Zanim doszło do fuzji zaciągnął w BPH dwie pożyczki. - To nie były jakieś kwoty przyprawiające
o zawrót głowy - mówi Kostusz. Wydał dyspozycję, aby należne raty zostały ściągane z konta automatycznie przez bank. - Do maja wszystko hulało w najlepsze. Bank ściągał należności, a ja zapomniałem, że w ogóle spłacam jakieś pożyczki - dodaje.
- Pod koniec maja zadzwonił do mnie telefon. "Dzień dobry. Dzwoni do pana dział windykacji banku Pekao SA. Pan nie wpłacił raty pożyczki za czerwiec" - usłyszałem szorstki głos w słuchawce
i zamarłem. - Zarządano ode mnie podania danych personalnych, łącznie z adresem zamieszkania
i numerem pesel. Początkowo odmówiłem - opowiada Tadeusz Kostusz.
Po kilku minutach rozmowy zdecydował się jednak podać swoje personalia. "Proszę natychmiast zgłosić się do swojego oddziału w celu wyjaśnienia sprawy i zapłacenia raty wraz z odsetkami". - Krew mnie zalała. Jakie odsetki i jakie zalegle raty - denerwuje się Czytelnik. Po dwudziestu minutach rozmowy zdecydował, że nigdzie nie pójdzie i niczego nie będzie wyjaśniał. - Tylko dzięki namowom żony wybrałem się do mojej placówki - przyznaje.
Na miejscu czekała kolejna niespodzianka. Młoda kobieta obsługująca klientów bez żenady poinformowała go, że w kwietniu w bankach dokonywane były prace informatyczne i pojawiły się kłopoty. "Pana konto pozostało w BPH, a kredyt przeszedł do Pekao SA" - usłyszał. - Dodatkowo poinformowano mnie, że im się "konto odpięło" i nie mogli automatycznie ściągnąć z niego raty - nie potrafi ukryć złości Kos-tusz. - A co mnie obchodzi, że im się odpięło konto, to nie mój problem - dorzuca. Kipiał ze złości dlatego postanowił o-chłonąć i przyjść do banku kolejnego dnia.
W domu czekało na niego pismo z informacją, że zalega za spłatami i musi zapłacić dodatkowo 90 złotych odsetek. Tadeusz Kostusz złapał się za głowę. Następnego dnia po raz kolejny odwiedził placówkę. - Po wściekłej awanturze dostałem propozycję, że założą mi w Pekao SA darmowe konto, na które sam będę musiał dokonywać wpłat. Obiecano, że naliczone odsetki zostaną zwrócone. Podsunięto mi nawet specjalne pismo do podpisania - opisuje Czytelnik.
"Skoro pieniądze i tak wrócą do mojej kieszeni, to niech będzie" - machnął ręką Kostusz podpisał i następnego dnia wpłacił do banku wymaganą kwotę. Zasnął spokojnie pewny, że wszystko zostało wyjaśnione.
W czerwcu odebrał kolejne pismo z Pekao SA. Zawierało informację, że... nie spłaca pożyczki. Odsetki urosły o kolejne 2,5 zł. - Wcale nie było mi do śmiechu - mówi. Kolejna wizyta w banku i kolejna awantura. - Nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, jakim prawem bez mojej wiedzy ktoś zadecydował, że konto będę miał w BPH, a pożyczkę w Pekao SA. Jak to jest w ogóle możliwe i dlaczego mam płacić za nieudolność banku - dopytuje Kostusz.
Anna Papka z biura prasowego banku Pekao SA obiecuje wyjaśnić sprawę. Sama jednak z niedowierzaniem kręci głową i nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że konto zostało w jednej placówce a kredyt w drugiej. - Nie słyszałam o czymś takim, ale to wyjaśnię. Zapewniam, że reklamacja złożona przez naszego klienta będzie przez nas rozpatrzona na jego korzyść - dodaje.