Chodził boso, nie nosił bielizny, bratał się z włościanami i starał się być bardziej chłopski niż oni sami. Słynne były jego roztargnienie, gadatliwość i oryginalność. Taki mniej więcej obraz Lucjana Rydla funkcjonuje w powszechnej świadomości Polaków; przynajmniej tych, którzy jeszcze czytają literaturę.
Rydel, krakowski poeta, pisarz i dramaturg, przeszedł do historii jako pierwowzór Pana Młodego z „Wesela”. Wyspiański przedstawił go w nim właśnie w taki, nieco komiczny sposób: młody mieszczański inteligent bez pamięci zakochany w swojej chłopskiej żonie, entuzjastycznie próbujący wtopić się w jej środowisko i popełniający przy tym rozmaite gafy.
Czy jednak Rydel rzeczywiście był postacią komiczną? Czy zasłużył sobie na to, by w pamięci kolejnych pokoleń istnieć jako ten, co nie nosił gatek? Inne spojrzenie na tę nietuzinkową bądź co bądź postać prezentuje wystawa otwarta w oddziale Muzeum Historycznym Miasta Krakowa Dom pod Krzyżem. Ekspozycję zorganizowano w stulecie śmierci poety, a nosi ona nieprzypadkowy tytuł „Pan wiecznie Młody...”
Prawnik niespełniony
Nasz bohater urodził się 17 maja 1870 r. - Rodzina była inteligencka. Ojciec - Lucjan Rydel senior - to znany krakowski okulista, profesor i rektor UJ. Lekarzem neurologiem był też brat Lucjana juniora, Adam. Z kolei dziadek ze strony matki, Józef Kremer był filozofem i psychologiem i także pełnił funkcję rektora UJ. Siostra, Anna Rydlówna, była działaczką społeczną i twórczynią nowoczesnego polskiego pielęgniarstwa - opowiada kuratorka wystawy dr Agnieszka Kowalska.
Mały Lucjan był zdolnym uczniem, z zamiłowaniem do humanistyki i niechęcią do przedmiotów ścisłych. Miał jakieś zatargi z nauczycielami, co sprawiło, że musiał zmienić szkołę: nie skończył prestiżowego krakowskiego gimnazjum św. Anny (jego kolegą był tam Stanisław Wyspiański), tylko gimnazjum św. Jacka. Ze wspomnień kolegów wiadomo za to, że był lubiany przez wszystkich, koleżeński i chętnie pomagał innym w nauce.
Na wystawie zobaczyć można świadectwo dojrzałości młodego Lucjana. Większość przedmiotów zaliczył na stopień „zadowalający”, niemiecki i propedeutykę filozofii na „chwalebny”, a nauki przyrodnicze na „dostateczny”.
Od dzieciństwa interesował się literaturą i sztuką. Już w gimnazjum podjął próby dramatopisarskie. Stworzył fragmenty dramatu o Twardowskim, które drukowane były w prasie. Napisał też powieść „Śmierć Cezara”. Udzielał się w teatrzykach szkolnych, które sam zakładał.
Niestety, fach literata nie był w tamtych czasach solidnym zabezpieczeniem zawodowym (podobnie zresztą jak dziś), więc na stanowcze żądanie ojca Lucjan rozpoczął studia prawnicze na UJ. Ukończył je już po śmierci ojca, ale nigdy nie pracował w wyuczonym zawodzie.
Jeszcze na studiach zadebiutował jako tłumacz przekładając fragmenty „Eneidy”, a w 1889 r., jako dramaturg utworem „Mściwój”, za który dostał II nagrodę Akademii Umiejętności.
Na życie zarabiał piórem. Tłumaczył literaturę starogrecką, łacińską i francuską, pisywał wiersze, dramaty, recenzje, później został także wykładowcą na krakowskiej ASP i Kursach im. Baranieckiego.
- Utrzymanie się z pisania nie było łatwe, zwłaszcza później, gdy miał już rodzinę. Chwytał się wielu rzeczy, by zarobić pieniądze, choć bywało też, że niektóre funkcje, np. kierownictwo literackie Teatru im. Słowackiego, pełnił za darmo - mówi dr Kowalska.
Warszawa i Kraków
W 1895 r. Rydel wyjechał do Warszawy, gdzie podjął współpracę z tamtejszymi gazetami jako recenzent teatralny. Pisywał też felietony i artykuły z historii sztuki oraz teksty krytycznoliterackie. Współpracował z „Biblioteką Warszawską”, „Tygodnikiem Ilustrowanym” i „Gazetą Polską”.
- W tekstach tych pokazał się jako świetny obserwator, znający się na rozmaitych trendach literatury i sztuki, zarówno tych historycznych, jak i współczesnych. Wspaniale potrafił wyłapać niuanse każdej roli i każdego bohatera, którego opisywał - podkreśla kuratorka. - Co ciekawe, jak sam stwierdził we wspomnieniach, Warszawa była jedynym miastem poza Krakowem, w którym się bardzo dobrze czuł.
Jego literackie talenty i zainteresowania sztuką musiały zostać zauważone, bo dwukrotnie dostał stypendium Akademii Umiejętności.
Najpierw wyjechał do Berlina, gdzie uczestniczył w wykładach z historii sztuki i literatury, a potem do Paryża. Chodził tam na wykłady w Collège de France, Sorbonie i École des Beaux-Arts oraz pracował w Bibliotece Polskiej.

