Nie warto darować sobie przygotowań do świąt

Grzegorz Ignatowski
Niejednemu z nas przychodzi do głowy, aby odpuścić sobie święta, przestać uganiać się za zakupami, myśleć o wypucowaniu mieszkania, tracić czas na prezenty, które nie spodobają się najbliższym. Bardziej zdecydowani byli bohaterowie książki amerykańskiego pisarza Johna Grishama zatytułowanej "Darujmy sobie te święta". Mianowicie, Luther i Nora Krankowie przestali myśleć o przygotowaniu do świąt i postanowili wypłynąć statkiem w Boże Narodzenie na Karaiby. Bezpośrednim powodem podjętej przez nich decyzji był wyjazd ich jedynej córki do Peru, gdzie podjęła pracę w charakterze wolontariuszki.

Pomysł zrodził się w umyśle Luthera. To on podkreśla, że nie trzeba będzie stroić choinek, dokonywać bezsensownych zakupów i robić kolorowych opakowań - mówiąc stanowczo: wyrzucać pieniędzy w błoto. Jako księgowy zajmujący się podatkami umiał dobrze policzyć pieniądze, które Krankowie wydali wcześniej na ozdoby, światełka, kwiaty, bałwanka i kanadyjski świerk, szynki, indyki, serowe kulki i ciastka, wina oraz mocniejsze alkohole.

Niełatwo było Lutherowi przekonać swoją żonę Norę. W książce czytamy, że łzy pojawiły się w jej oczach, gdy usłyszała, że w domu nie będzie choinki. Luther zdecydowanie przypomniał jej, że co roku kłócą się, kiedy dekorują drzewko.

Powiemy - skąd my to znamy! Ze zdziwieniem decyzję Kranków przyjęli ich przyjaciele. W zatłoczonym lokalu, w którym Nora oznajmiła koleżankom, że zamiast wyprawiać święta wypływa w rejs, zapanowała martwa cisza. Ich decyzja zaintrygowała nawet reportera miejscowej gazety. Gwoli uczciwości przyznamy, że w książce spotykamy osoby, które zazdrościli decyzji podjętej przez Luthera i Norę.

Oczywiście, marzenia Kranków o rejsie po Karaibach zostały skorygowane przez ich córkę Blair. Niespodziewanie w wigilijny poranek oznajmiła przez telefon, że właśnie przyjechała do Miami wraz ze swoim peruwiański narzeczonym. Zupełnie nieprzygotowanym i kochającym swoje dziecko rodzicom przychodzą z pomocą sąsiedzi. Znali oni bowiem dobrze Blair i ją uwielbiali. Byli przecież świadkami, jak dorasta, i żegnali ją, gdy wyjeżdżała na studia, z utęsknieniem czekali na każdy jej przyjazd.

Poczyńmy dwie uwagi. Książka może być skierowana do tych wszystkich, którzy postanawiają przeciwstawić się utartym tradycjom. Niech pamiętają, że spotkają się z niezrozumieniem i oporami, także z zazdrością. Po drugie, w trakcie przygotowań do świąt czujemy być może to samo co Luther. Przypomnijmy sobie zatem, co powiedział na końcu książki. Stwierdził, że idiotycznym pomysłem jest darować sobie święta.

Wróć na i.pl Portal i.pl