzieli tylko las nadmorski, a w ofercie mamy skandynawskie klimaty i harmonię spod znaku hygge, trzeba zapłacić od 880 zł za dobę.
Jakie nastroje towarzyszą przed sezonem branży turystycznej?
- Mieszane – słyszymy w odpowiedzi.
Bo z jednej strony, już po majowym ruchu turystycznym widać, że sezon się szybko rozkręca, liczba rezerwacji rośnie i to już naprawdę ostatni dzwonek żeby znaleźć miejsce na letni wypoczynek w kurorcie.
- Z drugiej strony, niepokoi nas obraz Polski jako kraju podwyższonego ryzyka, rysowany przez naszych sąsiadów z zachodu – tłumaczy Mariusz Ławro.
Bo do branży turystycznej docierają informacje, że w Niemczech wyjazdy na wschód nie są rekomendowane jako bezpieczne. Przydałoby się jasno sformułowane, polskie dementi. W Kołobrzegu widać mniej zorganizowanych grup niemieckich: - Za to przybyło gości przyjeżdżających indywidualnie, własnym transportem – mówi prezes RST-U.
To zjawisko może być też po części efektem pandemii, gdy do otwartych już obiektów turystycznych chętnie zjeżdżali – ale na własną rękę - goście zza zachodniej granicy. I docenili niezależność.
Kolejne spostrzeżenie: jeszcze chętniej niż do tej pory, Kołobrzeg wybierają Polacy. Być może dlatego, że ostatnio wielu rodaków rezygnuje z zagranicznych urlopów.
- Bo również za granicą usługi turystyczne zdrożały, coraz trudniej o atrakcyjne oferty last minute – wylicza nasz rozmówca.
- Niestety najpopularniejszą turystką stała się inflacja. Dociera wszędzie. Znacznie droższe jest też paliwo – słyszymy.
Wojna w Ukrainie naznaczyła ten sezon także wśród Polaków – część miłośników wypraw w Bieszczady, albo na Podlasie, również może zdecydować się na odleglejszą lokalizację. Na przykład polski Bałtyk.
