- Podeszła młoda dziewczyna o ciemnej karnacji. Powiedziała, że chce kupić kręconego loda za pięć złotych. Dała mi banknot dwustuzłotowy. Wydałam jej 195 złotych, ale ona zażądała reszty w euro. Nie było takiej opcji i klientka zrezygnowała z zakupu. Robiła takie zamieszanie, że nawet nie zdążyłam jej ukręcić tego loda. Chciałam oddać jej pięć złotych, ale ona zażądała zwrotu dwustuzłotowego banknotu i miała oddać mi 195 złotych - relacjonuje Kalina z lodziarni przy ul. Wczasowej. - Jednak okazało się, że dała mi tylko 95 złotych. Na moment straciłam pewność, ale w kasie nie było setki, a ona upierała się, że oddała mi wszystko.
Pani Kalina zadzwoniła do szefa i wybiegła za klientami z lodziarni. Po drodze, odwiedzając inne sklepiki i punkty gastronomiczne, dowiedziała się, że ta para także tam chciała coś kupić, płacąc banknotem dwustuzłotowym i żądała reszty w euro. Sprzedawczyni ze sklepu z pamiątkami również została oszukana, ale zagroziła, że wezwie policję i klientka oddała jej sto złotych.
- Młodzi Romowie pojawili się w wielu punktach na promenadzie - dodaje pani Kalina. - Przyjechali policjanci i strażnicy miejscy. Niestety, w tłumie ludzi nie udało im się odnaleźć dwojga Romów.
- Ostatecznie zrezygnowaliśmy ze złożenia zawiadomienia. Jest sezon, pracy dużo. Nie ma czasu na przesłuchania. Poza tym to mało prawdopodobne, że udałoby się złapać tych ludzi, bo z pewnością wyjechali już z Ustki - mówi Aleksander Frank, prezes spółki Aneks Plus. - Do takiego zdarzenia doszło też w jednym z naszych Lewiatanów. Jednak wtedy w sklepie pojawiło się dwóch Romów. Myślę, że te osoby działają w grupie.
Zobacz także: Mieszkanka Słupska nagrała złodziejki. Zobacz wideo
Właściciel sklepu przekazał policji zdjęcia z monitoringu, a „Głosowi” nagranie, by a za pośrednictwem naszego portalu gp24.pl ostrzec innych sprzedawców, żeby nie wdawali się w dyskusje z młodymi ludźmi o ciemnej karnacji, którzy rezygnują z zakupu i żądają reszty w euro, rezygnują z zakupu, chcą zwrotu banknotu, którym zapłacili, a oddają wydaną im, ale nie całą resztę.
Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji, potwierdza, że funkcjonariusze byli powiadomieni o takim zdarzeniu.
- Kryminalni po cywilnemu szukali podejrzewanych osób, ale niestety, nie znaleźli nikogo. Ostatecznie też właściciel sklepu oficjalnie nie złożył zawiadomienia, że doszło do oszustwa - mówi rzecznik.
Policjantom natomiast udało się zatrzymać inne osoby, które naciągały turystów na promenadzie w grze „trzy kubki”, wokół której gromadziło się mnóstwo ludzi.
- Nasi funkcjonariusze wybrali się tam po cywilnemu i zaczęli przyglądać się grze. Jeden z mężczyzn ją prowadził, drugi był naganiaczem - relacjonuje rzecznik. - Obaj zostali zatrzymani w chwili, gdy ten drugi zachęcał policjanta do gry. Mężczyźni pochodzący z południa Polski odpowiedzą za to, że w celu osiągnięcia korzyści majątkowej urządzali grę hazardową, co jest wykroczeniem. Pieniądze w kwocie tysiąca złotych z nielegalnej gry uległy przepadkowi. Obwinionym grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Zobacz także:
- Disco Hit Festival 2016 w Kobylnicy (wideo, zdjęcia)
- Śmiertelny wypadek na ul. Anny Łajming (wideo)
- Kabareton w Dolinie Charlotty. Jubileusz Neo Nówki
- Nawałnica nad Bytowem. Grad, zalane ulice, połamane drzewa (zdjęcia, wideo)
- Słupsk dawniej i dzisiaj - porównaj na zdjęciach
- Świetny koncert Carlosa Santany w Dolinie Charlotty (zdjęcia, wideo)