Można było mieć nadzieję, że prognozy o wakacyjnej drożyźnie na stacjach benzynowych się nie spełnią. W ostatnim czasie ceny najpopularniejszej benzyny i diesla ustabilizowały się wokół 5 zł za litr.
Analitycy oceniają - będzie drożej
Po kilkunastu dniach stabilizacji, a nawet niewielkich spadków na stacyjnych pylonach kierowcy nieco odetchnęli. Analitycy ostrzegają jednak, że nie na długo. Alarmistyczne prognozy mówią nawet o historycznych rekordach i średnich cenach ponad 6 zł za litr.
Na razie jeszcze sporo do tego poziomu brakuje, ale te wakacje są znacznie droższe niż rok temu. Za benzynę 95 i 98-oktanową trzeba płacić więcej o blisko 60-70 gr/l, za olej napędowy o ok. 80 gr/l więcej. Autogaz jest droższy o ponad 30 groszy.
Na stacjach benzynowych w pierwszym tygodniu lipca obserwujemy dalsze, niestety dla kierowców, zwyżkowe zmiany w cennikach paliwowych. W ciągu tygodnia popularna benzyna i diesel podrożały o 2-3 gr na litrze i z analiz e-petrol.pl wynika, że jest to niestety początek wzrostów cen paliw na stacjach tankowania
- podsumowywali analitycy Gabriela Kozan i Jakub Bogucki z e-petrol.pl.
Jak przewidują, w drugim tygodniu lipca średnia krajowa cena popularnej benzyny 95 powinna mieścić w przedziale 5,03-5,14zł za litr, a kierowcy aut z silnikami wysokoprężnymi mogą spodziewać się cen z przedziału 4,99-5,12 zł. Ceny autogazu powinny najczęściej mieścić się w granicach 2,12-2,21 zł/l.
Według ekspertów z BM Reflex średnie ceny wyniosą za benzynę PB95 ok. 5,02 zł/l, za olej napędowy 4,97 zł/l), a za autogaz 2,15 zł/l.
W tym roku nie ma co liczyć na znaczne obniżki, trzeba się za to liczyć z podwyżkami
Niewykluczone, że ceny poszybują do ponad 6 zł, jak to już w historii miało miejsce w 2012 roku, kiedy tyle kosztowały najdroższe paliwa na niektórych stacjach i w maju tego roku.
Teraz mówi się, że taki poziom mogą osiągnąć średnie ceny. Wszystko zależy do rozwoju sytuacji na świecie i kursu złotego do dolara. Ten drugi czynnik na razie sprzyja ograniczeniu wzrostów na stacjach paliwa. Sytuacja na świecie może stać się jeszcze bardziej napięta.
Iran grozi, że w przypadku zablokowania jego eksportu ropy, kraj ten zablokuje Cieśninę Ormuz co doprowadzi do wstrzymania dostaw z Kuwejtu, Kataru czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. A to 20 proc. surowca trafiającego na światowy rynek. Wówczas notowania ropy na świecie mogły drastycznie pójść w górę. Nawet o kilkadziesiąt procent.
Jeśli do blokady tego newralgicznego szlaku nie dojdzie ceny w kraju powinny ustabilizować się na poziomie 5 zł i kilkunastu groszy za najpopularniejsza benzynę i diesla.