Ernest Muci odszedł z Legii, ale pieniędzy jeszcze nie ma
Ernest Muci dołączył do Besiktasu na początku lutego. Kibice Legii Warszawa myśleli, że saga transferowa związana z Albańczykiem się skończyła i "Wojskowi" nie sprzedadzą napastnika, aż nagle turecki klub zaoferował 10 mln euro. To kwota nie do odrzucenia. Dodatkowo stołeczny klub miał zapewnić sobie 10 procent zysku od następnego transferu.
Kibice liczyli na to, że Jacek Zieliński szybko znajdzie następne ofensywnego zawodnika Legii Warszawa. Kibice podpowiadali, że idealnym następcą Albańczyka mógłby zostać Kajetan Szmyt z Warty Poznań. Zimowe okienko skończyło się 27 lutego, a "Wojskowi" nie przeprowadzili transferu. Fani mieli ogromne pretensje, gdyż za pieniądze ze sprzedaży Muciego można było kupić przynajmniej dwóch dobrych piłkarzy. Problem w tym, że tych pieniędzy jeszcze nie ma.
Paweł Gołaszewski w programie na kanale "Meczyki" ujawnił, że Legia Warszawa nie dostała jeszcze żadnych pieniędzy za albańskiego napastnika. Turecki klub rozłożył płatność nawet na siedem rat, a pierwsza z nich ma wpłynąć do polskiego zespołu dopiero w marcu. Teraz Legia ma związane ręce i nie może już nikogo kupić. Musi czekać do lata. Wygląda na to, że Jacek Zieliński od początku nie planował zimowych wzmocnień na tej pozycji.
- Legia wychodziła z kryzysu sportowego, a teraz wychodzi z kryzysu finansowego. Wszyscy pytają: "Gdzie są pieniądze za Muciego?!". Tych pieniędzy jeszcze nie ma. One dopiero będą. Jest sześć lub siedem rat - pierwsza wpłynie do Legii dopiero w marcu - powiedział dziennikarz.
PKO EKSTRAKLASA w GOL24
Polskie FC Hollywood, czyli Wieczysta Kraków. Oto najmocniej...
