Sezon narciarski w trzech wymienionych stacjach narciarskich (wszystkie nalezą do firmy Tatry Mountain Resort, która jest właścicielem też polskiego Szczyrku) rusza w sobotę o godzinie 9 rano.
Słowacki rząd, podobnie jak polski gabinet Mateusza Morawieckiego, długo zastanawiał się, czy w sytuacji wciąż trwającej pandemii zezwolić na uruchomienie stoków. Ostatecznie stanęło na tym, że ta ważna gałąź słowackiej gospodarki będzie mogła działać, ale pod pewnymi warunkami. Podobnie jak w Polsce muszą zostać zachowane odstępy, narciarze muszą też jeździć w maseczkach.
Dodatkowo na teren ośrodka narciarskiego (a także do hotelu) będą mogły wejść na Słowacji tylko osoby z negatywnym wynikiem testu PCR lub antygenowego, nie starszym niż 72 godziny. Warto pamiętać, że obecnie na Słowacji obowiązuje godzina policyjna (z wyjątkiem osób z ważnym negatywnym testem).
I to jest jeszcze w miarę dobra informacja. Test antygenowy do samodzielnego wykonania kosztuje w naszym kraju już około 50 złotych. To oznacza, że po wydaniu takiej kwoty narciarz będzie miał "papier" w którym zostanie wpuszczony na słowacki stok. Niestety, jak na razie dotyczy to głównie samych Słowaków!
Obywatel Polski, który wymarzy sobie szusowanie na nartach na Słowacji musi bowiem liczyć się z dużo większym wydatkiem. Zgodnie z tym co podaje polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polak wjeżdżający na terytorium Republiki Słowackiej musi posiadać ze sobą ważny (czytaj nie starszy niż 72 h) test RT-PCR na COVID-19. Taki rodzaj badania jest o wiele droższy i kosztuje w zależności od miejsca wykonania pomiędzy 400 a 600 zł od osoby.
- W praktyce oznacza to, że dla czteroosobowej rodziny wypad na narty (chociażby tylko na jeden dzień) to wydatek mniej więcej 2000 zł na same testy. Do tego trzeba doliczyć paliwo, karnety i robi się naprawdę potężna kwota - kręci głową Marek Ślusarczyk, organizator wyjazdów narciarskich po całej Europie. - W tym roku zagraniczne wyjazdy na narty są więc po prostu dla wielu ludzi finansowo nieosiągalne.
Pytanie brzmi: czy zasady wjazdu na Słowacje mogą się zmienić jeszcze tej zimy?
To zapewne będzie zależeć od rozwoju pandemii w obu naszych krajach. W Polsce liczba aktywnych przypadków ciągle spada. Możliwe więc, że np. w lutym rząd Słowacji szerzej otworzy granice dla Polaków. Nieoficjalnie mówi się też, że wspomniana już firma Tatry Moutain Resort może wkrótce zacząć finansować testy dla Polaków, którzy np. kupią na jej ośrodki droższe karnety. Polacy to bowiem ważny klient dla słowackiej turystyki.
Jak na razie jednak Polakom z mniej zasobnym portfelem zostaje jazda na nartach w kraju. Od zeszłego tygodnia działają już ON w Białce, Bukowinie, Jurgowie i Jaworkach i Nowym Targu. W ten weekend mają dołączyć do nich stacje w Czarnej Górze, Suchym, Zakopanem, Witowie, Kluszkowcach
Białka już jeździ. Na Podhalu na dobre wystartował sezon nar...
- Nieistniejące już tatrzańskie schroniska. Słyszeliście o nich?
- Koronawirus w Polsce [DANE, MAPY, WYKRESY]
- Parking pod Babia Górą w prokuraturze. Powstał nielegalnie
- Drożyzna nad morzem? Na Podhalu obiad zjesz za 15 zł
- Przyrodnicy uratowali przed utonięciem 500 susłów
- Urokliwe miejsca w Tatrach, gdzie nie będzie dzikich tłumów
