Szef rządu podkreślił, że do szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Izraelu nie dojedzie ze względu na obraźliwe wobec Polski wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Izraela, a „w polityce, jak w życiu, trzeba się szanować”.
W rozmowie z dziennikiem dodał jednak, że rozmowy dwustronne z Izraelem odbędą się, ponieważ „w czasie gdy rozpętała się burza po słowach izraelskiego ministra, nasi partnerzy byli już w drodze do Jerozolimy.
Morawiecki podkreślił, że data spotkania V4 w Izraelu została wyznaczona wiele miesięcy temu, a wybory w Izraelu „zostały ogłoszone ad hoc dopiero pod koniec grudnia”. Dodał, że w tym kontekście widzimy, „jak fundamentalnym dokumentem jest ubiegłoroczna deklaracja polsko-izraelska”. - Podczas rozmowy z premierem Netanjahu w niedzielę potwierdziliśmy, że jest ona wiążąca i dla obu krajów ma duże znaczenie. Wyznacza granice, których żadna ze stron nie powinna przekraczać. Pozytywne dla Polski są również reakcje wielu organizacji żydowskich, jak choćby poniedziałkowe oświadczenie American Jewish Committee – mówił.
Premier ocenił jednak, że ostatnie wydarzenia „nie pogorszą relacji polsko-izraelskich na dziesięciolecia”. - Podkreślam, jak daleką i pozytywną drogę przeszliśmy w postrzeganiu polskiej historii, roli Polaków, tak bohaterskiej i heroicznej, w ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej i stąd też taka decyzja, która będzie pewnym zimnym prysznicem dla niektórych, ale najwyraźniej było to potrzebne – tłumaczył.
POLECAMY: