Kraków. Nowa „atrakcja” turystyczna, czyli pobicie w klubie w centrum miasta

Piotr Ogórek
Piotr Ogórek
Nocne życie w Krakowie, zwłaszcza w rejonie Rynku Głównego, często wymyka się spod kontroli i kończy bójkami czy pobiciami
Nocne życie w Krakowie, zwłaszcza w rejonie Rynku Głównego, często wymyka się spod kontroli i kończy bójkami czy pobiciami Anna Kaczmarz
Wyjście do krakowskich klubów może skończyć się pobiciem. W ścisłym centrum Krakowa co roku dochodzi do około 150 pobić i bójek. Tyle przynajmniej jest oficjalnie zgłaszanych czy odnotowanych przez policję. Wiele z nich dzieje się w klubach lub w ich pobliżu, a bijącymi często są ochroniarze. Czasami mają ku temu podstawy, ale bywa i tak, że siły używają nad wyrost.

Gdy w jakimś klubie w centrum miasta dochodzi do bójki z udziałem ochroniarzy, to sytuacja za każdym razem jest podobna: ochrona bije, klienci mają połamane nosy i żebra, a policja często stwierdza, że nic wielkiego się nie stało. Ostatnio taka sytuacja spotkała pana Jakuba Wachulca i jego znajomych z Nowej Zelandii. Co roku w ścisłym centrum Krakowa dochodzi do ok. 150 bójek i pobić. Nawet połowa z nich nie kończy się aktem oskarżenia. Ile spraw nie jest zgłaszanych, tego nie wie nikt.

Gdzie naprawdę jest niebezpiecznie? Gdzie powinniście na siebie uważać? Przedstawiamy zestawienie najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Krakowie. Sprawdź!

Oto najniebezpieczniejsze dzielnice Krakowa. Tutaj lepiej uw...

Statystyki policyjne

Według danych policji do 22 czerwca tego roku w obrębie działania Komisariatu Policji I na terenie Starego Miasta, doszło do 56 bójek i pobić.

W zeszłym roku było ich 157, a w 2016 o dwie mniej. W ubiegłym roku 68 spraw skończyło się aktem oskarżenia, w 2016 r. 36, a w tym jest już 12 aktów oskarżenia. Policja nie posiada szczegółowych danych dla obszaru Rynku Głównego, ale jak przyznaje, większość z pobić miała miejsce właśnie w rejonie Rynku oraz Kazimierza.

- Do bójek i pobić najczęściej dochodzi pod wpływem alkoholu. Głównie biją się mężczyźni, ale zdarza się i kobietom. Nie wszystkie tego typu zajścia są nam zgłaszane - zaznacza Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji. Jak dodaje, bójka i pobicie to przestępstwa ścigane z urzędu. Jeśli jednak ktoś uderzy kogoś w nos i nie ma poważniejszych uszkodzeń ciała, to mamy naruszenie nietykalności cielesnej. Wtedy sprawę można skarżyć prywatnie.

Pobici, ale nie wiadomo za co

Początek czerwca, sobotni wieczór. Pan Jakub oprowadza znajomych z zagranicy po mieście, zaprasza ich do jednego z topowych klubów przy ulicy Szewskiej. Jednak zamiast miłej zabawy i dobrych wspomnień zostają podbite oczy, złamane nosy i żebra. I do końca nie wiadomo, za co. Na domiar złego policja nie widzi w sprawie nic zdrożnego.

- Ciężko stwierdzić jak się wszystko zaczęło. Usłyszałem kilka wersji - kolega źle tańczył, ktoś kogoś szturchnął, ktoś wylał komuś drinka, usłyszałem też, że obmacywałem jakąś dziewczynę na parkiecie, choć byłem z własną. Policja uwierzyła w wersje ochrony, choć już nie pamiętam, w którą. Obca dziewczyna, która podeszła do policjantów i powiedziała, że wszystko widziała została bezczelnie zignorowana - relacjonuje Pan Jakub Wachulec.

Pan Jakub po całym incydencie ma złamany nos, został uderzony w twarz kastetem. Jeden z kolegów był kopany na ziemi, aż stracił przytomność. Inny został kopnięty w klatkę piersiową - ma złamane żebra. W sumie biło 4-6 ochroniarzy lub ich znajomych. Z całej dziesięcioosobowej grupy pobitych zostało sześć osób - Pan Jakub i jego znajomi z Nowej Zelandii. Na co dzień żyją i pracują w różnych krajach europejskich. Do Krakowa przyjechali na wycieczkę, której nie będą raczej dobrze wspominać. Dla nich niewyobrażalne jest to co się stało - nie tylko samo pobicie, ale i zachowanie policji.

- Dla nich (policji - red.) opowieść ochrony była logiczna i wyczerpująca, bo nie wymagała przesłuchiwań, zdobywania nagrań, spisywania protokołów, tłumaczeń. Najstarszy policjant z błyskiem w oku sugerował, że kłamię i martwił się bardziej o to, abym go czasem krwią nie poplamił niż o dowiedzenie się, co w zasadzie zaszło - relacjonuje Pan Jakub. - Jak można pobić kogoś, bo niby zrobił coś źle? - dziwi się.

