Po meczu mistrzostw świata siatkarek Polska - Dominikana (1:3) biało-czerwone powiedziały:
Joanna Wołosz (rozgrywająca reprezentacji Polski):
- Nie zwieszamy głów, nie było katastrofy. Robiłyśmy całkiem dobre rzeczy w pierwszym secie, później niepotrzebnie chyba przestraszyłyśmy się tej ich fizyczności w ataku. Nie powinniśmy się przejmować, że raz czy dwa razy zaatakują w drugi metr. Trzeba było to przetrzymać i cierpliwie grać swoją siatkówkę. Czasami ciężko było nam znaleźć odpowiednią zawodniczkę, która skończy piłkę. Mogłam grać cały czas z Magdą (Stysiak), ale to też nie załatwiłoby sprawy. W czwartym secie rzuciłyśmy wszystko, co miałyśmy najlepsze w nogach i rękach, walczyłyśmy o każdą piłkę, ale cztery punkty nam zostały odebrane w takich dziwnych okolicznościach. Zabrakło szczęścia, bo niektóre auty były już bardzo minimalne. Mam nadzieję, że to szczęście wróci do nas w sobotę.
Monika Gałkowska (atakująca reprezentacji Polski) zwraca uwagę m.in. na błędy, które popełniły Polki:
- Dominikana to zespół bardzo fizyczny, pokazał swoją siłę, ale w pierwszym secie potrafiłyśmy przeciwstawić się tym dziewczynom. W drugim secie zabrakło takiej mocniejszej pewnej zagrywki, kończącego ataku i popełniłyśmy sporo błędów. Może też brakowało nam takiego spokoju, jaki mieliśmy w poprzednich meczach. Trzeba przyznać, że Dominikanki dobrze broniły i czasami czułyśmy się bezradne.
Weronika Szlagowska (przyjmująca reprezentacji Polski) wskazała na nieoczekiwanie silny punkt ekipy z Dominikany, czyli mocną grę w obronie na parkiecie Ergo Areny.
- Przegrałyśmy mecz i ciężko szukać jakichś pozytywów. Na początku zagrywałyśmy bardzo dobrze, ale później zaczęłyśmy popełniać błędy. Dominikanki w międzyczasie się rozkręciły, atakowały bardzo dobrze. Trudno było nam też walczyć z tak wysokim blokiem, te piłki nie wpadały nam tak, jak we wcześniejszych meczach. Mimo że zespół Dominikany jest wysoki, to bardzo dobrze zagrał w obronie.
(PAP) lic/ af/
Źródło:
