- Jako „stary harcerz” nie mam nic przeciwko ogniskom na plaży. Wprawdzie są kraje, gdzie jest to całkowicie zakazane, ale w Polsce wcale tak być nie musi. Oczywiście musi się to odbywać w sposób bezpieczny - tymi słowami minister gospodarki wodnej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk rozpalił wśród Pomorzan nadzieję na rychłą zmianę obowiązujących przepisów.
Dziś nielegalne wzniecenie ogniska na plaży może kosztować nas od 50 do nawet 500 zł. Po entuzjastycznej postawie ministra Gróbarczyka podczas zeszłotygodniowego spotkania z rybakami w Ustce, w mediach pojawiły się spekulacje, że już wkrótce kara ta zostanie zniesiona, a na urządzenie paleniska nie będzie potrzebna niczyja zgoda.
Rozbudzone emocje studzą przedstawiciele Urzędu Morskiego w Gdyni, sprawujący nad plażami właściwą pieczę. Jak tłumaczą, zmienić ma się jedynie zapis przepisów, a same przepisy... już nie. Ci, którzy będą chcieli posiedzieć przy ognisku bez groźby otrzymania mandatu, wciąż będą musieli wystąpić o pozwolenie.
Czytaj też: Pomorze: Za nielegalny grill lub ognisko można zapłacić karę
- Nowelizacja ustawy o obszarach morskich weszła w życie w październiku zeszłego roku. Pojawił się w niej następujący zapis: kto rozpala ogniska na plaży, podlega karze. Takie sformułowanie dawało odbiorcom do zrozumienia, że rozpalanie ognisk jest zabronione w ogóle. A to nie prawda. Ognisko można rozpalić, ale po uzyskaniu zgody od dyrektora Urzędu Morskiego - wyjaśnia Roman Kołodziejski, główny inspektor ochrony wybrzeża w gdyńskim Urzędzie Morskim. - O zgodę występowały do tej pory głównie większe organizacje, hotele, stowarzyszenia. Osoby prywatne także mogą się o nią starać. Dzięki temu, co proponuje minister Gróbarczyk, wszystko zostanie uporządkowane.
Przedstawiciele Urzędu Morskiego nie pozostawiają też żadnych złudzeń w kwestii mandatów. Kary za rozpalenie ogniska bez zgody dyrektora wciąż będą obowiązywać.
Więcej na temat sprawy przeczytasz w środowym (27.04.2016r.) papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" albo kupując e-wydanie gazety.