Miłość czy moda?
Z Paryża wrócił do Krakowa. Odwiedzając często mieszkającego w Bronowicach malarza Włodzimierza Tetmajera poznał siostrę jego żony, córkę miejscowego gospodarza Jadwigę Mikołajczykównę i ożenił się z nią. A ślub profesorskiego syna z chłopką stał się sensacją.
Czy była to jednak prawdziwa miłość, czy też efekt ówczesnej towarzyskiej mody? Z włościankami wszak ożenili się także wspomniany Włodzimierz Tetmajer i Stanisław Wyspiański.
- Zdecydowanie miłość. To była także bardzo świadoma decyzja z jego strony. Wszyscy znajomi Lucjana i Jadwigi podkreślali, że było to jedno z najbardziej zgodnych małżeństw, jakie znali - wyjaśnia dr Kowalska.
Lucjan nie chciał na siłę Jadwigi edukować czy zmieniać na swoją modłę. Ona zaś była bardzo delikatna i wrażliwa i bardzo kochała swojego męża. Czytałam listy, jakie do niego pisała i muszę powiedzieć, że są one pełne ciepła życzliwości i wrażliwości, z obu stron zresztą - opowiada pani kurator.

***
Wesele Lucjana i Jadwigi urządzone 20 listopada 1900 r. w bronowickim dworku Tetmajera stało się kanwą genialnego dramatu napisanego przez przyjaciela Rydla, Stanisława Wyspiańskiego. sztukę rychło wystawiono w Teatrze Miejskim, a inscenizacja wywołała w mieście mieszane uczucia.

Zła „Plotka”
Jedni widzieli w nim tylko towarzyski skandal, inni genialne dzieło literackie. Do tych drugich należał Rydel, który po początkowym wzburzeniu szybko zrozumiał, że „Wesele” to arcydzieło. Pogodził się ze swoim karykaturalnym wizerunkiem, przykro mu natomiast było, że Jadwiga została ukazana w taki a nie inny sposób.
- Tak naprawdę złą opinię zrobiło Rydlowi nie „Wesele”, tylko Tadeusz Boy-Żeleński, który go po prostu nie lubił i złośliwie opisał w „Plotce o »Weselu«”. Ta niechęć miała przyczyny osobiste - tłumaczy kuratorka.
Coś jednak musiało być na rzeczy, bo przekazy o komicznym zachowaniu Rydla znajdziemy nie tylko w Boyowej „Plotce”, ale także w innych wspomnieniach świadków wydarzeń. Tak pisał w jednym z listów Ignacy Sewer Maciejowski:
„Przyjechał tu do nas Włodzio Tetmajer i zabawne rzeczy opowiada o konkurach Lucka o rękę Jagi w Bronowicach Małych. Jak Lucek lata boso, z cwikierem na nosie, jak okopuje buraki, wiąże snopy, jak się umizga, jak jest czuły, sentymentalny itd., itd.”.
A oto fragment wspomnień uczestnika słynnego wesela, malarza Jana Skotnickiego:
„Pan młody starał się być między chłopami bardziej chłopski niż oni sami. Tańczył w sukmanie białej z czerwonymi wyłogami, w spodniach w czerwone paski wpuszczonych w cholewy, na głowie kita pawich piór zatknięta w czerwoną krakuskę, przy tym na nosie binokle. Wyglądało to nieco operetkowo.
Patrząc na Rydla zapytałem Tetmajera, czy też był na swym ślubie ubrany po chłopsku. »Mój kochany, ślub to ważny krok w życiu« - odparł - gdzieżbym ze ślubu maskaradę robił?”.
Funkcjonuje przekaz, że po „Weselu” skończyła się długa i bliska przyjaźń Rydla z Wyspiańskim, zapoczątkowana jeszcze w gimnazjum św. Anny. Nie do końca jest to prawda. Panowie doszli do porozumienia, choć ich kontakty nie były już tak bliskie jak wcześniej.
Niemniej Rydel bardzo walczył o stanowisko dyrektora Teatru Miejskiego dla przyjaciela i wspomagał go w tych staraniach. Zaś na pogrzebie Wyspiańskiego szedł za trumną i prowadził wdowę, a potem bardzo pomagał jej i dzieciom Stanisława.

