FLESZ - Joe Biden ostrzega przed wojną!

57-letni Grzegorz Ś. to były prezes Rafinerii Trzebinia, pionier biopaliw w kraju, przedsiębiorca i komentator sportowy. Został aresztowany 7 grudnia 2009 r. na polecenie Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie i pozostawał w areszcie do 1 kwietnia 2010 r. pod zarzutem dokonania przestępstw natury gospodarczej. 30 listopada 2010 r. jego sprawę umorzono, bo śledczy uznali, że nie ma jednak znamion przestępstwa.
Mężczyzna w 2011 r. złożył w krakowskim sądzie wniosek o rekompensatę za niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie. Domagał się ponad 13 mln zł odszkodowania za poniesioną szkodę i utracone korzyści oraz 400 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę.
Wykazywał, że na skutek aresztowania przestał być prezesem spółki, w której, na mocy umów o pracę i zarządzanie dostawał co miesiąc ponad 20 tys. zł. Miał też już przyrzeczoną robotę w innej, niemieckiej spółce. Tu jego zarobki miały wynosić 10 tys. euro miesięcznie.
Żądanie olbrzymiego odszkodowania opierał też na tym, że miał otrzymać ogromną premię, gdyby jedną ze spółek wprowadził na giełdę papierów wartościowych. Przekonywał ponadto, że na skutek aresztu nie mógł też znaleźć zatrudnienia, już po opuszczeniu celi więzienia. Wskazywał, że na skutek aresztu stracił zaufanie na rynku kapitałowym i u inwestorów.
Po 7 latach procesu krakowski sąd w kwietniu 2019 r. przyznał mu 82 tys. odszkodowania i 40 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę. Uznał, że nie da się wykazać, że na skutek aresztu wnioskodawcy nie udało się wprowadzić spółki na giełdę, a tym samym poniósł stratę w postaci olbrzymiej premii.
Sąd Apelacyjny w Krakowie w 2020 r. podwyższył kwotę rekompensaty w sumie do 430 tys. zł., bo uznał, że mężczyźnie należy się odszkodowanie za utracone zarobki już po wyjściu z aresztu.
Od prawomocnego już wyroku kasację złożyli krakowscy śledczy i wygrali sprawę przed Sądem Najwyższym, który nakazał powtórkę sprawy przed sądem II instancji. Wskazał SN, że rację ma prokurator wskazując, że Grzegorz Ś. nie mógł znaleźć zatrudnienia w dawnej spółce po wyjściu z celi, bo miał niezakończone sprawy karne, a nie dlatego, że siedział w areszcie. Z tego względu należy mu się mniejsze odszkodowanie, bo nie wykazano, że jednak poniósł szkodę w postaci utraconego zarobku, gdy już był na wolności.
Sąd Apelacyjny w Krakowie na początku lutego br. ponownie rozpoznając sprawę ostatecznie przyznał biznesmenowi 101 tys. odszkodowania i 40 tys. zadośćuczynienia. Ten wyrok jest znowu prawomocny.
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- WIELKI chiński horoskop na 2022 rok! Co Cię czeka w roku tygrysa?
- Podstępny omikron. 20 objawów wirusa, które mogą przypominać przeziębienie
- Te miejsca już tak nie wyglądają. Rozpoznasz Kraków na archiwalnych zdjęciach?
- Kolejne problemy na zakopiance. Opóźni się budowa tunelu pod Luboniem Małym