Żołnierz w hełmie z gwiazdą trzyma leżącą kobietę za włosy, a do jej ust wkłada lufę pistoletu - taka rzeźba w nocy z soboty na niedzielę ustawiona została na czerwonym podeście obok czołgu T34 przy al. Zwycięstwa w Gdańsku.
- Między drugą a trzecią w nocy zadzwoniła do nas kobieta zbulwersowana widokiem. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze, którzy najpierw ustalili, że rzeźba została ustawiona bez zgody Urzędu Miejskiego. Później, rano rozpytywali okolicznych mieszkańców i udało im się dotrzeć do 26-letniego autora instalacji. Mężczyzna został przesłuchany. Jutro materiały przekażemy do prokuratury, która zadecyduje czy wszczynać śledztwo w tej sprawie i czy popełniono przestępstwo lub wykroczenie - relacjonuje Aleksandra Siewert z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Sprawa rzeźby radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę trafiła w poniedziałek do prokuratury
Rano rzeźba została usunięta przez miejskie służby. Jej autor po przesłuchaniu został zwolniony do domu.
- Zabrakło mi trochę sił i środków - zdradza Jerzy Bohdan Szumczyk. - Rzeźbę chciałem ustawić 17 września, w rocznicę napaści Rosji na Polskę w 1939 roku. Miała stanąć w Berlinie, pod Bramą Brandenburską. Wszystko było gotowe, ale okazało się, że za dużo kosztowałby mnie transport.
Szumczyk stworzył rzeźbę na własny koszt. Powstała w pracowni prof. Sławoja Ostrowskiego. - Zaakceptowałem ją - mówi prof. Ostrowski. - To jedna z prac dyplomowych. Różne bywają studenckie prace. Mogę powiedzieć, że rzeźba Szumczyka niezbyt dobrze była przyjmowana przez panią rektor, prof. Ludmiłę Ostrogórską.
Rzeźba ,,Komm Frau" z brutalnym naturalizmem pokazuje scenę gwałtu sowieckiego żołnierza na kobiecie. Forma zdradza wyraźne nawiązania do sztuki socrealistycznej, która obowiązywała w Polsce do połowy lat 50. w czasach najostrzejszej politycznej i ideologicznej komunistycznej dyktatury.
źródło: TVN24/x-news
- Trudno mi wnikać w działania dyplomanta, to jego wybór - prof. Ostrowski zastanawia się nad powodami, dla których Szumczyk ustawił swoją rzeźbę przy pomniku Czołgistów. - Chodziło pewnie o rozgłos. Ale także o dotarcie do ludzi z pewną prawdą, która wcale nie jest tak powszechnie przyjmowana. Takie rzeczy dzieją się również współcześnie.
- Wiem, że to bolesne zestawienie - mówi autor rzeźby. - Ale najlepiej leczy się z bólu, jeśli rany oczyszcza się i zabliźnia. Dziś często pomniki stoją tam, gdzie nie powinny się znajdować albo są to pomniki zbrodni.
Szumczyk asystował błyskawicznej deinstalacji swojej pracy, a potem został zabrany na komisariat i przesłuchany przez policję. - Wyznałem wszystkie swoje grzechy - mówi student ASP. - Dotąd tego nie ujawniałem, ale powiedziałem na policji, że to ja zamalowałem napis ,,imienia Lenina", umieszczony nad Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej. Jakie będą dalsze działania wobec mnie? - zobaczymy.
Dziś prokuratura ma podjąć decyzję, czy przeciwko Szumczykowi zostanie wszczęte postępowanie.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" i na portalu prasa24.pl.