Maria Domitru z rumuńskim obywatelstwem. Jej życie to gotowy scenariusz na film!

Hanna Komorowska-Bednarek
Maria Domitru to 22-letnia kobieta wychowana w Gnieźnie przez rodzinę zastępczą. Przez całe swoje życie myślała, że matka, Rumunka porzuciła ją w szpitalu. Po naszym artykule i reportażu TVN zdarzyło się coś niesamowitego – odnalazła się jej rodzina, która myślała, że mała Maria nie żyje!
Maria Domitru to 22-letnia kobieta wychowana w Gnieźnie przez rodzinę zastępczą. Przez całe swoje życie myślała, że matka, Rumunka porzuciła ją w szpitalu. Po naszym artykule i reportażu TVN zdarzyło się coś niesamowitego – odnalazła się jej rodzina, która myślała, że mała Maria nie żyje! fot. arch. pryw./ x-news
Maria Domitru to 22-letnia kobieta wychowana w Gnieźnie przez rodzinę zastępczą. Przez całe swoje życie myślała, że matka Rumunka porzuciła ją w szpitalu. Po naszym artykule i reportażu TVN zdarzyło się coś niesamowitego – odnalazła się jej rodzina, która myślała, że mała Maria nie żyje!

To historia jak z filmu akcji. Kiedy Maria, piękna kobieta o ciemnej karnacji i pięknych, brązowych oczach napisała w maju temu na jednej z facebookowych grup prośbę o pomoc w uzyskaniu obywatelstwa, nie wiedziała, że jeszcze latem zyska wielką rodzinę, obywatelstwo i nowe życie!

Zbliża się lipcowa fala upałów

od 16 lat

Jeszcze niedawno młoda kobieta nie miała żadnego obywatelstwa. Urodziła się w październiku 1999 roku w szpitalu przy ulicy Polnej w Poznaniu. Tam pozostał jedynie niewyraźny skan dokumentu jej mamy: Marii Domitru. Wkrótce trafiła do gnieźnieńskiej rodziny zastępczej, gdzie wychowano ją w polskiej kulturze i tradycji. Zastępczy rodzice chcieli uregulować obywatelskie sprawy dziecka. Odsyłani wciąż z kwitkiem przez urzędników zrezygnowali. Gdy kobieta skończyła 18 lat, próbowała wyrobić dowód osobisty – nieskutecznie. Nie mając żadnych dokumentów potwierdzających jej istnienie, żyła, nie mając żadnych praw: nie mogła legalnie pracować, uczyć się, zdać egzaminu na prawo jazdy, nie miała ubezpieczenia. Jej ostatnią nadzieją, jeszcze w maju, było nagłośnienie sprawy.

Maria Domitru: Rumunka, która jest Polką

Po opublikowanym przez Głos Wielkopolski artykule i TVN-owskim reportażu pokazującym życie młodej Domitru, stała się rzecz niesamowita. Do Marii zgłosił się pracownik socjalny z Poznania, który kojarzył rodzinę o tym samym nazwisku. Jak się okazało… byli to najbliżsi Marii!

Biologiczna matka Marii twierdzi, że nie porzuciła dziecka w szpitalu. Po przedwczesnym porodzie, lekarze mieli ją wyprosić ze szpitala, twierdząc, że dziecko nie żyje. Kobieta nie znała języka polskiego, twierdzi, że potraktowano ją jak intruza i nastraszono policją. Całe 22 lata żyła w przekonaniu, że jej pierwsza córka umarła.

Gdy doszło do spotkania obu pań Domitru, starsza z nich nie kryła wzruszenia. Choć dzieliła ich kulturowa przepaść, rodzina wychowanej w Gnieźnie kobiety jest bowiem rodziną romską, szybko nawiązali ze sobą więź. Mimo bariery językowej – tylko żona jej biologicznego brata mówi po polsku – teraz dobrze się dogadują. Jak rodzina.

Odzyskała swoją tożsamość

Maria zyskała mamę, tatę, dwóch dorosłych braci, siostrę i całe mnóstwo kuzynów, którzy już nie mogą się doczekać spotkania z nią. A nastąpi ono niedługo, bowiem po odnalezieniu rodziny, Maria seniorka mogła potwierdzić, że młodsza Maria jest jej córką. W ambasadzie rumuńskiej wydano jej dokumenty rumuńskie. W ten sposób, Marysia wychowana w Gnieźnie, a mieszkająca w Poznaniu, stała się Rumunką pełną parą. Jak się z tym czuje? Wszystko wskazuje na to, że przed nią wspaniałe, wielokulturowe życie.

- Mam rumuński akt urodzenia i tymczasowy paszport, który jest ważny 30 dni. W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na nim do Rumunii, żeby tam na miejscu wyrobić dokumenty: rumuński dowód tożsamości. Na jego podstawie będę mogła wnioskować pobyt w Polsce i inne dokumenty

– relacjonuje kobieta.

Już za kilka dni wyrusza w podróż życia: do rumuńskiego miasta Blajel. Tam zatrzyma się w domu rodziny Dumitru i po uzyskaniu odpowiednich dokumentów, rozpocznie podróż po Rumunii. - Będzie to dla mnie wielka przygoda. Wszystko się pozytywnie układa – mówi szczęśliwa kobieta. W jej planach jest założenie kanału na YouTubie i samodzielne opowiedzenie swojej historii.

- Zacznę nagrywać filmy na YouTube o tym, co mnie spotkało. Wiem, że to niesamowita historia

– podkreśla Marysia, zwana przez swoją rumuńską rodzinę „Mariją”

To były wielkie emocje

Choć po kilku tygodniach Maria już złapała odpowiedni kontakt z bliskimi, nie ukrywa, że cała sytuacja z odnalezieniem jej prawdziwej rodziny była dla niej wielkim szokiem. Wszak wychowana w polskiej kulturze dziewczyna, wepchnięta niejako została w specyficzny romski świat. Jak się okazuje, nie było jej z tym łatwo. Wie też, że w Rumunii będzie musiała się dostosować do romskich obyczajów – konieczne będzie noszenie długiej spódnicy. Tak bowiem powinny ubierać się romskie kobiety.

- Potrzebowałam czasu, aby poukładać wszystkie emocje. Jesteśmy w stałym kontakcie, moja bratowa mówi po polsku. Rodzina do mnie dzwoni. Wszyscy bardzo się cieszą, że się spotkamy. To naprawdę fajni, pozytywni ludzie

– dodaje kobieta.

Czy cieszy się z odnalezienia swojej rodziny i tożsamości? Oczywiście! Mimo, że nadal czuje się Polką, żartuje:

- Jestem trochę nienasycona nigdy bym się nie spodziewała, że mój cel w życiu tak szybko się wydarzy

– śmieje się Maria, polska Rumunka wychowana w Gnieźnie.

Źródło: gniezno.naszemiasto.pl

Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera

Wybrane dla Ciebie

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Największy atak Rosji na Charków od początku wojny. Są ofiary

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wystartowały KultURalia! Tak w piątek bawili się studenci w Rzeszowie

Wróć na i.pl Portal i.pl