Policja się tłumaczy

Policja o całym zajściu mówi zdawkowo. - 10 czerwca ok. godziny 1 otrzymaliśmy zgłoszenie o pobiciu. Na miejscu, na ul. Szewskiej, patrol policji zastał zgłaszającego i cztery inne osoby. Poszkodowani oświadczyli, że nie potrzebują pomocy lekarskiej. Nie potrafili również wskazać, który z ochroniarzu naruszył ich nietykalność cielesną. Mężczyźni odmówili zgłoszenia zawiadomienia o przestępstwie - wyjaśnia Sebastian Gleń.

Pobita grupa nie chciała składać zawiadomienia o pobiciu chociażby z tego powodu, że większość stanowili obcokrajowcy, którzy wkrótce opuszczali Kraków. Został tylko Pan Jakub. W całej sprawie chodziło jednak o to, żeby policja stanęła bardziej po stronie pobitych, a nie bijących. - Policja jest bezużyteczna w takich sytuacjach. Nie bójmy się tego nazwać - mówi Pan Jakub.

Policja tłumaczy, że sprawa nie zawsze jest oczywista. - Do bójek dochodzi też między klientami klubów, pobici nie zawsze są potem zainteresowani ściganiem bijących. Sprawy umarza się z powodu braku wykrycia sprawcy lub było tylko naruszenie nietykalności - zaznacza Sebastian Gleń.

W krakowskich klubach, głównie w rejonie Rynku, co jakiś czas zdarza się, że dochodzi do pobicia gości danego lokalu. Pobici są często pod wpływem alkoholu. Nawet jeśli zachowali się niewłaściwie, to pobicie ich nie jest normalnym zachowaniem. Raczej rzadko zdarza się, żeby pomocy medycznej wymagał ochroniarz.

Z kolei pobici są często traktowani, zarówno przez policję, jak i lekarzy, jakby sami sobie byli winni. Bo byli pijani. Swego czasu szpitale wystawiały rachunki pacjentom pobitym w klubach. Bo byli pijani. Co automatycznie miało sugerować, że sami sobie byli winni. Nikt nie bierze pod uwagę, że bez alkoholu do pobicia też mogłoby dojść. Poza tym czy ktoś po jednym czy dwóch piwach jest już kompletnie pijany, staje się agresywny i zasługuje na pobicie?

A do pobić w klubach dochodzi

Jednym z najgłośniejszych pobić w krakowskim klubie było to z udziałem Bartosza Kapustki ponad dwa lata temu, ówczesnego piłkarza Cracovii.

A do pobić w klubach dochodzi. Nie wszystkie sprawy trafiają do mediów, bo z reguły poszkodowani nie chcą sobie tym zawracać głowy. Jakiś czas temu czytelnik pisał do nas o tym, jak został pobity przez ochronę jednego z klubów na placu Szczepańskim. Choć wraz ze znajomymi miał w klubie rezerwację, to nie został wpuszczony do środka. Kiedy odchodził, dwójka ochroniarzy wybiegła za nim i jeden z nich uderzył go tak mocno, że złamali mu nos.

- Ochroniarz ma prawo zastosować siłę, ale powinien jednak stosować tzw. chwyt transportowy i wynieść awanturującego się klienta. Nie powinno im się zdarzać, że kogoś uderzają. Po to są szkoleni, żeby radzić sobie bez bicia. Chyba, że są atakowani - zaznacza Sebastian Gleń.

Niedawno pisaliśmy też o podobnej sytuacji na początku maja, która miała miejsce w obszarze hotelu „Poleski”. Z relacji naszego czytelnika wynika, że trzech kolegów chciało dopiero wejść na imprezę, ale przed bramką zostali brutalnie zaatakowani. Jak dodaje, nikt z obsługi lokalu nie zareagował na pobicie. Wtedy policja sprawą się zajęła się z urzędu. Nie wiedzieć czemu, w sytuacji na Szewskiej tak się nie stało.

Karolina Wójtowicz, menedżer lokalu, twierdziła, że zarówno napastnicy, jak i poszkodowani byli uczestnikami imprezy na dachu budynku. Według jej relacji do bójki miało jednak dojść przed lokalem, a nie w nim. - Jak nam wiadomo, została pobita jedna osoba i ten mężczyzna nie chciał wejść do hotelu, tylko wychodził z imprezy - mówiła Katarzyna Wójtowicz.

Mieszkańcy Rynku Głównego i okolicznych ulic chyba przyzwyczaili się do widoku pijackich grup. Na Mapie Zagrożeń wskazali jedynie 15 miejsc, gdzie nielegalnie spożywa się alkohol

Pijackie zakątki Krakowa. 10 miejsc, w których amatorzy mocn...

