W kwietniu 2019 r. policjanci poszukując sprawcy przestępstwa, zatrzymali pana Filipa. Jak twierdzi mężczyzna, mundurowi dotkliwie go pobili. Szybko okazało się, że zatrzymany nie jest tym, którego szukali funkcjonariusze. Zatrzymanie pana Filipa nagrała kamera miejskiego monitoringu.
Czytaj też: "Kopali mnie, dostałem gazem w oczy". Oskarżeni o pobicie policjanci z Poznania znowu staną przed sądem
Sąd uniewinnił policjantów. Jednak na skutek apelacji, sąd przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
– Z zapisu monitoringu nie wynika, aby pokrzywdzony zadawał jakiekolwiek ciosy. Natomiast na monitoringu widać, że to jeden z oskarżonych zadał dwa ciosy. W tym zakresie Sąd I instancji nie poczynił żadnych ustaleń i do tego fragmentu zarówno w zakresie oświadczeń pokrzywdzonego jak i oskarżanych nie odniósł się
– czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu II instancji.
Ponowny proces rozpoczął się w poniedziałek. Jeden z policjantów odniósł się do ciosów, jakie miał zadawać pokrzywdzonemu.
– Nie zadawałem ciosów w ciało pokrzywdzonego. Dwa widoczne na monitoringu ruchy, to ruchy zbijania rąk pokrzywdzonego
– wyjaśniał policjant.
Jeszcze tego samego dnia sąd wydał wyrok i uniewinnił funkcjonariuszy. W uzasadnieniu sędzia wskazał m.in. że nie ma dowodów na to, by pan Filip doznał obrażeń oraz że nagranie z kamery monitoringu nie jest na tyle wyraźne, by rozstrzygnąć, czy pokrzywdzony był bity przez policjantów. Pełnomocnik pana Filipa zapowiada złożenie apelacji.
