Argentyńczycy będę prowokować, by wymusić czerwoną kartkę dla rywala
W poniedziałek w chorwackich mediach pojawiła się informacja o brudnym planie Argentyńczyków na półfinałowy mecz mundialu. Otóż wybrani gracze Albicelestes podobno otrzymali tajne zadanie, by prowokować rywali na tyle skutecznie, by spowodować wykluczenie z gry przynajmniej jednego z nich.
- Oni wiedzą, jak prowokować. My musimy zachować zimną krew i nie wchodzić z nimi w niepotrzebne utarczki. Niesportowych zagrywek rywala nie powinniśmy się bać, ale każdy z naszych graczy musi być na nie przygotowany. Zadziwiliśmy świat nie tylko piłkarską jakością, ale też zachowaniem w trakcie i po meczach. Musimy to podtrzymać także w spotkaniu z Argentyną. - powiedział w wywiadzie dla "Sportske novosti" były chorwacki piłkarz i trener - Nikola Jurcević
- Tak, Argentyńczycy lubią prowokować i wiedzą jak to robić. Musimy zrobić wszystko, aby nie dać się wciągnąć w pułapkę, którą będą próbowali zastawić - wtóruje mu brązowy medalista mundialu z 1998 roku Robert Jarni, który obecnie jest opiekunem reprezentacji Chorwacji U17. Były gracz m.in. Betisu Sevilla nie ukrywa, że chciałby, aby jego rodacy awansowali do finału, w którym prawdopodobnie mieliby okazję, by spróbować zrewanżować się Francuzom za porażkę w meczu o złoto przed czterema laty.
Argentyna uzależniona od największej gwiazdy - Leo Messiego
Aby myśleć o finale, trzeba jednak najpierw zneutralizować poczynania Leo Messiego i jego kolegów z reprezentacji Argentyny. A to wcale nie będzie takie łatwe. Jak dostrzegają chorwaccy dziennikarze - chyba na żadnym wcześniejszym mundialu znakomity zawodnik, wielokrotny zdobywca Złotej Piłki, nie spisywał się tak dobrze, jak w Katarze.
- Oni mają Messiego, ale my mamy Modricia, Kovacicia i innych bardzo dobrych graczy. Poza tym mamy też świetnego selekcjonera, który potrafi odpowiednio ustawić zespół, o czym mogliśmy się przekonać choćby w spotkaniu z Brazylią - przekonuje Jarni.
Starcie Argentyny z Chorwacją przedstawiane jest przez bałkańskie media także jako rywalizacja dwóch wielkich gwiazd - Mesisiego i Modricia. Zdaniem tamtejszych dziennikarzy ekipa z Ameryki Południowej jest znacznie bardziej uzależniona od swojego lidera niż wciąż aktualny wicemistrz świata. Jako dowód przytaczają rywalizację z Kanadą i Japonią, podczas której doświadczony chorwacki pomocnik nie błyszczał, a jednak drużyna i tak potyczki kończyła sukcesem w postaci zwycięstwa w pierwszym spotkaniu i awansem uzyskanym w drugim.
Która z gwiazd wyjdzie zwycięsko z argentyńsko-chorwackiego starcia przekonamy się już we wtorek wieczorem. Początek meczu półfinałowego mistrzostw świata o godzinie 20.00.
