Farrell wykonywał „Ocean Size”, kiedy zaczął chrząkać i mówić pod adresem publiczności przekleństwa, po czym krzyknął do mikrofonu. Po chwili Farrell zbliżył się do Navarro, który próbował go uspokoić, kładąc mu rękę na ramieniu. To wywołało wściekłość wokalisty.
Bijatyka na scenie
Farrell zacząć uderzać gitarzystę łokciami. Kiedy światła na scenie zgasły, porywczy piosenkarz był już eskortowany. Pozostali członkowie grupy – Navarro, Avery i perkusista Stephen Perkins – wyszli na scenę, gdzie pożegnali się z publicznością. Zespół uniósł ręce nad głowę, dał znak pokoju, a publika zgotowała im owację.
Fotograf Brian MacKenzie skomentował to wydarzenie w następujący sposób: „Perry miał ogromną butelkę wina przez cały wieczór, Navarro i Avery rozmawiali ze sobą przez cały występ i byli bardzo wściekli” – dodał.
"Bohaterowie" zamieszania milczą
Navarro i Perry nie skomentowali incydentu. Zespół będący w trakcie trasy po USA miał już podczas ostatnich występów problemy z udziałem wokalisty.
Podczas koncertu w Nowym Jorku, który odbył się 10 września Farrell powiedział publice, że jego wokal nie jest dobrym stanie – podaje Variety.
„Panie i panowie, muszę być z wami szczery. Coś jest nie tak z moim głosem. Po prostu nie mogę wydobyć dźwięku” – powiedział.
Następnego dnia Avery zamieścił na Instagramie wpis, w którym zachęcił ich do drugiego występu na Manhattanie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!