Na miejsce sąsiedzi wezwali służby miejskie. Drzwi do mieszkania otworzyli strażacy
Nieprzyjemny zapach unosił się na klatce od dłuższego czasu, ale póki było zimno sąsiedzi jakość go znosili. Kiedy zapanowały upały odór buchną z niewyobrażalną siłą. O pomoc w otwarciu drzwi poproszono strażaków. Na miejsce pojechały dwa wozy i ośmiu strażaków.
Po otwarciu drzwi widok jaki zastali zszokował doświadczonych funkcjonariuszy. W mieszkaniu znaleźli zwłoki 76-letniej kobiety. Ich wygląd wskazywał na to, że kobieta nie żyje od dwóch, trzech tygodni. W mieszkaniu znajdował się również syn kobiety. Mężczyzna był w takim stanie, że został zabrany do szpitala.
Na miejsce przyjechała policja
Po wstępnych oględzinach wykluczono udział osób trzecich. Po prostu zdarzyła się ludzka tragedia. Ktoś nie zauważył, że ktoś zmarł, zapach zaalarmował sąsiadów. Policja nie będzie się tą sprawą zajmować - powiedział młodszy aspirant Maksymilian Jasiak z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Wszystko wskazuje na to, że 51-letni mężczyzna, który mieszkał z matką to osoba z niepełnosprawnościami, niesamodzielna. Nie potrafił zareagować na śmierć bliskiej osoby ani zawiadomić nikogo o tym, co się stało. Mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy.
