Mirosław Bem wziął udział w programie "Kuchenne rewolucje".
- Gdy zgłosiłem się do programu, chętnych było 1300 restauracji. Wybrano mnie, bo "co za wariat wybudował chatę góralską nad morzem" - zeznawał wczoraj w sądzie gdynianin, który prowadzi restaurację w Łebie.
Restaurator podpisał umowę z producentem programu. W październiku 2013 roku Magda Gessler pojawiła się w Łebie. Nadmorska góralska chata zmieniła wystrój, menu i inne szczegóły, wynikające z programu.
Po sześciu tygodniach Gessler przyjechała do Łeby i zaakceptowała poczynania restauracji. Program wyemitowano wiosną 2014 roku. Na odmienionej po rewolucji Łebskiej Chacie wywieszono banery z rekomendacją Gessler. Były też ulotki.
- Na banerach nie było twarzy. Tylko "Magda Gessler poleca, czy coś w tym stylu - zeznał wczoraj Paweł Matusiak, menadżer Łebskiej Chaty.
- Dostałem ustną zgodę pani Magdy. Powiedziała, że nie ma problemu. Inne restauracje też wywieszały banery - mówił Mirosław Bem.
- Pani Magda umieściła nas w swoim przewodniku. Na zdjęciu w książce był baner. Nic nie mówiła, żeby go zdjąć. Rok po programie dostałem Poziomkę. To pozytywne wyróżnienie. Byłem zaproszony na odbiór do Warszawy."U Fukiera" była impreza na czterysta osób. Pani Magda nazwała mnie: "czerwony krasnal ze Szwajcarii". Osobiście wygłosiła pochwałę przy wręczaniu nagrody. Później dostałem pismo od adwokata, że w ciągu siedmiu dni mam baner zdjąć. Nie wiedziałem, co Gessler pisała na Facebooku.
Powódka nie zjawiła się na wczorajszej rozprawie. Chce być przesłuchana w miejscu zamieszkania.
Więcej we wtorek w "Głosie"