„Masa” - koronny świadek upadku świadka koronnego

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
„Masa” podczas jednego z procesów. Był wyjątkowo pilnie strzeżony, chroniono jego wizerunek i miejsce pobytu. Ale Jarosław S. dość luźno podchodził do tych obostrzeń
„Masa” podczas jednego z procesów. Był wyjątkowo pilnie strzeżony, chroniono jego wizerunek i miejsce pobytu. Ale Jarosław S. dość luźno podchodził do tych obostrzeń Grzegorz Dembiński / Polska Press
Nie wiadomo, co bardziej szokuje: niespodziewane zatrzymanie w Łodzi najsłynniejszego świadka koronnego Jarosława S. ps. Masa, czy fakt, że w związku ze sprawą „Masy” zarzuty postawiono też dwóm wysokim funkcjonariuszom służb mundurowych w Łodzi.

W środę funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji zatrzymali „Masę” w jego łódzkim mieszkaniu, w czwartek postawiono mu zarzuty. Według prokuratury, „Masa” pod osłoną statusu świadka koronnego nadal czerpał w pełni z życia przestępczego. Prokuratura podejrzewa go o wyłudzenie kilkuset tysięcy złotych w pożyczkach i kredytach w ośmiu bankach na terenie województw mazowieckiego i łódzkiego.

Co ciekawe, jest również oskarżony o powoływanie się na wpływy w policji i załatwianie pracy w łódzkiej komendzie wojewódzkiej. W tej sprawie zarzuty usłyszał również młodszy inspektor Zbigniew G., naczelnik wywiadu kryminalnego w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi, którego „Masa” poznał w związku ze statusem świadka koronnego. Gangster miał płacić policjantowi sterydami i pelletem. Zbigniew G. został również zawieszony w czynnościach służbowych.

Z kolei Grzegorzowi S., kierownikowi referatu dochodzeniowo-śledczego Urzędu Celno-Skarbowego w Łodzi, postawiono zarzut przyjęcia 2 tys. zł łapówki od Masy i pewnego biznesmena. W sprawie „Masy” i policjanta są wnioski o areszt.

Czytaj też: Masa usłyszał zarzuty. Podejrzani również syn Masy, naczelnik policji, kierownik skarbówki i dwóch biznesmenów

Nagłe zatrzymanie Jarosława S. i dwóch funkcjonariuszy nie dla wszystkich jest zaskoczeniem. Jarosław S. zawsze potrafił lawirować tak, by spaść na cztery łapy, a ludzie, którzy robili z nim takie lub inne interesy, mocno sobie później pluli w brodę.

Początki w mafii

Jarosław S. przyszedł na świat w 1962 roku w podwarszawskim Pruszkowie. Już w latach szkolnych zdradzał talent do zarabiania pieniędzy. Oczywiście nielegalnie. Na przełomie lat 80. i 90. handlował walutą pod miejscowym Peweksem. Tam też zetknął się z grupami przestępczymi, którym musiał „odprowadzać” działkę. Pierwszą robotę dostał w gangu Wojciecha Kolikowskiego, słynnego „Pershinga”, który do końca życia (zginął w zamachu w Zakopanem) pozostał bliskim znajomym „Masy”. Tej znajomości zawdzięczał wręcz życie. „Pershing” chronił go przed innymi gangsterami, którzy podejrzewali „Masę” o współpracę z policją.

Kolejne zlecenia dostawał od innych bossów mafii pruszkowskiej. Napadali na tiry, ściągali haracze od handlujących na miejskich targowiskach, handlowali narkotykami. Czuli się bezkarni i byli bezkarni. Nawet jeżeli ktoś odważył się i złożył obarczające któregoś z gangsterów zeznania, po „namyśle” je odwoływał.

Biznes (nie)legalny

Pierwsze naprawdę duże pieniądze „Masa” zarobił, kradnąc wspólnie z kompanami tir z papierosami. - W 1990 roku ukradliśmy dwa tiry należące do „Baraniny”. Działka, którą dostałem, to 125 tysięcy zł - opowiadał „Masa”.