Teatr, moja miłość
Po ślubie Rydlowie najpierw zamieszkali w Toniach, potem w Bronowicach, a Lucjan wszedł w tamtejsze środowisko. Zaangażował się w pracę społeczną, urządzał przedstawienia, w których sam występował, zakładał czytelnie, wygłaszał wykłady dla włościan, propagował kulturę rolniczą.
W 1907 r. odbył podróż po Grecji. Miało to być przygotowanie do przekładu „Iliady”, które niestety nigdy nie doszło do skutku. Owocem podróży stały się za to wykłady o sztuce i kulturze greckiej, które prowadził później niemal do końca życia w krakowskiej ASP.
Po wybuchu I wojny światowej razem z rzeszą krakowian ewakuował się z miasta przed nadchodzącą armią rosyjską do Czech. Po powrocie, od września 1915 r. do sierpnia 1916 był dyrektorem Teatru im. Słowackiego. Wcześniej był recenzentem teatralnym „Czasu” i kierownikiem literackim tego teatru za czasów dyrektury Ludwika Solskiego (1905-1913).
Teatr był prawdziwą pasją Lucjana Rydla. Wspomnieliśmy już o dramatach, które pisał za młodu. Potem doszły kolejne utwory na scenę, z których trzy przetrwały próbę czasu i są wystawiane do dziś. Mowa o „Zaczarowanym kole”, „Betlejem polskim” oraz trylogii „Zygmunt August”.
Był też reżyserem i inscenizatorem. Czynnie uczestniczył w przygotowaniach do wystawienia swoich sztuk. Pracował z aktorami, przygotowywał scenografię i kostiumy. Zachowały się wykonane przezeń rysunki dekoracji do jego sztuki „Na zawsze”.
- Teatrem im. Słowackiego kierował w niełatwym okresie wojny. Nastąpiło wtedy „umiastowienie” placówki, tzn. teatr nie był już jak dawniej dzierżawiony przez dyrektora, tylko stał się instytucją miejską. W kwestie jego prowadzenia silnie ingerowała miejska Komisja Teatralna, która np. określała repertuar, a dyrektor musiał się go trzymać - tłumaczy dr Kowalska.
Swój własny teatr ludowy Rydel prowadził w Toniach pod Krakowem. Przygotował też opracowanie programowe dla teatru ludowego, wyjaśniające jak ma działać, jakie cele spełniać i jaki mieć repertuar, by podnieść poziom kulturalny swoich odbiorców.

Trumna na wozie
Spektrum jego twórczości i zainteresowań było naprawdę szerokie. Z jednej strony pisał utwory na scenę, a z drugiej podręcznik historii Polski dla chłopów i przewodnik po katedrze wawelskiej dla ludu. Tworzył wiersze miłosne, opowiadania i bajki dla dzieci („Bajka o Kasi i królewiczu”, „Pan Twardowski”, „Madejowe łoże”).
Jego pierwszy tomik poezji wydany w 1899 r. zilustrował Stanisław Wyspiański. Z kolei wydanie „Betlejem polskiego” ozdobił Włodzimierz Tetmajer.
Jak można się przekonać na wystawie, Rydel sam miał również talent plastyczny. Jego rysunki i szkice z podróży do Grecji zaskakują poziomem wykonania.
- Miał świadomość, że jego utwory odpowiadają potrzebom chwili i zapotrzebowaniu społecznemu w danym momencie. Wiedział, że nie wszystkie przetrwają. Zdawał sobie sprawę, że nie jest tak genialny jak Wyspiański - mówi dr Kowalska.
Po wybuchu I wojny światowej zaangażował się w działalność niepodległościową. Wspierał Naczelny Komitet Narodowy, a za jego pośrednictwem Legiony Polskie.
Na wystawie zobaczyć można kwity dokonanych przez niego wpłat pieniężnych na „Skarb wojenny polskich Legionów”. Redagował wydawany przez NKN „Ilustrowany Tygodnik Polski” poświęcony „literaturze, sztuce i sprawom bieżącym”.
Wolnej Polski nie doczekał. Zmarł na zapalenie płuc 8 kwietnia 1918 r. - Był osłabiony, bo pół roku wcześniej miał operację nerki. Pogrzeb zgromadził tłumy krakowian, którzy przyszli pożegnać popularnego poetę. Trumna wieziona była na prostym chłopskim wozie, nabożeństwo odbyło się w kościele Mariackim, a ciało złożono na Cmentarzu Rakowickim. Zachował się spisany przezeń wzruszający testament, w którym prosi, by nie sprzedawać Rydlówki i z uczuciem pisze o swojej rodzinie - opowiada dr Kowalska. Jadwiga przeżyła męża. Zmarła w Bronowicach w 1936 r.
Wystawę „Pan wiecznie Młody. Lucjan Rydel w 100-lecie śmierci” oglądać można w Domu pod Krzyżem do 9 grudnia.