Gazeta Krakowska

WIDEO: Poważny program - playlista 3 odcinków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków. Nowa „atrakcja” turystyczna, czyli pobicie w klubie w centrum miasta - Gazeta Krakowska

Komentarze 43

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

D
D
Xgggh
G
Gość
Na "sprawiedliwość" w Krakowie i w Polsce nie ma co liczyć. Prokuratura niezadowolona, że się składa doniesienie bo ma robotę, umarza postępowania, sądy to zaklepują, wydają niesprawiedliwe wyroki. Sprawiedliwość trzeba wymierzać samemu.
s
staly klient
zalosny artykul tak samo jak pomylka na samym koncu Karoliny z Katarzyna... Mowicie o atakach ochrony to po co wymieniacie przyklad Kapustki ktorego zaatakowal klient w obronie dziewczyny? Ochrona z topowych klubow nie chodzi z kastetami, a z gazami pieprzowymi. A 90% sytuacji jest tworzona przez pijanych klientow, ktorzy mysla ze jak sobie uderza ochroniarza to potem moga nazmyslac na policji. Kazdy szanujacy sie klub ma monitoring dlatego kazdy goryl nie ma wyrokow, bo sprawa jest szybko wyjasniania.
B
Bv
Kufle lataja..
H
Ho
I to szambo jest wizytowka miasma ? Crap
s
stront
A ilu Angoli urodzonych przed 1939 widzialeś w Krakowie?
T
Toja
i jeszcze dwie sprawy

Po pierwsze rzeczywiscie powinno sie bardzie stosowac chwyty i wynosic chlopow (czy dziewczyny) poza klub ale po prostu nie zawsze jest to wykonalne, zwlaszczac jak macie przed soba nacpabych i pijanych chlopaczkow machajacych piesciami.

Dwa
Tak zdarzaja sie agresywni ochroniarze, szukajacy .. ale to po pierwsze jakies niedoswiadczone chlystki.
Doswiadczony chlop na bramce nie jara sie zabawa z kolejnym 'najebusem' czy pijanym/nacpanym mistrzem sztuk walk o 5 nad ranem. Jedyne o czym mysli to zeby skonczyc robote i spokojnie jechsc na mieszkanie.

Albo zeby podjac interwencje bez przypalu prawnego. Bo znajomy walnal kiedys w nos jakiegos agrsywnego i nawalonego syna jakiejs sedziny i potem mial sprawy w sadzie i same problemy.

Praca na ochronie to slabe zarobki w stosunku do warunkow pracy i ryzyka zawodowego

Takich post scrptum moznaby dodawac wiele.

Pisac np historie o tym ilu ichroniarzy dostalo kose lub albo nawet zwykla butelka po glowie.
Jak latwo jewt dostac ryse na twarzy czy szyi od rozbitego kufla itd.
T
Toja
sorry za te literowki ale paluchy duze a klawiatura na androidzie mniejsza niz na kompie :D
T
Toja
i uwierzcie, ze prawie zaden doswiwdczoby bramkarz nie interwrniuje dla zabawy czy z chevi pobicia kogos.
To slabo platna praca w trudnych godzinach (do rana).
A jak jest interwencja i trzeba wyrzucic nachlabych klientow to nie ma czasu na rozpytywanie i dochodzenie kto i ile ma racji. Zgarnia sie awanturujacegi sie klienta wskazanego przez kelnerki/promotorow itd lub widzianego na kamerach.
B rzadko ale czasami zdarzaja sie pomylki bo w kkubach jest ciemno. Ale generalnie w 99 procentach przypadkow nikt nie jest wyrzucany za darmo.

Natomiast pracujac na Starym Miescie mozna nabrac obrzydzenia do alkoholu bo takie bydlo sie widzi.
K
Kar
Ja byłem świadkiem nieprzyjemnej sytuacji w Społem, agresywna ochrona zaatakowała dwóch chłopaków, których spokojnie można było wyprowadzić, pracowałem w klubach za granicą i taka sytuacja dla mnie była niedopuszczalna, zero wyobraźni, kto szkoli tych ludzi?
o
oko
Wiem o czym mówi Pan Jakub, sam widziałem ochroniarz uderzył przechodnia który przechodził koło klubu. Nic gość nie robił, nikogo nie zaczepiał.

Zresztą jak czytam komentarze to aż się słabo robi.

Ochrona ma chronić ludzi w klubie, tych co za bardzo szaleją obezwładnić i wywalić z klubu.
A nie bić, łamać żebra i nosy.

TO nie ochrona tylko przestępcy!!!!

A policja niech się nie dziwi że ich nikt nie lubi skoro zamiast chronić obywateli ( nawet tych pijanych ) z góry zakłada że rację ma ochrona.
I
Ihaja
Za darmo nikogo nie biją, jebać pijanych angoli zdrajców z 1939 roku. Nie żal mi.tego gówna
M
Mati
Dobrze ze z ciebie kulturalny i wychowany polaczek
t
trutka
A kto normalny i przyzwoity chodzi do tych przybytków ??
k
krakauer
Podobnie na Kazimierzu : smród , brud , hałasy , pijaństwo na ulicy , wymiociny na chodnikach i absolutny brak policyjnych patroli !
Wróć na i.pl Portal i.pl