Śmierć w szpitalu psychiatrycznym - kim był pacjent?
Mężczyzna przebywał w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku od 20 sierpnia. Został tam umieszczony w wyniku decyzji sądu. Wobec 30-latka zastosowano przymusową hospitalizację w ramach środka zabezpieczającego. Ta procedura nie powinna być mylona z karą pozbawienia wolności lub metodą resocjalizacji. To tzw. "środek przymusu państwowego". Jego celem jest więc terapia, która ma zdecydowanie poprawić stan psychiczny pacjenta lub doprowadzić do zupełnego jego wyleczenia. Stosuje się ją jako formę zapobiegawczą przeciwko powtórnym zachowaniom przestępczym, i aby zniwelować skłonności do ponownego popełnienia czynu kryminalnego przez oskarżonego.
Osoba z takim wyrokiem nie wie, kiedy będzie mogła opuścić placówkę. Jak informuje rzecznik prasowy gdańskiego szpitala, lekarze przygotowują specjalne sprawozdanie z informacją o ewentualnej poprawie stanu zdrowia pacjenta. Na jego podstawie sąd decyduje, czy hospitalizacja spełniła rolę zapobiegawczą i terapeutyczną.
Śmierć w szpitalu psychiatrycznym - okoliczności
Do wypadku doszło we wtorek 26 października. Pacjenci szpitala im. Bilikiewicza około 11.00 wyszli na swój przedpołudniowy spacer. W pewnym momencie od grupy odłączył się 30-letni mężczyzna, wspiął się na komin nieużywanego budynku na terenie szpitala, po czym spadł z niego, ponosząc śmierć na miejscu.
Jak udało się ustalić, pacjenci zwykle wychodzą na spacer w kilkuosobowych grupach. Odbywa się on wyłącznie po terenie ośrodka i zawsze pod opieką personelu. Tym razem było to dwóch terapeutów.
Skoro grupa liczyła zaledwie kilka osób, przeoczenie oddalenia się jednej z nich wydaje się być niemożliwe. Tym bardziej, że pacjentom asystował nie jeden, a dwóch pracowników szpitala. O szczegóły niedopatrzenia zapytaliśmy Ewę Roman z Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku.
To był młody mężczyzna, sprawny, o bardzo dobrej kondycji fizycznej. Cała sytuacja była niezwykle dynamiczna. Wszystko trwało zaledwie kilka sekund - mówi rzeczniczka.
Śmierć w szpitalu psychiatrycznym - i co dalej?
Kiedy tylko mężczyzna uległ wypadkowi, terapeuci wezwali ratowników. Jak tłumaczy Ewa Roman, pomoc przybyła niemal natychmiast, ponieważ na terenie ośrodka zawsze obecny jest personel medyczny. Reanimacja pacjenta miała trwać aż 35 minut, niestety okazała się być nieskuteczna.
Na miejsce wezwana została policja, która po pierwszej fazie śledztwa zadecydowała o przekazaniu sprawy do prokuratury. Jak dowiadujemy się od prokurator Grażyny Wawryniuk, w tej sprawie zostało wszczęte postępowanie.
Śmierć w szpitalu psychiatrycznym - samobójstwo czy wypadek?
Biorąc pod uwagę okoliczności, szybko nasuwa się pytanie, czy tragedia była wynikiem nieszczęśliwego wypadku, czy też samobójstwem? Rzeczniczka prasowa szpitala Ewa Roman tłumaczy, że zanim pacjent uzyska zgodę na wyjścia, zostaje dokładnie przebadany. Musi uzyskać pozytywną opinię lekarską świadczącą o stabilnym stanie zdrowia. Taką właśnie zgodę otrzymał 30-letni mężczyzna 26 października.
Dochodzenie w prokuraturze trwa, a szpital również podjął ważne kroki w tej sprawie, powołując zespół, który ma poddać sytuację głębokiej analizie, aby zapobiec takim wypadkom w przyszłości. O ewentualnych zaniedbaniach i wyciągniętych na ich skutek konsekwencjach, placówka będzie informować po zakończeniu pracy zespołu.
Gdzie możesz szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys lub masz myśli samobójcze, zwróć się do dyżurujących psychologów i specjalistów.
- Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
- Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych: 116 123
- Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka: 800 121 212
- Wsparcie dla osób po stracie bliskich - będących w żałobie: 800 108 108
- Tumbo Pomaga - pomoc dzieciom i młodzieży w żałobie: 800 111 123
- Strona internetowa pokonackryzys.pl
- W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia koniecznie zadzwoń na numer alarmowy 112
