Klata wraca do Krakowa. To jego pierwszy spektakl, który przygotowuje w tym mieście od czasu, gdy przestał tu być dyrektorem Narodowego Starego Teatru.
- To niby Kraków, ale jednak z zupełnie innej strony. Nie muszę przekraczać Plant i jest to odświeżające - mówi reżyser.
Spektakl krążył będzie wokół tematu długu - bardzo rozmaicie rozumianego. Bo to nie tylko stan finansowy, ale i sytuacja moralna - jak mówi Klata. Będzie więc o „długu mlecznym”, zaciąganym u rodziców, ale także kredyty frankowe. - W tej chwili ważnym tematem staje się nasza relacja wobec planety. To także pytanie o dług i możliwość jego spłaty wobec miejsca, w którym żyjemy - tłumaczy Jan Klata.
Punktem wyjścia spektaklu jest „Dług”, czyli książka Davida Graebera, ale jak zauważa reżyser, twórcy sięgają po rozmaite literackie odniesienia - od Platona, Szekspira po Goethego i Dostojewskiego.
Wraz z Janem Klatą do Krakowa jego - jak sam mówi - „dream team”. Mowa o aktorach, którzy odeszli ze Starego Teatru po tym, gdy Jan Klata przestał być jego dyrektorem. Monika Frajczyk, Małgorzata Gorol, Bartosz Bielenia i Marcin Czarnik robią kariery w warszawskich teatrach, a także na ekranie.
- Mam poczucie wspólnego, kolektywnego tworzenia spektaklu z wymarzonymi aktorami. Dawno nie miałem takiego uczucia - zapewnia reżyser.
Przypomina, że zaczynał pracę nad spektaklem jeszcze jako dyrektor Starego Teatru, w którym chciał go realizować.
- Więc spłacam też dług wobec nie tylko wspaniałej, krakowskiej publiczności, z którą nie spotykamy się tak często jakbyśmy chcieli, ale też wobec siebie. To zaległość, którą w sobotę nadrobimy - dodaje.
Okazało się, że życie potrafi napisać najciekawsze scenariusze i puenty. Gdy po próbie medialnej Bartosz Bielenia wyprowadzał swojego psa, okazało się, że ten wabi się... Kredyt. To zdecydowanie najmilszy kredyt, z jakim można mieć do czynienia.
