Wczoraj wieczorem pedofil miał być doprowadzony do prokuratury. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
Wszystko rozegrało się w niedzielę po południu. 30-letni mieszkaniec okolic Hajnówki zamieścił ogłoszenie na jednym z portali internetowych. „Spotkam się dziś w galerii z młodą chętną nastolatką. Zabiorę na zakupy i zapłacę za spotkanie. Potem pojedziemy gdzieś do lasu na sex” - napisał. Na szczęście na anons nie odpowiedziała nastolatka, tylko Krzysztof Dymkowski, łowca pedofili z Wrocławia. - Musiałem zareagować - mówi. Wczoraj opisaliśmy całą prowokację.
Czytaj: Pedofil w Białymstoku zatrzymany. Namierzył go Łowca Pedofilów Krzysztof Dymkowski
Bo wrocławianin odpisał pedofilowi, że się z nim spotka na parkingu jednej z białostockich galerii. Przedstawił się jako 14-letnia Kasia. Pedofil chwycił przynętę. Doładował mu kartę do telefonu, podał numer swojego telefonu, adres e-mail, markę i kolor auta, którym przyjedzie. Oszukał tylko, gdy podawał „dziewczynie” swój wiek. Mimo że ma już 30 lat, napisał, że tylko 22. Nie przeszkadzało mu, że Dymkowski - w imieniu nieistniejącej dziewczyny - pisał, że robi kanapki z mamą, że czeka, aż mama pójdzie do pracy. Dymkowski w swoich SMS-ach starał się go upewniać, że faktycznie rozmawia z nieletnią dziewczynką.
Źródło: TVN24
Mimo to pedofil pisał: „Na spotkaniu jakieś pocałunki, pieszczoty”. I dopytywał: „A sex możliwy?”.
Co więcej - przysłał też swoje zdjęcie
Co jeszcze ujawnił zboczeniec, przeczytasz na kolejnej stronie
, dzięki czemu jeszcze bardziej ułatwił pracę policji. Bo właśnie policję, od razu po ustaleniu szczegółów spotkania, powiadomił Krzysztof Dymkowski.
- Był zdziwiony, ale nie stawiał oporu - relacjonował potem szczegóły zatrzymania Kamil Sorko z podlaskiej policji.
Podejrzany został przesłuchany dopiero w poniedziałek wieczorem. Wcześniej policjanci przeszukali jego komputer i telefon. Nie znaleźli tam niczego podejrzanego. Mężczyzna przyznał się jednak do wszystkiego podczas przesłuchania na policji. - Usłyszał zarzut z artykułu 200 A, paragrafu 2 Kodeksu karnego - mówi Kamil Sorko. Mówi on o karze za namawianie nieletniego do czynności seksualnej na przykład za pośrednictwem internetu czy telefonu.
Wczoraj po południu 30-latek trafił już do prokuratury. I to tam miała zapaść decyzja co dalej. - Teraz jest przesłuchiwany. Dopiero po zakończeniu czynności będziemy mogli podejmować decyzje - mówił nam wczoraj po południu Wojciech Zalesko, szef prokuratury Białystok Południe.