Wśród zmarłych intelektualistów polskich, których pełna lista dopiero teraz jest kompletowana, znajduje się też nazwisko Marii Morskiej, dzisiaj szerszemu ogółowi nieznane, a niegdyś, w okresie po poprzedniej wojnie, bardzo popularne i otoczone pewnego rodzaju legendą" - taka informacja pojawiła się na łamach nowojorskiego "Tygodnika Polskiego" i londyńskich "Wiadomości" w 1946 r., prawie rok po zakończeniu II wojny światowej.
Ci, którzy zdecydowali się podjąć to wyzwanie, zgodnie przyznają, że niezwykle trudno pisać o życiu Marii Morskiej - muzie skamandrytów, która choć w świecie artystycznym międzywojnia była legendą, dziś pozostaje postacią o biografii pełnej znaków zapytania, wprawdzie porywającej, ale jednak niepełnej. Dramatu, który wraz z mężem i kochankiem przeżyła we Lwowie, niemal nie sposób sensownie podsumować. Chyba najtrafniej uczyniła to jednak Irena Krzywicka, porównując tamte wydarzenia do egzystencjalnych, pełnych tragizmu opowieści Sartre'a.
Marjusz (albo Mariusz) Dawn - pseudonim publicystyczny. Maria Morska - pseudonim sceniczny. Była jeszcze Niuta i Sork. A kiedy Maria Frenkiel wyszła za mąż, stała się Knastrową. To jednak pseudonim Morska przylgnął do niej najbardziej i chociaż nie był on wówczas specjalnie oryginalny wśród aktorek, zupełnie nie przywiązywała do tego wagi. Na początku lat 20. i dekadę wcześniej, zdecydowanie lubiła być Marią Morską.
Urodziła się w 1895 r. w Kaliszu jako córka Heleny i Józefa Frenklów, zupełnie niezwiązanych z artystycznym światkiem. Na scenę trafiła w bardzo młodym wieku i jakiegokolwiek wykształcenia kierunkowego najprawdopodobniej nie otrzymała.Najpierw był kabaret. Tam Maria spotkała wiele wybitnych postaci, m.in. Hankę Ordonównę. Pomagała jej w "krawieckiej robocie" i "odnajmowała pokój", jednak drogi obu pań szybko się rozeszły - poszło o rolę, którą zamiast Morskiej otrzymała Ordonka. Rozgniewana Maria wyjechała do Warszawy. Wtedy ponownie związała się ze sceną teatralną, ale nie na długo.
To w kabarecie literackim spędziła prawie dekadę swojego życia. Została recytatorką, interpretatorką. Szczególnie upodobała sobie wiersze skamandrytów i, jak wiadomo, była jedyną kobietą, którą grono młodych mężczyzn artystów zaaprobowało. W lokalu Pod Pikadorem przy Nowym Świecie przebywała w towarzystwie Juliana Tuwima, Jana Lechonia, Jarosława Iwaszkiewicza czy Antoniego Słonimskiego. "Obok porywającego uroku nowej poezji kwitł tam dowcip doskonały i nieoczekiwany (…) Wśród chłopaków, dynamicznych, zadzierżystych, występowała też młoda Maria Morska, muza Słonimskiego. Śliczna, delikatna, o cudnych, koloru morskiej wody oczach" - zanotowała Irena Krzywicka, która jako jedna z tych "śmielszych" często gościła w Pikadorze. Ona też nieraz pokusiła się o ocenę talentu Marii - sztucznie, ale indywidualnie, tak można podsumować jej wrażenia. W latach 1918-1919 publiczność uwielbiała młodą deklamatorkę. Swojego zachwytu nie krył m.in. Tadeusz Boy-Żeleński. Nazywał ją muzą polskiej poezji, wspominał o jej oryginalnej fizjonomii i "dziwnym, wysokim, metalicznym, jakby umyślnie sztucznym" głosie.
Mężem Marii był Bronisław Knaster, lekarz, którego pasje daleko wykraczały poza tematykę medyczną. Miał wspaniały charakter i wiele talentów - był ścisłowcem, humanistą i człowiekiem uzdolnionym artystycznie w jednym. Małżeństwo z Marią Frenkiel zawarł w 1914 r., jednak już cztery lata później musiał się nią dzielić z Antonim Słonimskim. Kontakty kochanków były regularne, a o ich zażyłej relacji wiedzieli wszyscy. Mawiano, że Maria była dla Słonimskiego nie tylko obiektem uczuć, ale także nauczycielką - intelektualnie miała go znacznie wyprzedzać. W 1926 r. za Marią szalała także Anna Iwaszkiewiczowa, żona Jarosława. Podobno w mieszkaniu na Żurawiej odwiedzała ją zdecydowanie zbyt często jak na przyjaciółkę, nawet najlepszą.
***
Interesują Cię dalsze losy miłosnych przygód Marii Morskiej? Czytaj najnowszą „Naszą Historię”
Nowa, majowa Nasza Historia jest już w kioskach. Zapraszamy do zapoznania się z tematami wszystkich naszych wydań regionalnych:
TUTAJ - w serwisie prasa24.pl mogą Państwo już teraz, nie ruszając się z domu, kupić e-wydanie Naszej Historii lub zamówić prenumeratę: PRASA24.PL
Zapraszamy także na profil Naszej Historii na FACEBOOKU i do obserwowania naszego konta na TWITTERZE.