Natalia Janoszek w Bollywood
Natalia Janoszek przez lata nie była znana w polskiej przestrzeni publicznej. Zrobiło się o niej głośno dopiero, gdy miała 26 lat. Wówczas pojawiła się w jednej z telewizji śniadaniowych, gdzie kreowała się jako prawdziwa gwiazda Bollywood mająca brać udział w największych produkcjach powstających w indyjskim kinie.
To dało prawdziwego kopa w jej polskiej karierze medialnej. Zaczęła się pojawiać w wielu znanych programach rozrywkowych. Tylko w przeciągu ostatniego roku natomiast wzięła udział chociażby w "Tańcu z gwiazdami", gdzie wystąpiła z Rafałem Maserakiem, czy w niedawno zakończonej edycji "Twoja Twarz Brzmi Znajomo".

Teraz, po czasie, okazuje się, że jej kariera na Wschodzie może wcale nie być tak spektakularna, jak przedstawiała ją sama zainteresowana. Temat podjął Krzysztof Stanowski - jeden z założycieli Kanału Sportowego - który w swoim materiale "Dziennikarskie Zero" porusza tematy ze świata rozrywki czy obecnych wydarzeń społeczno-politycznych. Tym razem padło na samą aktorkę.
Kariera Natalii Janoszek to mit?
Krzysztof Stanowski ocenił, że kariera, jaką posiada Janoszek, to jeden z największych mitów w historii aktorstwa.
"Najlepiej poprowadzony kit w historii polskich mediów. Nikt tak profesjonalnie nie zmyślił samego siebie" - powiedział.
Na potwierdzenie tych słów przedstawił kilka ważnych argumentów. Pierwszy z nich dotyczy chociażby nagród, którymi szczyci się aktorka. Chodzi o te przyznane przez festiwal JIFFA. Tam otrzymała nagrodę w 2019 roku oraz dwie rok wcześniej.
Dziennikarz zwrócił jednak uwagę, że nie jest to wcale prestiżowa nagroda w Indiach. Przedstawił, że takową w kręgu Bollywood jest IIFA, a tę porównał do nieistotnego wyróżnienia w lokalnym domu kultury, a konkretniej do "rozdania dyplomów w domu kultury w Płońsku".
Zauważył również, że festiwal powstał w 2018 roku, czyli wtedy kiedy przyznano tę nagrodę.
"Podczas tej pierwszej edycji nagrody chyba dostali wszyscy, którzy pojawili się na tej sali, bo ponad 100 osób nagrodzono w 91 kategoriach" - powiedział.
Innym z zarzutów jest wątpliwa popularność ogromnych produkcji, w których brała udział aktorka. Stanowski zauważa, że filmy z jej udziałem mają bardzo małą liczbę ocen w bazie IMDb, którą można uznać za pewien wyznacznik filmowej popularności. Co istotne, nie jest to regularny przypadek do bollywoodzkich produkcji, a raczej filmów z jej udziałem.
"Trochę mnie zastanowił fakt, że na stronie IMDb, czyli największej bazy filmów, został oceniony (film "Chicken Curry Law" z jej udziałem - przyp. red.) przez zaledwie 90 osób, to jest trochę mało jak na Bollywood. Potem zacząłem się zastanawiać, czy to może dużo, bo inny film, w którym wystąpiła w jakiejś pobocznej roli nasza Natalia, ma o 75 recenzji mniej [...] Myślałem, że być może jest jakaś kosa pomiędzy Bollywood a IMDb, że, na przykład, Hindusi gardzą IMDb i z założenia tam nie wchodzą albo jest zablokowana w Indiach, że na przykład rząd zablokował, ale potem zobaczyłem, że świeżynka z tego roku ma już 140 tysięcy ocen" - opisał.
Całościową karierę Janoszek w Indiach podsumował natomiast w bardzo dosadnych słowach.
"Gdybyśmy chcieli przenieść karierę Natalii z Bollywood do Polski, to Natalia byłaby babką potrąconą na pasach w piątym odcinku >>W11 - Wydział Śledczy<< albo byłaby woźną w czternastym odcinku paradokumentu >>Szkoła<<" - podsumował Stanowiski.
Aktorka nie odniosła się jeszcze do słów dziennikarza.
dś