29 sierpnia świat obchodzi Międzynarodowy Dzień Sprzeciwu wobec Prób Jądrowych.
Święto ustanowiono dzięki rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w roku 2009. Data upamiętnia dekret z 1991 roku prezydenta Kazachstanu, Nursułtana Nazarbajewa, o zamknięcia poligonów nuklearnych w Semipałatinsku. Podczas „zimnej wojny” przeprowadzono tam setki prób jądrowych, których skutki do dziś prześladują miejscowych.
Najwięcej prób jądrowych (nieco ponad tysiąc) przeprowadzili Amerykanie. Niewiele ustępował im Związek Radziecki. Francja takich testów przeprowadziła pięć razy mniej.
Podczas II wojny światowej bomby atomowe wykorzystano dwukrotnie. Stany Zjednoczone zrzuciły ładunki nuklearne na Hiroszimę (6 sierpnia 1945 r.) i Nagasaki (9 sierpnia 1945 r.). Łącznie zginęło 210 tys. ludzi. Kolejne dziesiątki tysięcy umierały potem latami na skutek radioaktywnego promieniowania.
Od 1945 roku przeprowadzono około 2000 testowych jądrowych w powietrzu, pod ziemią i pod wodą. Szacuje się, że na świecie jest około 60 miejsc, w których przeprowadzano wybuchy atomowe. Niektóre miejsca były na kompletnym odludzi, inne jednak zagrażały ludziom. Na własnej skórze skutki tych prób odczuli mieszkańcy archipelagu wysp Tuamotu na Pacyfiku, które są częścią Francuskiej Polinezji.
W latach 1995-1996 na położonym 400 km atolu Mururoa Francuzi przeprowadzili wiele prób jądrowych. Podobnie było na poligonie w Semipałatyńsku, gdzie Moskwa przeprowadziła 450 prób. Skażenie radioaktywne odczuło półtora miliona Kazachów.
Zdaniem analityków na kuli ziemskiej jest około 16 tys. głowic jądrowych. Są one w posiadaniu takich krajów, jak Rosja (8000 głowic), USA (7315 głowic), Francja (300), Chiny (250), Wielka Brytania (225), Pakistan (100-120), Indie (90-110). Jeśli chodzi o Izrael i Koreę Południowa to są problemy z ustaleniem nie tylko ich jądrowego arsenału, ale i tego czy rzeczywiście posiadają te kraje najgroźniejszą z broni.
