Rozmawiam z zadymiarzem i bojówkarzem? Bo tak działaczy KOD, gwiżdżących na prezydenta w Pucku, nazwali trzej Kaszubi w swoim liście.
Zadymiarz i bojówkarz... ale z oddali, bo w tym czasie musiałem być w pracy. Nie było mnie więc w Pucku. Ale nie wstydzę się zachowania tych ludzi, bo oni wykrzyczeli tam prawdę.
PiS skrzętnie te ekscesy wykorzystuje i każe nie tylko wam ale też obecnej podczas obchodów w Pucku marszałek Małgorzacie Kidawie-Błońskiej przepraszać.
Oczekiwanie, że Małgorzata Kidawa-Błońska będzie przepraszać za to, że członkowie KOD czy Obywateli RP oraz mieszkańcy Pucka, Wejherowa, Władysławowa, bo to oni tam byli w przeważającej większości, wygwizdali prezydenta, jest moim zdaniem śmieszne. Tym bardziej śmieszne, że to święte oburzenie wychodzi z ust środowiska politycznego, które zbiło kapitał na gwizdach podczas różnych uroczystości na Powązkach, na zaszczuwaniu prezydenta Komorowskiego w kampanii wyborczej przed pięcioma laty, Władysława Bartoszewskiego czy uczestników Powstania Warszawskiego. To oczekiwanie PiS i sztabu Andrzeja Dudy jest groteskowe i dramatycznie podłe.
Dlaczego?
Nie przypominam sobie, na przykład, przeprosin pani Beaty Mazurek, która po pobiciu działacza KOD w Radomiu powiedziała, że nie pochwala tego, ale rozumie. A ja rozumiem tych obywateli w Pucku, którzy wyrazili swój pogląd na temat prezydentury Andrzeja Dudy. Prezydenta partyjnego, który wielokrotnie złamał Konstytucję i który, niestety, musi się liczyć z takim sposobem wyrażania opinii przez ludzi, którzy potępiają jego działalność jako prezydenta. Albo wszyscy będziemy potępiali zachowania po każdej ze stron i wszyscy zachowywali się podczas uroczystości państwowych wstrzemięźliwie, albo będziemy to politycznie wartościować i decydować, które gwizdy są patriotyczne, a które są nie na miejscu.
Albo wszyscy będziemy potępiali zachowania po każdej ze stron i wszyscy zachowywali się podczas uroczystości państwowych wstrzemięźliwie, albo będziemy to politycznie wartościować i decydować, które gwizdy są patriotyczne, a które są nie na miejscu.
Zarzut jest też taki, że to byli ludzie przywiezieni do Pucka autobusami z Warszawy, znani już zadymiarze.
Proszę to powiedzieć Katarzynie Wiśniewskiej, Radosławowi Wiśniewskiemu z Władysławowa, Ani Wojtunik z Pucka i wielu innym. To ludzie z Pomorza się zorganizowali. A z Warszawy przyjechało tylko kilka osób. Zarzut jest więc absurdalny.