Takie pieniądze trzeba było albo gdzieś ukryć, albo wydać z hukiem. „Masa” robił jedno i drugie. Prowadził restaurację w Pruszkowie (La Cucaracha) oraz jedną z największych dyskotek w Warszawie (Planeta). Żył rozrzutnie i nie krył się z tym zupełnie. - Mogliśmy sobie pozwolić na zapłacenie pilotowi pod Gołębiewskim 20 tysięcy dolarów. Lataliśmy za to i rzucaliśmy butelkami - mówił „Masa”.

Pojawiał się na ekskluzywnych przyjęciach i często udzielał wywiadów w mediach jako człowiek biznesu i moralista. Równolegle piął się po stopniach mafijnej drabiny.

Nieskromnie dodaje, że wszyscy im ustępowali z drogi, bo to był czas terroru, a policji po prostu nie było. - Chodziłem podpięty (red. - z bronią ostrą), tylko na akcję. Były noże i pięści, tak się rozwiązywało problemy biznesowe - mówił „Masa”.

Jak na świadka koronnego „Masa” specjalnie się nie krył: widywano go w pubie Łódź Kaliska i na Piotrkowskiej, promował swoje książki

W 1993 roku młoda kelnerka oskarżyła go o gwałt. Do aresztowania nie doszło, a kilka tygodni później kobieta wycofała zeznania. Jak się później okazało, był to moment przełomowy w działalności Jarosława S. Przed kamerami „Masa” przyznał, że współpracę z policją rozpoczął właśnie po tych wydarzeniach - w 1994 roku. Pod koniec lat 90. kilkakrotnie organizowano zamachy na jego życie. Do jednego z nich doszło na początku 1996 roku. Do aresztu śledczego trafił w 1999 r., po oskarżeniu o wymuszanie haraczu. Wyszedł po pięciu miesiącach. Właśnie wtedy został świadkiem koronnym.

W zamian za status świadka koronnego „Masa” składał przed sądem zeznania obciążające jego byłych pobratymców. Dzięki jego zeznaniom skazano szefów grupy pruszkowskiej: Słowika, Maliznę i Parasola.

Świadek prawie tajny

Miejsce zamieszkania „Masy” powinno być chronione ścisłą tajemnicą, gdyż objęty jest programem ochrony świadków i ma zapewnioną ciągłą ochronę policjantów. Ale w Łodzi regularnie można było spotkać „Masę” na piwie w pubie Łódź Kaliska i na Piotrkowskiej. Nie krył się też zupełnie, gdy w 2016 roku postanowił ponownie się ożenić. Jego wybranką stała się była modelka Katarzyna, a ślub wzięli w łódzkim Urzędzie Stanu Cywilnego.

Był czas, gdy nie wiadomo było, kim bardziej czuje się „Masa” - świadkiem koronnym czy celebrytą. Napisał dwie książki o życiu mafijnym i żywo brał udział w ich promocji, pokazując się w różnych miejscach publicznych i często stając przed kamerami telewizyjnym.

Sensacyjne zatrzymanie „Masy” może zamknąć jego karierę świadka koronnego, ale otworzyć zupełnie nowy problem. „Masa” wielokrotnie swoje zeznania zmieniał i odwoływał. Czy są wiarygodne? Prokuratura postawiła mu teraz m.in. zarzuty składania fałszywych zeznań nawet w tak drobnych sprawach jak wykroczenia drogowe. Wielce prawdopodobne jest to, że adwokaci osób skazanych na podstawie zeznań „skruszonego” gangstera będą wnosić o wznowienie procesów.

A „Masa” znów będzie w świetle reflektorów...

Świadek koronny

Instytucję świadka koronnego wprowadzono w polskim prawie w 1997 roku. Decyzję w sprawie dopuszczenia dowodu z zeznań świadka koronnego wydaje sąd okręgowy właściwy do miejsca prowadzenia postępowania przygotowawczego na wniosek prokuratora.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: „Masa” - koronny świadek upadku świadka koronnego - Dziennik Łódzki

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Masa nie ma już statusu świadka koronnego. Nowe nazwisko jakie nosił to Jarosław Łęcki.

g
gary
ciekawe kiedy Pan Masa wystąpi w tańcu z gwiazdami ...............
L
Lodzianin
Żadna osoba skazana za zeznania Masy nie będzie mogła wznowić procesu. Zapytaj prawnika jeśli nie wierzysz. Masa do 2015 byle koronie. Prawo nie działa wstecz.
Wróć na i.pl Portal i.pl