Zarówno droga S3, jak i S6 którymi zwyczajowo jeździmy nad morze praktycznie od samego rana się korkują. Winne temu są prace remontowo-budowlane, przez które w kilku miejscach są zwężenia lub wprowadzony jest ruch wahadłowy.
Na popularnej "trójce" stoimy już w Miękowie i zator sięga aż Przybiernowa.
Natomiast na drodze S6 najgorsza sytuacja jest w okolicach Żółwiej Błoci, gdzie trzeba czekać na swoją kolej na obowiązującej tam ok kilku miesięcy wahadłowej mijance.
Służby radzą jeździć trasami alternatywnymi i unikanie głównych dróg.
Ciekawą "alternatywę" znaleźli kierowcy na trasie S3 tuż przed odcinkowym pomiarem prędkości, którzy tracąc cierpliwość postanowili wymknąć się z korka i skorzystali z najbliższego wolnego zjazdu. Problem w tym, że jechali pod prąd!
Za jazdę pod prąd grozi do pięciuset złotych mandatu i do sześciu punktów karnych. W sytuacji gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące, albo doszło jednocześnie do popełnienia innych wykroczeń, policjant może nałożyć mandat do tysiąca złotych. Może również zatrzymać prawo jazdy, ale wtedy musi skierować do sądu wniosek o ukaranie kierowcy. Sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów i nałożyć grzywnę