Tuż po pierwszej stacji, gdy pochód skręcał z ul. Piotrkowskiej w ul. Czerwoną, między księżmi,
zakonnicami i dziećmi sypiącymi płatki kwiatów zaczął biegać mężczyzna przebrany za motyla. Jego "fruwanie" trwało dwie minuty.
Potem motyl wbiegł do bramy, z której "wyleciał" - przy ul. Czerwonej 2. Owadem okazał się Paweł Hajncel, który 1 maja podczas uroczystości z okazji beatyfikacji Jana Pawła II, trzymał na placu przed
archikatedrą transparent z napisem "To nie mój ojciec".
W bramie pojawił się też były dziennikarz i nauczyciel, który był oburzony zachowaniem motyla. Ktoś zawiadomił policję. Przybyły funkcjonariusz po telefonicznej konsultacji z przełożonymi
uznał, że nie doszło do wykroczenia, a Hajcel zasłużył tylko na ustne pouczenie.
- Najważniejsze, że dzieci się śmiały, chciałem tylko, aby to święto było radosne - mówił Hajcel zaraz po incydencie. Skrzydła motyla pomogła mu uszyć partnerka. Były zrobione z tiulu. Za czułki owada posłużyły piłeczki ping-pongowe.
CZYTAJ TAKŻE: Boże Ciało w regionie łódzkim pachnące kadzidłem i kwiatami